Mozilla wprowadza kontrowersyjny zapis w swojej polityce prywatności. Użytkownicy Firefoksa nie będą zadowoleni
Wychodzi na to, że Mozilla próbuje się ukradkiem wycofać z danej przed laty obietnicy o poszanowaniu prywatności użytkowników i niesprzedawaniu ich danych stronom trzecim.
Na stronie warunków korzystania z przeglądarki Firefox pojawił się ustęp noszący nazwę "Udzielasz Mozilli określonych praw i uprawnień", a w nim – równie ciekawy, co kontrowersyjny fragment o następującej treści:
Przesyłając lub wprowadzając informacje za pośrednictwem przeglądarki Firefox, użytkownik niniejszym udziela nam niewyłącznej, nieodpłatnej, obowiązującej na całym świecie licencji na wykorzystywanie tych informacji w celu ułatwienia użytkownikowi nawigacji, korzystania z treści online i interakcji z nimi w sposób wskazany przez użytkownika podczas korzystania z przeglądarki Firefox.
Do czego Mozilla wykorzystuje nasze dane? Ano do szeregu rzeczy, w tym do "zapewniania użytkownikowi przeglądarki Firefox", aby dostosować rzeczoną przeglądarkę do jego potrzeb oraz, jakżeby inaczej, "aby wyświetlać odpowiednie treści i reklamy na stronie Nowa karta przeglądarki Firefox".
Oczywiście rozwiązanie takie jest, cytując, w "uzasadnionym interesie". W końcu podstawową potrzebą każdego człowieka jest oglądanie reklam pasujących do jego upodobań, nieprawdaż?
Na problem zwrócił uwagę Brendan Eich, współtwórca konkurencyjnej przeglądarki Brave oraz... Firefoksa. Mężczyzna podkreślił, że z plików w repozytorium Mozilli na GitHubie zaczęły znikać komentarze, w których twórcy zapewniają, że Firefox nigdy nie będzie sprzedawał danych personalnych swoich użytkowników.
Jak nietrudno się domyślić, użytkownicy przeglądarki, ceniący ją w znacznej mierze za poszanowanie prywatności, nie są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Sama Mozilla nie odniosła się jeszcze do zaistniałej sytuacji, niewykluczone jednak, że wkrótce otrzymamy obszerne wyjaśnienie i uzasadnienie postępowania firmy.