HardwareTest myszy do gier

Test myszy do gier

Wybór myszki do grania bardzo często sprowadza się do jednej kwestii ceny. Im niższa, tym lepiej. Jeśli jednak ktoś wymaga od urządzenia czegoś więcej, a nie chce przy tym przepłacać przyjdzie mu z pomocą nasz megatest.

Test myszy do gier

Na redakcyjny warsztat wzięliśmy aż 12 myszy kosztujących od 25 do 100 złotych. Wszystkie zostały wyposażone w sensory optyczne, każda z nich ma też podświetlenie i możliwość zmiany czułości DPI. Nim jednak zajmiemy się samymi testami, należałoby nieco usystematyzować wiedzę odnośnie tego, co w gryzoniach najistotniejsze.

Co w myszy piszczy

Sercem każdej myszki jest sensor. Najczęściej optyczny, zdecydowanie rzadziej laserowy. Czujnik jednak czujnikowi nierówny i w urządzeniach z podobnego przedziału cenowego można zetknąć się z sensorami o zdecydowanie różnej jakości. Oczywiście prym w produkcji tychże wiedzie Pixart i utarło się, że produktom tej firmy można ufać w ciemno, bo sama nazwa jest gwarancją jakości. Nie jest to oczywiście prawda, bo także wśród nich można znaleźć jednostki słabsze. Inna sprawa, że nawet relatywnie wolny na tle kuzynów z rodziny Pixart PMW 3320 pracuje bez zakłóceń przy prędkości do dwóch metrów na sekundę, co jest wynikiem przyzwoitym, tym bardziej, że jest to jeden z najlepszych sensorów, jakie można znaleźć w tanich myszach (w cenie do 100 złotych).

Drugim wiodącym podmiotem w na tym rynku jest Avago, trzeba przy tym jednak pamiętać, że obecnie jest to już część Pixarta, który wykupił konkurenta. Nie zmienia to faktu, że wszystkie czujniki produkowane wcześniej to jednostki z niższej półki – pozwalające osiągać do 1,5 m/s. Wyjątkiem są sensory A9500/A9800 (3,81 m/s).

W przypadku codziennej pracy przyspieszenie nie ma najmniejszego znaczenia, jednakże zdecydowanie inaczej ta kwestia wygląda w przypadku grania. Nie będąc zawodowcem, trudno osiągnąć więcej niż 2–3 m/s przy normalnej zabawie, jednak takie wartości przydatne będą w duynamicznych grach typu FPS itp. W związku z tym najtańsze myszy, wyposażone w wolne sensory, choć kuszą ceną, to do bardziej wymagających zadań nie będą się nadawać.

Obraz

Zupełnie inaczej ma się sytuacja w przypadku rozdzielczości – DPI, która w teorii tym lepsza, im wyższa. W praktyce jednak przy wyższych wartościach, tj. powyżej 3000 DPI, zwykłe korzystanie sprawia problemy – gryzoń jest zbyt „czuły” i niewielki jego ruch w rzeczywistości przekłada się na spore przesunięcie kursora na ekranie. Tak naprawdę również premiowana jest niższa rozdzielczość – wielu zawodowców nie przekracza nawet 1000 DPI. Dlatego też wyższe maksymalne DPI należy traktować raczej jako wartość dodaną i informację o jakości samego sensora, niż bardzo pożądaną cechę, która powinna decydować o wyborze konkretnego modelu.

Na czym ciąć?

Najbardziej oczywistą oszczędnością producentów myszy mieszczących się w przedziale do 100 złotych jest sensor. Wybiera się te o niższych osiągach – najlepszy, jaki znalazł się w naszych testach to PMW 3330. W tej kwocie niestety na palcach jednej ręki można policzyć modele, które mają sensory pozwalające na osiągnięcie ponad 2 m/s. Nagminne jest natomiast użycie czujników pozwalających na nie więcej niż 1 m/s, co jest wynikiem co najwyższej dopuszczającym. Przy DPI można spotkać się ze sporym przekrojem – od 2400 do 7200 DPI. Co istotniejsze jednak – większość tanich modeli, nawet z gorszymi sensorami, przyzwoicie odwzorowuje podane przez producenta wartości w rzeczywistości.

