Corsair Glaive RGB Pro
Cechą, która wyróżnia Glaive RGB Pro na tle konkurencji, są wymienne panele boczne. Montujemy je magnetycznie – szybka wymiana nie nastręcza więc żadnych problemów. W pudełku znajdziemy trzy panele, różniące się one od siebie kształtem i wykończeniem. Pierwszy jest standardowy i zarazem najłagodniej wyprofilowany. Drugi tworzy swego rodzaju nieckę na kciuk, zostawiając tym samym zauważalnie więcej miejsca na chwyt i odstając nieco od linii obudowy. Trzeci z kolei ma formę skrzydełka, na którym można swobodnie ułożyć palec. Dwa ostatnie są pokryte grubą warstwą antypoślizgowej gumy. To, który panel zagości na stałe, zależne jest oczywiście od gustu użytkownika – mnie najbardziej spodobała się bramka numer dwa.
Niezależnie od wyboru Glaive RGB Pro ucieszy bardzo dużą wygodą i kulturą pracy. Mysz najlepiej nadaje się do chwytu palm, choć nie miałem też problemu z wygodnym rozłożeniem całej dłoni. Entuzjaści używania koniuszków palców powinni jednak poszukać sobie czegoś o mniejszych gabarytach. Gryzoń wzorowo współpracuje z materiałowymi podkładkami, bez problemu radzi sobie również z twardszymi nawierzchniami.
Czterem ślizgaczom (te większe umiejscowiono w tylnej części) partneruje piąty, znajdujący się pod spodem największego bocznego panelu. Jest to o tyle istotne, że podpórka na kciuk znacząco wystaje poza standardowy obrys urządzenia. Dobrze zatem, że producent pomyślał o kwestii dodatkowego poślizgu i podparcia – nie zdarza się to często i świadczy o dużej pieczołowitości wykonania.
To samo zresztą można powiedzieć o pozostałych elementach konstrukcji. Metalowa rolka została tu pokryta solidną warstwą gumy, bardziej więc przypomina – z przymrużeniem oka – koło terenowe niż element konstrukcji myszki. Praca? Wzorowa! Rolkę osadzono na średniej głębokości, sam przełącznik jednak jest stosunkowo płytki i nie wymaga przyłożenia dużej siły, co w połączeniu ze stabilnością osadzenia sprawia, że całość działa pewnie i nie nastręcza problemów w ogniu walki. Przewijanie jest ciche, pod palcem jednak łatwo wyczuć sposób pracy tego elementu.
To samo można powiedzieć o przyciskach bocznych: nie zostały potraktowane po macoszemu, łatwo dają się wyczuć i nie sprawiają kłopotu przypadkowymi kliknięciami. Szkoda tylko, że nie zastosowano tu metalu, choć tworzywo wygląda bardzo estetycznie. Pod głównymi przyciskami spoczywają przełączniki Omron – producent deklaruje trwałość na poziomie 50 milionów kliknięć. Ich praca nie pozostawia pola do krytyki: jest miękko i sprężyście i choć stawiają one raczej niewielki opór, to trudno o incydentalną aktywację.
Za świetnym wykonaniem idą bardzo dobre parametry sensora i wysoka dokładność. PMW3367 sprawia, że nie doświadczymy predykcji, akceleracji czy interpolacji. Niemal w ogóle nie występują również szumy – ich śladu można dopatrzyć się jedynie w najwyższych czułościach, które jednak w praktyce i tak są niegrywalne. DPI, jak i pozostałe parametry związane z codziennym użytkowaniem myszy (m.in. makra, profile czy podświetlenie RGB) zmienimy w rozbudowanym oprogramowaniu iCUE, co w praktyce jest kolejną zaletą urządzenia.
To bez wątpienia świetna myszka dla osób praworęcznych, które dodatkowo pragną szerszych możliwości dostosowania kształtu i dużego komfortu. Masa powyżej 100 gramów wskazuje co prawda raczej na uniwersalny charakter urządzenia, jestem jednak przekonany, że Glaive RGB Pro sprawdzi się również w przypadku dynamicznych shooterów.
Corsair Glaive RGB Pro
Cena: 300 zł
Sensor optyczny PMW3367, 16 000 dpi, prędkość maks. i przyspieszenie – brak danych, przyciski: 7 programowalnych plus rolka, interfejs USB 2.0 (kabel 1,8 m), inne główne przełączniki Omron (50 milionów kliknięć), 3-strefowe podświetlenie RGB, wymienne panele boczne, makra, wbudowana pamięć na ustawienia, przycisk zmiany dpi, oprogramowanie iCUE, 3 wymienne panele boczne, wymiary 125,8x91,5x44,6 mm, masa 121 gramów.
