„Osiodłać Pegaza", czyli inwigilacja pod nadzorem

Tytuł raportu jest nieprzypadkowy, bo nawiązuje do głośnej na początku września dyskusji o nabyciu przez CBA programu Pegasus. Ten stworzony do walki z terroryzmem program kompleksowo szpieguje urządzenie, na którym zostanie (zazwyczaj nieświadomie dla użytkownika) zainstalowany. Jest uznawany za niewykrywalny - po próbie namierzenia go znika i zaciera po sobie ślady. Pozwala na śledzenie wszelkiej aktywności użytkownika, może przejąć kontrolę nad głośnikiem i kamerą, co umożliwia podsłuchy na bieżąco.
Przedstawiciele rządu nie zaprzeczyli wprost posiadaniu Pegasusa, co wzbudziło wiele kontrowersji i dyskusji wokół kompetencji i zasięgu działania polskich służb specjalnych.
Niezależna kontrola
Na konieczność powstrzymania samowoli służb, szczególnie w kontekście rozwoju nowych technologii oraz bardzo ograniczonej możliwości kontroli sądowej niejawnych działań jednostek specjalnych, już dużo wcześniej zwrócił uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich. Zaproszona przez niego grupa ekspertów - byłych funkcjonariuszy, osób odpowiedzialnych za kierowanie służbami, przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i obrońców praw człowieka - przeprowadziła krytyczną diagnozę sytuacji i po kilku miesiącach prac przedstawiła raport „Osiodłać Pegaza" (datowany na wrzesień 2019 roku).
Sformułowano w nim dwa podstawowe postulaty: powołanie niezależnego organu, który będzie cyklicznie kontrolował działalność służb specjalnych, i przyznanie ludziom prawa do informacji o tym, że służby się nimi interesują. Ten pierwszy postulat uznano za absolutne minimum - nadzór miałby obejmować analizę zasadności i legalności działań operacyjnych prowadzonych przez każdą służbę specjalną i policyjną, dostęp do informacji na temat wydatków z funduszu operacyjnego, w tym zakupionego oprogramowania, oraz rozpatrywanie skarg obywateli uważających, że są inwigilowani.
Niezależność takiej instytucji miałaby być gwarantowana jej składem - 6 członków wybierałby sejm na 6-letnią kadencję (połowa składu zmieniałaby się co 3 lata) i nie mogliby to być funkcjonariusze służb ani politycy. O efektach prac informowana byłaby opinia publiczna.
Jesteś na celowniku
Drugi postulat to dostęp obywateli do informacji o tym, że stali się przedmiotem zainteresowania służb. Każdy dowiadywałby się o tym 12 miesięcy po zakończeniu podsłuchu lub np. pobraniu bilingu. To umożliwiałoby obywatelowi złożenie skargi do sądu na bezpodstawne naruszenie jego prywatności. Być może świadomość jawności informacji o śledzeniu danej osoby powstrzymywałaby funkcjonariuszy przez nadużywaniem takich metod działania.
Celem postulowanej kontroli funkcjonowania służb ma być także odbudowa zaufania do nich i wiary w ich rzetelność i niezależność. Autorzy raportu wychodzą z założenia, że nadzór nad służbami to element sprawnie funkcjonującego państwa i że konieczne jest znalezienie równowagi między ochroną praw i wolności obywatelskich a przeciwdziałaniem zagrożeniom dla bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego.
fot. 123RF