Dodatkowe oszczędności to już kwestie samej budowy myszy – jakości wykorzystanych elementów plastikowych oraz tego, jak dobrze są spasowane. Na pierwszy rzut oka takie detale mogą nie przeszkadzać, jednak z czasem wszystkie niedociągnięcia zaczną robić się problematyczne. W szczególności tyczy się to przycisków, których poluzowanie może prowadzić do kłopotów w czasie grania. Ponadto istotną sprawą jest jakość ślizgaczy, które pozwalają na odpowiednie przesuwanie się myszy po podkładce, a standardem już obecnie, choć są wyjątki – warto więc na to zwrócić uwagę – jest solidny, znajdujący się w oplocie, kabel.

Świeci i błyszczy

Tym, co można zaobserwować na podstawie wyników testu znajdujących się na następnych stronach, jest jeszcze kwestia oprogramowania. Jeśli tylko mysz takowe ma, to zazwyczaj nie odstaje ono specjalnie od tego z droższych modeli. Pozwala na zmianę rozdzielczości, funkcji klawiszy czy umożliwia utworzenie makr. Oczywiście potencjał rośnie wraz z ceną – przy kwocie zbliżającej się do 100 złotych mamy rozbudowane opcje zmiany podświetlenia. Bo o ile niemal wszystkie modele w naszych testach mogą pochwalić się pełnym RGB, to tylko te lepsze pozwalają na dostosowanie trybu świecenia – na przykład kolory mogą zmieniać się pulsacyjnie.

Faktem jednak jest, że niezależnie od „świecidełek”, najistotniejsza przy wyborze myszy do grania powinna być jakość sensora. Bez tego, choćby urządzenie wyglądało doskonale, miało świetne oprogramowanie i bardzo ładne podświetlenie, nie przeskoczy słabych osiągów, które dyskwalifikują je w grach. To tym istotniejsze, że w wybranym przez nas przedziale cenowym można spotkać sensory naprawdę niezłe, jak i bardzo słabe. Co gorsza – cena nie może być wskazówką, gdyż mówimy tutaj o myszach różniących się cenowo niejednokrotnie o 20–30 złotych. Dlatego warto uważnie przeczytać kolejne strony, by do kupna nowego „gryzonia” podejść uzbrojonym w odpowiednią wiedzę.

Podsumowanie testu myszy do gier

Najważniejszym wnioskiem płynącym z testów jest to, że w cenie do 100 złotych można znaleźć przyzwoitą myszkę przeznaczoną do grania. Wprawdzie nie będzie ona wyposażona w jeden z najlepszych sensorów na rynku, ale – jak się okazuje – tańsze odpowiedniki także potrafią osiągnąć zadawalające rezultaty i pozwalają na przyjemną grę. W dodatku wszystkie przetestowane modele to sprzęty uniwersalne, umożliwiające także wygodną pracę.

Rzecz jasna nie każdemu będą odpowiadać pod kątem wyglądu (akcesoria gamingowe bez upiększenia diodami LED chyba już nie istnieją), choć w zestawieniu znalazły się także modele bardziej stonowane, jak choćby Modecom Volcano GMX4 Plus. Na specjalne wyróżnienie zasługuje Hiro Spider, którego projekt i nienachalne podświetlenie RGB sprawiają, że jest po prostu śliczny.

Nie wygląd jest jednak tutaj ważny, a to, jak myszy działały w praktyce. Całościowo najlepiej wypadła firma A4Tech i jej urządzenia z serii Bloody. P85 wygrało cały ranking, a P93 zameldowało się tuż za podium z minimalną stratą do trzeciego miejsca. Urządzenia te wśród całej stawki wyróżniały się bardzo dobrym wykonaniem. Bo choć niemal wszystkie myszki w zestawieniu mogły pochwalić się podświetleniem RGB i programowalnymi przyciskami, to tylko we wspomnianych już modelach mieliśmy ślizgacze nie z tworzywa sztucznego, a aluminium. Przekładało się to na bardzo przyjemny i lekki ślizg po podłożu.

