Gdy zabraknie lidera
Mimo że marki Pocketbook i inkBook (wcześniej Onyx) są obecne na rynku już od kilku lat,
w ich urządzeniach widać silny wpływ wiodących w branży urządzeń Kindle.
Choć oba urządzenia mają wyświetlacze o tej samej przekątnej i rozdzielczości, model Obsidian korzysta z nowocześniejszej technologii Carta, której zawdzięcza wyższy kontrast obrazu i mniejsze odblaski na ekranie. Różnicę między wyświetlaczami widać gołym okiem
i dziwi nas, że Pocketbook zdecydowało się zastosować w urządzeniu za ponad 500 zł starszą technologię Pearl. Być może ma to związek
z wyposażeniem czytnika w czujnik światła, który dostosowuje moc podświetlenia do warunków zewnętrznych. Funkcja nie działa jednak w pełni automatycznie – moc podświetlenia jedynie oscyluje wokół wartości podanej przez użytkownika.
Oprogramowanie inkBooka ma podobną strukturę, a wprawne oko momentalnie dostrzeże, że czytnik działa pod kontrolą Androida. Część opcji na ekranie ustawień opisano w taki sposób, że ich przeznaczenie nie jest jasne, spotkasz też polecenia w języku angielskim. Zaletą Androida jest możliwość doinstalowania dodatkowych aplikacji, np. alternatywnego programu do przeglądania książek. Niestety pobieranie i instalowanie apek działa niestabilnie.
Podczas czytania książek na urządzeniu Pocketbook denerwuje brak odpowiedniej regulacji rozmiaru tekstu. Służący do tego suwak działa mało precyzyjnie, a zmiany na ekranie pojawiają się z dużym opóźnieniem Z kolei w czytniku inkBook znalazło się sporo czcionek, które nie mają polskich znaków – trzeba ręcznie wyszukać właściwy font. Zabrakło też funkcji przeskoku do wybranej strony i szybkiego powrotu do czytania.
