Stany Zjednoczone nie mają szans w cyberwojnie

Stany Zjednoczone to jedna z największych potęg militarnych na świecie. Nowoczesny sprzęt, świetnie wyszkolona i liczna armia sprawiają, że Amerykanie we własnym kraju czują się bezpiecznie. Ale czy aby na pewno, nikt i nic nie jest w stanie zagrozić USA? Okazuje się, że największym zagrożeniem są...cyberprzestępcy.
Gdyby ktoś dzisiaj rozpoczął cyberwojnę z USA, to Amerykanie polegliby z kretesem - twierdzi były wiceadmirał i były szef National Intelligence, Michael McConnell. Problemem nie jest sprzęt technologiczny, czy potencjał ludzki, lecz fakt, iż Stany Zjednoczone to kraj o najbardziej rozbudowanej infrastrukturze sieciowej. Okazuje się, że powód do dumy, może okazać się nie lada problemem.
Odpowiednie władze zdały sobie sprawę, że system obrony kraju przed cyberatakami musi zostać poprawiony i w związku z tym przyjęto niedawno ustawę Cybersecurity Enhancement Act of 2009. Dzięki nowym przepisom zwiększy się ochrona administracji państwowej i urzędów, które w największym stopniu narażone są cyberataki.
Nie od dzisiaj wiadomo, że takie mocarstwa, jak Chiny, czy Rosja prowadzą działania szpiegowskie i gromadzą dane, które w przyszłości mogą posłużyć do cyberataków na różne instytucje i fabryki. Nieoficjalnie mówi się nawet, że unieruchomienie amerykańskiej sieci energetycznej nie byłoby dla cybeprzestępców większym problemem.
Cybersecurity Enhancement Act of 2009 musi jeszcze zostać zaaprobowana przez Senat.