Na Białorusi także cenzurują internet. Dostęp tylko za okazaniem dowodu?
Prezydent Białorusi, Aleksandr Łukaszenka podpisał rozporządzenie "o działaniach zmierzających ku udoskonaleniu wykorzystywania narodowego segmentu sieci internet". Ni mniej, ni więcej oznacza to identyfikację internautów na Białorusi przez tamtejszy rząd, oraz blokowanie stron internetowych.
Niewykluczone, że u naszego wschodniego sąsiada, surfowanie po internecie będzie możliwe tylko i wyłącznie za okazaniem ...dowodu osobistego - podaje "Gazeta Wyborcza". Na Białorusi z globalnej sieci korzysta obecnie około 3 milionów ludzi, ale trzeba zaznaczyć, że głównym i jedynym dostawcą internetu jest państwowy telekom Bełtelecom. W znacznym stopniu ułatwia to inwigilację użytkowników sieci i całkowitą kontrolę nad internetem.
Najwidoczniej białoruskie władze przestraszyły się rozwoju witryn internetowych, które mogłyby posłużyć opozycji do walki z tamtejszym reżimem. Łukaszenka chce kontroli nad internetem zwłaszcza, że za rok na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. Blokowanie stron WWW ma nastąpić w momencie, kiedy zawarte w nich treści będą niezgodne z białoruskim prawem.
Rozporządzenie podpisane przez prezydenta Białorusi wejdzie w życie z dniem pierwszego lipca.
Także w Polsce głośno mówi się o zamiarach elity rządzącej, która chce wprowadzić przepisy ograniczające swobodę Polaków w sieci. My mamy chociaż prawo do debaty z premierem Tuskiem na ten temat. Nasi wschodni sąsiedzi na polemikę ze swoimi prezydentem nie mają chyba co liczyć...