Niemcy chcą zablokować DeepSeek. Aplikacja ma zniknąć z App Store i Google Play
Niemiecka komisarz ds. ochrony danych ma sporo wątpliwości co do tego, gdzie lądują informacje pozyskane przez chiński model sztucznej inteligencji, w związku z czym zwrócił się do firm Apple i Google o zablokowanie aplikacji w ich sklepach.
Jak donosi redakcja Reuters, Meike Kamp, wspomniana we wstępie niemiecka komisarz ds. ochrony danych, w piątkowym oświadczeniu przekazała, że zażądała zablokowania aplikacji DeepSeek w cyfrowych sklepach dostępnych na urządzeniach z systemami Android oraz iOS. Powodem tej decyzji podobno jest uzasadniona obawa, że przesyłane przez czatbota wszelkie zgromadzone informacje, w tym te na temat jego użytkowników, które trafiają prosto do Chin, są wykorzystywane przez ichni rząd bez jakiegokolwiek poszanowania prywatności.
DeepSeek ma zniknąć z App Store i Google Play w Niemczech
Mimo postawienia żądania przez niemiecki organ państwowy, żadna z korporacji, do których ono trafiło, nie musi się z nim zgadzać. Zarówno Google, jak i Apple, mają czas, aby dogłębnie zapoznać się z otrzymanymi dokumentami i na ich podstawie zadecydować, czy apka DeepSeek zniknie z Google Play oraz App Store. Co więcej, Meike Kamp i dowodzony przez nią urząd nie oczekują odpowiedzi w konkretnym terminie.
Kamp nie ma zastrzeżeń co do tego, że dane lądują na chińskich serwerach, ale niepokoi ją fakt, że pozostają poza jakąkolwiek kontrolą i nie podlegają ochronie gwarantowanej przez unijne przepisy.
DeepSeek nie był w stanie dostarczyć mojej agencji przekonujących dowodów na to, że dane niemieckich użytkowników są chronione w Chinach na poziomie równoważnym z tym w Unii Europejskiej. Chińskie władze mają daleko idące prawa dostępu do danych osobowych w strefie wpływów chińskich firm.
Wedle przekazanych przez agencję Reuters wieści, Google potwierdziło wpłynięcie pisma i jest na etapie analizowania jego treści. W przypadku firmy Apple nie jest to jeszcze pewna, jako że przedsiębiorstwo nie odpowiedziało na wystosowane zapytanie. Można jednak śmiało zakładać, że skoro list dotarł do jego konkurenta, to i do giganta z Cupertino również. Z kolei DeepSeek, którego dotyczy bezpośrednio opisywana sytuacja, na razie wstrzymał się od głosu w tej sprawie.
Wspomniane zostało, że asystent AI DeepSeek wysyła nagromadzone dane do serwerów ulokowanych gdzieś w Państwie Środka, co żadną tajemnicą nie jest. Wręcz przeciwnie – wzmianka o tym została zamieszczona bezpośrednio w polityce prywatności firmy. Jak możemy w niej przeczytać:
Dane osobowe zbierane od użytkownika mogą być przechowywane na serwerze znajdującym się poza krajem zamieszkania użytkownika. Aby świadczyć użytkownikowi nasze usługi, bezpośrednio gromadzimy, przetwarzamy i przechowujemy jego Dane Osobowe w Chińskiej Republice Ludowej.
W tekście zaznaczono, że wśród zbieranych informacji znajdują się m.in. wszystko, co podaliśmy podczas zakładania konta na platformie, wliczając w to nazwę użytkownika, adres e-mail, hasło, numer telefonu, a nawet datę urodzenia. Oczywiście twórcy narzędzia mają dostęp także do każdego wysłanego przez nas czatbotowi polecenia oraz otrzymanej na nie odpowiedzi. Prócz tego DeepSeek automatycznie zbiera dane związane z naszym urządzeniem i siecią, lokalizacją, płatnościami oraz zapisanymi na maszynie ciasteczkami. Podkreślono przy tym, że dwie ostatnie pozycje nie mają zastosowania w przypadku aplikacji.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl