InternetW pułapce social mediów

W pułapce social mediów

Im więcej czasu spędzamy na portalach społecznościowych, tym bardziej czujemy się samotni i przygnębieni. To poparte badaniami odkrycie naukowców wywraca do góry nogami dotychczasowy sposób myślenia o mediach społecznościowych.

W pułapce social mediów

Kiedy Steve Jobs w styczniu 2010 r. prezentował światu pierwszego iPada, przez półtorej godziny przekonywał, że jest to najlepszy sposób na przeglądanie zdjęć, słuchanie muzyki, granie i jak za jego pomocą można korzystać z Facebooka i miliona innych aplikacji. – Więc twoje dzieci muszą kochać tę zabawkę? – zapytał Jobsa Nick Bilton, dziennikarz „The New York Times”. – Nigdy nie używały iPada – odparł prezes Apple’a. Jobs, podobnie jak inni informatyczni giganci – np. założyciel Twittera Evan Williams czy Chris Anderson, redaktor naczelny miesięcznika „Wired” i dyrektor generalny produkującej drony firmy 3D Robotics – bardzo świadomie ograniczał dzieciom dostęp do nowych technologii. „To intrygujące – pisze Adam Atler, autor znakomitej książki »Uzależnienia 2.0. Dlaczego tak trudno się oprzeć nowym technologiom« – dlaczego ci, którzy w świetle reflektorów są największymi technokratami, w domowym zaciszu przemieniają się w największych technofobów?” No właśnie – dlaczego?


Lepiej się siedzi bez krzesła

Atler, amerykański wykładowca marketingu i publicysta, przekonuje, że uzależnienia behawioralne – do których zalicza się uzależnienie od internetu – i uzależnienia od substancji psychoaktywnych są pod wieloma względami do siebie podobne. Aktywują te same obszary mózgu i karmią się niektórymi spośród naszych podstawowych potrzeb – społecznego wsparcia i zaangażowania, stymulacji umysłu. Nasz komentarz otrzymuje lajka na Facebooku, a ćwierknięcie na Twitterze wędruje dalej w świat… Mózg dostaje nagrodę, co sprawia, że bardzo szybko szukamy podobnych wrażeń i w efekcie na portalach społecznościowych spędzamy coraz więcej czasu. Każdy z nas bez zająknięcia wymieni długą listę korzyści związanych z obecnością na Facebooku czy korzystaniem z YouTube’a. Jednak fakty są nieco inne, niż nam się zdaje. Znany niemiecki psychiatra i neurobiolog Manfred Spitzer w swojej książce „Cyfrowa demencja. W jaki sposób pozbawiamy rozumu siebie i swoje dzieci” już ponad 6 lat temu, a więc w czasach, gdy portale społecznościowe nie absorbowały nas w takim stopniu jak dziś, przekonywał, że korzystanie z nowych technologii obniża zdolności kognitywne młodych ludzi. Obwiniał je również za zanik umiejętności samodzielnego myślenia i stany depresyjne. Dziś wreszcie mamy na to dowody.

Co prawda media społecznościowe są wciąż stosunkowo młode (rówieśnicy Facebooka to dopiero piętnastolatki), więc na pełne efekty ich wpływu na zdrowie pozostanie nam jeszcze długo poczekać. Jednak skala tego sposobu spędzania czasu (ok. 2,3 miliarda aktywnych użytkowników mediów społecznościowych) i czas, jaki spędzamy na platformach społecznościowych (ok. dwóch godzin dziennie), to wystarczające argumenty przemawiające za tym, aby poważnie przyjrzeć się temu zjawisku. „Journal of Social and Clinical Psychology” opublikował wyniki bardzo ciekawego eksperymentu przeprowadzonego przez badaczy Uniwersytetu Pensylwanii. Podzielili oni ponad 140 studentów na dwie grupy. Pierwsza miała regularnie korzystać z trzech najpopularniejszych społecznościówek (Facebooka, Snapchata i Instagrama) – tak jak miała to w zwyczaju. Druga – ograniczyć czas spędzany w ten sposób czasu do 10 minut dziennie na dany portal (łącznie 30 minut). Przed i po trwającym trzy tygodnie eksperymencie zbadano poziom psychicznego samopoczucia wszystkich studentów. Osoby, które zdecydowały się na częściowy detoks, czuły się szczęśliwsze i mniej samotne niż poprzednio, zgłaszały też mniej stanów depresyjnych i niższy poziom lęku. Okazało się, że abstynencja leczy również z FOMO (ang. fear of missing out), czyli związanego z uzależnieniem od internetu lęku przed tym, że coś nas ominie. – Zakrawa na ironię, że ograniczenie korzystania z mediów społecznościowych sprawia, że czujesz się mniej samotny – tak skomentowała wyniki eksperymentu Melissa G. Hunt, szefowa zespołu badawczego. I trudno odmówić jej racji, zwłaszcza mając przed oczami pierwszą reklamę telewizyjną Face booka z 2012 r. zatytułowaną „The Things That Connect Us”, która porównała użyteczność i znaczenie platformy do krzesła mającego wartość nie tylko funkcjonalną, ale i rzeczy, dzięki której (np. siedząc razem z innymi) możemy podtrzymywać relacje społeczne.


Depresja z Facebooka

Pytanie o to, jak to się dzieje, że coś, co miało nas aktywizować, podnosić satysfakcję z życia i łączyć z innymi – czyni coś wręcz odwrotnego, nasuwa się samo. Przyczyną problemu jest ogromna liczba porównań społecznych, którą fundują swoim sympatykom media społecznościowe, relacjonując szczegółowo, jak wygląda najnowszy samochód, wakacje, pies czy żona znajomego. – Kiedy patrzysz na życie innych ludzi, szczególnie to prezentowane za pośrednictwem Instagrama, możesz łatwo wywnioskować, że życie wszystkich innych jest znacznie fajniejsze niż twoje – mówi Hunt. Wyniki amerykańskiego eksperymentu potwierdzają badania, które rok wcześniej przeprowadziła brytyjska organizacja Royal Society for Public Health (RSPH). Zgodnie z nimi to właśnie Instagram, którego użytkownicy publikują wyretuszowane zdjęcia swoich najładniejszych posiłków, ubrań i wakacji, miał najbardziej negatywny wpływ na osoby w wieku 18–24 lat. Brytyjczycy zwrócili też uwagę na zjawisko opisane jako „depresja Facebooka”. Oglądanie znajomych na wakacjach lub bawiących się całymi nocami może sprawić, że młodzi ludzie czują, że tracą czas, podczas gdy inni cieszą się życiem. Prowadzi to do ciągłej frustracji, skutkuje niższą samooceną, dążeniem do perfekcjonizmu, które może objawiać się zaburzeniami lękowymi. Każdego dnia na samego Facebooka wrzucanych jest 10 milionów nowych zdjęć – pomyślmy tylko, jaką to daje okazję do porównań. Co więcej, media społecznościowe mogą nas skutecznie przekonać nie tylko o tym, że nasze życie jest gorsze niż innych, ale też że sami jesteśmy nieatrakcyjni towarzysko. Jak pokazują wyniki badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, do takich wniosków dochodzi aż 48 procent młodych użytkowników Facebooka, wierzących, że ich przyjaciele mają więcej bliskich przyjaciół niż oni sami. A to z kolei jeszcze bardziej osłabia poczucie własnej wartości i samotności. I koło się zamyka.


Lepsza wersja mnie

Co ciekawe, pokazywanie światu lepszej wersji siebie nie odbywa się wyłącznie za pomocą obrazu, ale poprzez umiejętnie autocenzurowane komentarze. Bo o ile w świecie realnym na ogół szybciej mówimy niż myślimy, w mediach społecznościowych lubimy dobrze się zastanowić nad tym, co napiszemy. Naukowcy z Carnegie Mellon University odkryli, że ponad trzy czwarte ankietowanych użytkowników autocenzurowało co najmniej jeden post lub komentarz w ciągu 17 dni. Często dostosowujemy wiadomości do tego, co zakładamy, że nasi odbiorcy chcieliby usłyszeć. Tak więc poza próbą użycia języka, który nie obraża (co jest akurat pozytywne), staramy się również dopasować do obowiązujących w danej grupie standardów, które mogą być sprzeczne z naszym systemem wartości. I tak właśnie dzień po dniu, godzina po godzinie (zajmie nam to w sumie pięć lat i cztery miesiące życia), budujemy własny nieprawdziwy wizerunek. A że inni robią to samo, strzelamy sobie wszyscy w kolano.


Gorsze od papierosów

Na alarm biją nie tylko psycholodzy i naukowcy, ale i organizacje pozarządowe. Brytyjskie RSPH i Young Health Movement wzywają rząd, firmy z branży mediów społecznościowych oraz polityków do podjęcia odpowiednich działań. Miałyby one pomóc w promowaniu pozytywnych aspektów wykorzystania mediów społecznościowych, jednocześnie łagodząc ciemne efekty ich obecności... „Nie bez przyczyny wskaźniki lęku i depresji u młodych ludzi wzrosły o 70 proc. w ciągu ostatnich 25 lat” – czytamy w raporcie „#StatusofMind: Social Media and Young People’s Mental Health and Wellbeing” („#StanUmysłu: Media społecznościowe i zdrowie psychiczne oraz samopoczucie młodych osób”). Wiele takich prac opisuje social media jako bardziej uzależniające niż papierosy i alkohol, wskazując, że nasilenie się samobójstw wśród młodzieży przypadło na czas, w którym gwałtownie wzrosło korzystanie ze smartfonów i mediów społecznościowych.

Co na te wszystkie rewelacje sami twórcy cyfrowych platform? – Żadna dyskusja na temat wad mediów społecznościowych nie powinna przesłaniać faktu, że zaspokajają one głębokie potrzeby wielu użytkowników – takie oświadczenie wygłosił rzecznik prasowy Facebooka, komentując wyniki jednego z badań naukowych. Mimo to Facebook przyznał w swoim newsroomie, że „niektóre sposoby korzystania z niego mogą być złe dla dobrego samopoczucia użytkowników”. Jack Dorsey, dyrektor generalny Twittera, w jednym z tweetów przyznał, że jego firma „nie przewidywała w pełni negatywnych konsekwencji w świecie rzeczywistym”.


Po prostu zacznij żyć

Obraz

Co możemy więc zrobić, aby poradzić sobie z tymi konsekwencjami? Radykałowie proponują całkowite odcięcie się od social media. Okazuje się jednak, że nie zawsze jest to takie łatwe. Mimo że czterech na dziesięciu użytkowników Face booka twierdzi, że robiło sobie długie przerwy w zaglądaniu do tej platformy, Facebook wciąż rośnie w siłę. Jak pokazał projekt badawczy zrealizowany w ubiegłym roku przez połączone siły akademików z Uniwersytetu Nowojorskiego oraz Uniwersytetu Stanforda, suma, za którą przeciętny użytkownik Face booka zgodziłby się na miesięczną abstynencję, to ok. 100 dolarów. A co się stanie, jeśli faktycznie zrezygnujemy? Ano – jak pokazało to samo badanie – nic wielkiego. Zwiększy się nasza aktywność w trybie offline: spędzimy więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi, będziemy oglądać więcej telewizji. Będziemy też w lepszym nastroju. A negatywne skutki? Mniejsza dawka informacji i wiedzy o polityce, ale i mniej niezdrowej ekscytacji związanej z tą sferą życia. Nie tak strasznie, prawda?

Jednak nawet jeśli nie damy się skusić na całkowite zniknięcie z radarów sieci społecznościowych, możemy po prostu ograniczyć czas spędzany w social mediach. Służą do tego różne proponowane zresztą również przez samych dostawców sprzętu i usług społecznościowych (więcej w ramce „Człowieku, kontroluj się”). Naukowcy z Uniwersytetu Pensylwanii „w celu poprawy nastroju i zdrowia psychicznego” zalecają ograniczenie użycia mediów społecznościowych do 30 minut dziennie. Brzmi to jak cudowna recepta na szczęście, ale jeśli tak prosty zabieg miałby nam dać go odrobinę więcej, to czemu nie? – Często mam ochotę po prostu powiedzieć użytkownikom social media: odłóż wreszcie telefon i spędzaj czas z ludźmi w prawdziwym życiu – mówi Melissa G. Hunt.


W wyścigu autoprezentacji

Rozmowa z doktorem Jakubem Kusiem z Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu, zajmującym się wpływem nowych technologii na funkcjonowanie człowieka i relacje międzyludzkie.

Jakie są ciemne strony korzystania z mediów społecznościowych?
Media społecznościowe na dobre zagościły w naszym życiu. Obecnie nie wyobrażamy sobie w wielu sytuacjach funkcjonowania na przykład poza Facebookiem. Jednak jednocześnie są one przestrzenią, w której praktycznie cały czas dochodzi do autoprezentacji. Wielu użytkowników wpada więc w swoistą pułapkę autoprezentacji, zaś konsekwencją przebywania w takim stanie może być znacznie obniżenie samooceny. Permanentnie konfrontujemy samych siebie z tym, co widzimy w internecie. Dla przykładu: młoda dziewczyna wrzuca swoje zdjęcie na Instagram, ale jednocześnie widzi tam całą masę wystylizowanych zdjęć, na których prezentują się profesjonalne modelki. Mimowolnie zaczyna więc porównywać swój wizerunek do wizerunku z tych zdjęć, co może nieść za sobą negatywne konsekwencje.

Wiele badań naukowych pokazało, że media społecznościowe mogą zwiększać poczucie samotności i stan przygnębienia. Skoro tak, dlaczego wciąż tak chętnie z nich korzystamy?
Bo nie chcemy mieć poczucia, że coś nas omija, nie chcemy niczego przegapić. I choć szereg badań jasno wskazuje, że media społecznościowe mogą wywierać negatywny wpływ na nasze funkcjonowanie psychiczne, mimo wszystko dla bardzo wielu użytkowników subiektywne plusy będą przeważały nad minusami. Chcemy wiedzieć, co dzieje się w życiu naszych znajomych, chcemy ich w pewnym sensie podglądać, dlatego też godzimy się na to, aby uczestniczyć w takim wyścigu autoprezentacyjnym. Dla wielu z nas jest to po prostu zbyt kuszące.

Czy wiadomo, które z platform społecznościowych „szkodzą” najbardziej?
Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje się natomiast, że najbardziej szkodliwe będą te, które wywołują największą liczbę porównań społecznych. Wszędzie tam, gdzie staramy się nieco „podrasować” swój wizerunek, zawsze musimy liczyć się z tym, że może to w konsekwencji wywrzeć na nas mocno negatywny wpływ.

Jak korzystać z mediów społecznościowych, by nas to wspierało, a nie szkodziło?
Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, że media społecznościowe są tylko narzędziem, które może być wykorzystane zarówno do dobrych celów, jak i do złych. Nie możemy pozwolić na to, abyśmy sami wpadali w pułapkę uzależniania swojej samooceny i poczucia własnej wartości na przykład od liczby lajków czy komentarzy pod zdjęciami, które umieszczamy w mediach społecznościowych. Znaczymy znacznie więcej od naszego wizerunku internetowego, nie możemy zapominać o tym – wydawałoby się oczywistym – fakcie.


Wyłącz licznik

Obraz

Liczba polubionych postów, czekających powiadomień, znajomych, dni, jakie upłynęły od opublikowania ostatniego posta… Na platformach społecznościowych aż roi się od liczb, które precyzyjnie odmierzają naszą aktywność i społeczną wartość. – Jesteśmy bardziej zainteresowani tym, ile mamy znajomych, niż tym, co mówią nasi przyjaciele i kim są. W tym „społecznym” systemie ta właśnie wartość staje się naszą osobistą – mówi Ben Grosser, artysta i profesor specjalizujący się w tematyce nowych mediów na Uniwersytecie Illinois w Urbanie i Champaign. Aby sprawdzić, jak nasze przeżycia na Facebooku lub Twitterze mogą zmienić się po ukryciu kilku małych liczb, Grosser zaprojektował Demetricator – dodatek do przeglądarek ukrywający wszystkie dane z interfejsów tych platform. Po jego instalacji zamiast licznika znajomych pojawia się komunikat „masz znajomych”, a zamiast komunikatu „17 osób to lubi” dostajemy komunikat „ludzie to lubią”. Narzędzie wymyślone początkowo jako projekt artystyczny i społeczny eksperyment (Grosser opublikował też badania na ten temat) można pobrać ze strony https://bengrosser.com.


Wpływ mediów społecznościowych na samopoczucie

Obraz

Brytyjska organizacja Royal Society for Public Health zbadała, jak czujemy się, spędzając czas na poszczególnych platformach społecznościowych. Okazało się, że najbardziej pozytywnie działa na nas YouTube, zaś najbardziej psuje nam humor Instagram.


Człowieku, kontroluj się

Obraz

Od ubiegłego roku właściciele iPhone’ów i iPadów – dzięki aplikacjom wbudowanych w system iOS – mogą zmierzyć dokładny czas spędzony z tymi urządzeniami. Aktywność w sieciach społecznościowych możemy monitorować również za pomocą aplikacji takich jak np. QualityTime – My Digital Diet (dla systemu Android), która zlicza ogólny czas spędzony ze smartfonem w dłoni i poświęcony poszczególnym aplikacjom, a także pozwala wprowadzać czasowe blokady ich używania. O nasze dobre samopoczucie postanowił zadbać również Google, który uruchomił aplikację Cyfrowa równowaga, dającą pełny obraz nawyków w internetowym świecie (dla urządzeń Google Pixel i Android One z Androidem 9.0 Pie). To, w jakim stopniu pochłaniają nas social media, możemy od niedawna sprawdzić również u samych źródeł, czyli za pomocą funkcji serwisów społecznościowych. Takie funkcje udostępnił np. Facebook (Czas spędzony na Facebooku) oraz Instagram (Twoja aktywność). Ponieważ – jak pokazują różne badania – na ogół mamy tendencję do zaniżania liczby godzin spędzonych ze smarfonem czy w social mediach, dla większości cyfrowe stopery mogą naprawdę zimnym prysznicem.

Wybrane dla Ciebie