Dodatkowo należałoby zaznaczyć, że obok produktów Modecoma i Genesisa to właśnie dwa urządzenia Bloody jako jedyne zostały wyposażone w sensor wiodącej firmy Pixart – w ich przypadku mowa o PMW 3325. Po analizach można z całą pewnością stwierdzić – pod ręką naprawdę czuć różnicę. Nie tylko nie występowały żadne zakłócenia w działaniu takie jak jitter, predykcja czy akceleracja, ale przede wszystkim myszy te osiągały świetne szybkości. Mowa o wartościach swobodnie pozwalających na grę w FPS-y, bo trzeba tutaj zaznaczyć, że nie wszystkie modele zawarte w testach nadają się do identycznych typów zabawy.

Weźmy na przykład bardzo dobrą mysz Hiro Hyperion, która wyraźnie najlepiej poradziła sobie w teście rzeczywistego DPI. Odchyły od tego, co ustawiliśmy w oprogramowaniu, były naprawdę minimalne. Cóż jednak z tego, skoro maksymalne przyspieszenie, jakie udało się osiągnąć z tym „gryzoniem”, było dwukrotnie niższe niż w przypadku najlepszych modeli. Nie sposób nie wspomnieć tutaj także o propozycjach spod znaku Fury – Warrior i Hunter. To zdecydowanie najtańsze modele w stawce, co odbija się nie tylko na wykonaniu, ale także precyzji i szybkości myszy, która nie przekraczała 1 m/s. To wartości dyskwalifikujące do gry w dynamiczne tytuły. O ile natomiast wspomniany wyżej Hyperion w FPS-ach poradziłby sobie przyzwoicie, to przy aż siedmiu programowalnych przyciskach, byłby dobrym wyborem do gier MOBA jak League of Legends czy DOTA.

W ramach ciekawostki można wspomnieć o działaniu na różnych tworzywach. Ciekawostki, bo oczywiście wszystkie sensory radzą sobie na zwykłym biurku bez podkładki, a także nie sprawiają problemów na większości materiałów, w tym na matowym szkle. Schody zaczynają się dopiero przy szkle gładkim, na którym nie poległy tylko nieliczne modele. Co ciekawe, jednym z nich okazał się najtańszy w stawce, bo kosztujący zaledwie 22 złote Fury Warrior.

Problem w tym, że nazywanie tych najekonomiczniejszych myszy gamingowymi jest sporą przesadą. Wprawdzie cechują się drapieżnym wyglądem i podświetleniem RGB, ale sensory pozostawiają wiele do życzenia i nie pozwalają liczyć na owocną grę w przypadku szybkich tytułów – w tej cenie do okazjonalnej zabawy trudno jednak znaleźć coś lepszego. Inna sprawa, że wszystkie zaprezentowane na poprzednich stronach urządzenia są tanie – cena żadnego nie przekracza 100 złotych i w pierwszą piątkę naprawdę warto zainwestować nieco więcej pieniędzy, by cieszyć się sensorem ze zdecydowanie wyższej półki.

Obraz

Opisy wybranych myszy

1. miejsce - A4TECH Bloody P85

Obraz

Zwycięzca testów. Nie tylko okazał się najlepszym urządzeniem w stawce, ale zajął także trzecie miejsce w kategorii stosunku jakości do ceny, ustępując jedynie pola absurdalnie tanim propozycjom Fury. Bloody P85 została wyposażona w sensor optyczny Pixart PMW 3325, który jest jednym z najlepszych w tym przedziale cenowym. W trakcie testów działał sprawnie przy prędkości powyżej 2 m/s, a i w pozostałych testach spisał się bez zarzutu. PMW 3325 wykazał się sporą precyzją: odchyły od rzeczywistego DPI były niewielkie, nie wystąpiły też żadne problemy w jego funkcjonowaniu. Mysz wygląda bardzo dobrze – wykorzystane materiały są wysokiej jakości i zostały odpowiednio spasowane, na uwagę zasługują przede wszystkim wytrzymałe, metalowe ślizgacze. Podświetlenie RGB pozwala na spersonalizowanie myszy, a dołączone oprogramowanie pozwala stworzyć makra i zmienić funkcje klawiszy. Wszelkie ustawienia można zapisywać we wbudowanej pamięci urządzenia. Dodatkowo producent chwali się technologią Light Strike, która pozwala na kliknięcia z maksymalną szybkością 0,2 ms oraz funkcją ultra-core3 wspomagającą użytkownika w starszych grach FPS.

Plusy
  • jakość wykonania
  • świetny sensor o dość dużych prędkościach maksymalnych
  • wysoka precyzja
  • radzi sobie na każdej powierzchni
Minusy
  • na wyższych rozdzielczościach prędkość mogłaby być większa

2. miejsce - Modecom Volcano GMX4 Plus

Obraz

Niedawno odświeżony i udany model GMX4 rodem z Modecomu potwierdził, że kupując sprzęt tej marki możemy spodziewać się bardzo dobrej jakości za stosunkowo niewielkie pieniądze. GMX4 Plus wygląda doskonale. I nic w tym dziwnego, skoro na pierwszy rzut oka widać podobieństwo do Logitecha G502 – to drobna złośliwość, ale też inspiracji najlepszymi nie ma co poczytywać za wadę. Tym bardziej, że myszka świetnie leży w dłoni, przyciski zaś rozlokowano w intuicyjny sposób i niemal wszystkie są w zasięgu palców – można z nich swobodnie korzystać podczas gry. Również pod kątem spasowania elementów i jakości wykonania nie sposób myszce niczego zarzucić – GMX4 Plus pod tym kątem jest po prostu solidna. Podobnie wygląda kwestia pracy sensora. PMW 3330 jest najszybszym z dostępnych w tym przedziale cenowym, co tylko potwierdziły testy. Dość powiedzieć, że jako jedyny zbliżył się do praktycznie nieosiągalnej w normalnej grze szybkości 4 m/s. Świetny „gryzoń”!

Plusy
  • świetny, stonowany wygląd
  • najlepszy sensor w stawce
  • bardzo dobra precyzja i prędkości maksymalne
Minusy
  • dla niektórych może okazać się nieco za mała

3. miejsce - Genesis Krypton 500

Obraz

W zestawieniu pojawił się rzutem na taśmę, podesłany przez producenta dosłownie w ostatniej chwili i… nieźle zamieszał na podium. Ostatecznie zajął trzecie miejsce, tracąc do drugiego Modecoma bardzo niewiele. Nic dziwnego, zważywszy, że w cenie 100 złotych dostajemy świetny sensor PMW 3325 o maksymalnej rozdzielczości 7200 DPI. Nie tylko bardzo dobrze radzi sobie na niemal każdej powierzchni poza czystym szkłem, ale przede wszystkim rzeczywiste DPI nie odbiega znacząco od tego, co możemy ustawić w oprogramowaniu. Najlepiej z całej stawki sensor wypadł natomiast w testach osiąganej prędkości – przy niższej rozdzielczości utrzymywał do 3 m/s, podczas gdy na wyższych oscylował w granicach 2,5 m/s, czym zdeklasował rywali. Poza tym nic nie można Kryptonowi zarzucić – wygląda bardzo dobrze, materiały, z których został wykonany, są solidne, a dołączone przez producenta oprogramowanie pozwala na zmianę niemal wszystkiego – od podświetlenia RGB, poprzez częstotliwość próbkowania, na makrach i funkcjach klawiszy kończąc. To mysz bez poważniejszych słabych stron.

Plusy
  • największe prędkości maksymalne przy wysokim DPI
  • bardzo dobre oprogramowanie
  • sensor Pixart
Minusy
  • wygląd nie każdemu przypadnie do gustu
  • mało ślizgaczy

4. miejsce - A4TECH Bloody P93

Obraz

To mysz pod wieloma względami podobna do zwycięzcy rankingu – P85. Została wyposażona w identyczny sensor PMW 3325, ma też tyle samo przycisków (osiem). Tak naprawdę na tym, że wypadł w testach gorzej, zaważyły szczegóły. Nieco gorsza praca na niektórych podłożach (ponownie – czyste szkło), a także minimalnie mniejsza precyzja podczas pracy. To wciąż na tyle dobra mysz, że można ją polecić w ciemno wszystkim zainteresowanym. O wyborze pomiędzy nią a pozostałymi urządzeniami na podium zaważyć mogą osobiste preferencje odnośnie wyglądu – podobnie jak pozostałe myszy, również P93 nie można pod kątem jakości wykonania nic zarzucić.

Plusy
  • sensor PixArt
  • bardzo dobre wykonanie
  • dobre oprogramowanie
Minusy
  • prędkość maksymalna mogłaby być wyższa

5. miejsce - Hiro Hyperion

Obraz

Choć to mysz, której wygląd nie przypadnie do gustu wszystkim, a już na pewno nie zwolennikom stonowanych kolorów, to broni się pod kątem technicznym. Wprawdzie zabrakło sensora Pixartu, ale Avago 3050 pozwala na osiąganie prędkości do 2 m/s, co przy amatorskim graniu jest w zupełności wystarczające, a i w tej cenie nie można na tę kwestię narzekać. Tym bardziej, że sensor świetnie wypadł pod kątem czułości – odstępstwa od rzeczywistego DPI są niewielkie, a także nie występowały żadne nieporządane zjawiska, jak jitter czy predykcja. Choć można narzekać nieco na wspomniany już wygląd, to trzeba jednocześnie Hyperionowi oddać, że wykonany jest bardzo solidnie.

Plusy
  • jakość wykonania
  • precyzja sensora
  • bogate oprogramowanie
Minusy
  • wygląd nie każdemu będzie odpowiadać

10. miejsce - Fury Hunter

Obraz

Nieco droższa wersja od Warriora, ale cierpiąca na podobne problemy. To druga najtańsza mysz w zestawieniu, pod kątem jakości zajęła dziesiątą lokatę. Niestety przekłada się ona na niską szybkość oraz niedokładność sensora – na szczęście w tym wypadku akceleracja nie jest tak uciążliwa. Kilkanaście złotych więcej pozwoliło na szczęście na zdecydowaną poprawę jakości wykorzystanych elementów i ich spasowania, a także wykorzystanie podstawowego oprogramowania. Dzięki temu można zmienić chociażby funkcję poszczególnych przycisków czy stworzyć profil myszy pod konkretne zastosowania. Ponownie: polecamy warunkowo. Niska cena w tym wypadku sprawia, że mysz jest godna rozważenia dla entuzjastów powolnych, spokojnych gier – fani strzelania niech ją omijają z daleka.

Plusy
  • cena!
  • niezła precyzja
  • oprogramowanie
Minusy
  • jakość wykonania
  • słabszy sensor od reszty stawki

12. miejsce - Fury Warrior

Obraz

Zdecydowanie najtańsza mysz w zestawieniu, kosztująca zaledwie 22 złote. Pozwalająca na wygodną pracę… i niewiele więcej. Zastosowany sensor optyczny jest bowiem bardzo słaby – wystarcza do osiągnięcia niespełna 1 m/s nawet przy niższych rozdzielczościach, a w dodatku było to jedyne urządzenie, w którym występowała wyraźna akceleracja. Nie zmienia to faktu, że przy RTS-ach mysz da sobie radę. Szkoda tylko, że brakuje możliwości programowania przycisków i ustawienia własnych wartości DPI. Bo w tej cenie przeciętna jakość wykonania dziwić już nie może i trzeba się z nią po prostu liczyć. Polecamy ją, ale warunkowo: niech szerokim łukiem omijają ją ci, którzy lubią szybkie gry. Do spokojnej zabawy jednak wystarczy. Choć jest obarczona poważnymi wadami, to za tę cenę – absurdalnie niską! – nic lepszego nie kupicie.

Plusy
  • cena!
Minusy
  • fatalny sensor
  • słabe wykonanie
  • brak oprogramowania

Wybrane dla Ciebie