Austria kolejnym państwem walczącym o swoją niezależność cyfrową. Kiedy nadejdzie pora na Polskę?
Federalne Ministerstwo Gospodarki, Energii i Turystyki Austrii postanowiło odejść od usług świadczonych przez korporacje zza oceanu na rzecz tych dostarczanych przez lokalne przedsiębiorstwa. Na pierwszy ogień poszła chmura, która została zastąpiona przez otwartoźródłowe rozwiązanie od Nextcloud.
Jako że bieżącą sytuację na świecie można określić jako dość burzliwą, Austria, a dokładniej ichnie Federalne Ministerstwo Gospodarki, Energii i Turystyki (BMWET), zdecydowała się postawić pierwszy krok na drodze ku uzyskaniu niezależności cyfrowej, a co za tym idzie – odcięciu się od produktów pochodzących od zagranicznych korporacji i przez nie nadzorowanych. Jako że najwięcej obaw wyrosło wokół bezpieczeństwa przechowywanych plików, nierzadko zawierających wrażliwe informacje, w pierwszej kolejności postanowiono odejść od amerykańskich usług chmurowych.
Austriacy walczą o niezależność cyfrową
Nowym wyborem Austriaków okazał się Nextcloud, czyli oprogramowanie typu open source służące do tworzenia własnej chmury plików, będące alternatywą dla usług świadczonych przez Google lub Microsoft. Wspomniane w poprzednim akapicie ministerstwo podkreśliło, że jest to optymalne rozwiązanie, mające na względzie ochronę danych oraz utrzymanie nad nimi pełnej kontroli.
Jak przekazał Florian Zinnagl, dyrektor ds. bezpieczeństwa informacji (CISO) w BMWET:
Jesteśmy odpowiedzialni za dużą ilość danych wrażliwych – dotyczących pracowników, firm i obywateli. Jako instytucja publiczna traktujemy tę odpowiedzialność bardzo poważnie. Dlatego uważamy, że kluczowe znaczenie ma korzystanie z rozwiązań chmurowych oferowanych przez przedsiębiorstwa spoza Europy do przetwarzania wszystkich tych informacji.
Z informacji zamieszczonych na stronie Nextcloud wynika, że za sprawą tej decyzji "wszystkie poufne dane pozostają na serwerach austriackich, a komunikacja i współpraca odbywają się w systemie znajdującym się pod całkowitą kontrolą Ministerstwa".
Po uprzednim przetestowaniu nowej platformy została ona wdrożona na potrzeby ok. 1200 rządowych pracowników. Proces ten zajął kilka miesięcy, co dla przedsięwzięcia zakrojonego na taką skalę (i dla takiego klienta) jest niepodważalnie dobrym wynikiem. Sukcesem swojego przedsiębiorstwa nie omieszkał pochwalić się jego prezes – Frank Karlitschek:
Suwerenność cyfrowa jest kluczowym wymogiem dla przyszłości Europy. Fakt, że austriackie Ministerstwo Gospodarki przejmuje inicjatywę w tej dziedzinie, stanowi silny sygnał dla innych instytucji publicznych, aby promowały własne rozwiązania i zmniejszały zależności. Ukończenie wdrożenia w ciągu zaledwie kilku miesięcy pokazuje, że nawet złożone projekty informatyczne w administracji publicznej mogą być z powodzeniem realizowane przy odpowiednim wsparciu.
Wypada przy tym podkreślić, że Austria wcale nie jest prekursorem tego typu zmian wśród europejskich państw. Zaledwie kilka dni temu informowaliśmy o tym, że na podobne posunięcie zdecydował się jeden z regionów Niemiec. W przeszłości od produktów Microsoftu na rzecz otwartoźródłowych alternatyw postanowiła częściowo odejść również Dania, aczkolwiek w jej przypadku przesiadka dotyczyła głównie systemów operacyjnych oraz oprogramowania biurowego.
Mój komentarz: kiedy czas na Polskę?
Wszystkie te posunięcia w ramach Unii Europejskiej pokazują, że Stary Kontynent powoli, ale coraz wyraźniej dystansuje się od technologii zza oceanu i z Azji. Rodzi się więc naturalne pytanie: kiedy pierwsze próby podjęcia walki o uniezależnienie się od zagranicznych korporacji zobaczymy w naszym kraju?
Niestety, nie mam dobrych wiadomości: jeśli chodzi o Polskę, to na razie w tym temacie trwa nieprzyjemna dla uszu cisza. Gorąco zachęcam do zapoznania się z indeksem suwerenności cyfrowej poszczególnych europejskich państw, o którym pisaliśmy w przeszłości. Przedstawione w nim dane jasno wskazują na to, że nad Wisłą pod tym względem jeszcze daleko do ideału. Powinniśmy to zmienić: im szybciej, tym lepiej. Jako że czasy są coraz bardziej niespokojne, stawianie na rozwiązania, które są pewne i nad którymi mamy kontrolę, to po prostu dobry pomysł. Niestety, tutaj znów moim zdaniem brakuje dalekowzroczności. Ale czy takowej możemy oczekiwać od naszych polityków? Ostatnie lata pokazują, że, cóż, niestety niekoniecznie.
Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl