ChatGPT próbuje naprawiać zło, które wyrządza. Ale czy to wystarczy?
Rozwój generatywnej sztucznej inteligencji okazał się opłakany w skutkach dla dostawców treści – zarówno tych dużych, jak i małych. Z kolei kradnące z nich informacje czatboty cieszą się coraz większą popularnością, jeszcze bardziej pogłębiając problem.
Z przygotowanego przez Similarweb raportu wynika, że jeden z najpopularniejszych, o ile nie najpopularniejszy, czatbot w postaci ChatGPT zaczął odsyłać coraz większą rzeszę swoich użytkowników na portale, z których zaczerpnął informacje do wygenerowania odpowiedzi na otrzymane pytanie. Wedle danych, od maja 2024 roku liczba osób otrzymujących takie linki wzrosła ponad 25-krotnie – z niespełna miliona do przeszło 25 milionów. Oczywiście nawet taki skok nie jest w stanie zrekompensować strat, jakie w wyniku działania AI ponieśli dostawcy oryginalnych treści.
ChatGPT odsyła użytkowników na strony z informacjami
Similarweb zwróciło uwagę na to, że generatywna sztuczna inteligencja zmieniła sposób, w jaki odkrywamy i konsumujemy newsy w sieci. Coraz więcej osób odwraca się od tradycyjnych portali informacyjnych na rzecz podsumowań przygotowywanych przez AI. Problem w tym, że, przynajmniej w teorii, nie jest ona w stanie wyssać tych danych z palca (a w praktyce robi to względnie często). Kończy się więc na tym, że ludzie wkładają mnóstwo pracy i serca w przygotowaniu materiałów, które generują coraz bardziej znikomy ruch, jako że zostają one nieodpłatnie "przygarnięte" przez firmy technologiczne i przeczesujące sieć crawlery celem wyszkolenia modeli AI.
W związku z powyższym, wydawcy muszą opracować nowe sposoby na docieranie do Internautów. Pozycjonowanie w wyszukiwarce straciło na istotności, jako że w większości przypadków u szczytu listy wyników wyszukiwania aktualnie i tak wyświetlanie jest przygotowane przez sztuczną inteligencję Google podsumowanie.
Jak możemy zaobserwować na poniższym wykresie, od stycznia ubiegłego roku liczba zapytań w Google zmalała o 5%. Pod kątem wysokości samego procentu spadek nie wygląda na drastyczny, jednak po zmianie na jednostki mówimy już nie o setkach tysięcy, a wręcz dziesiątkach milionów wyszukiwanych fraz mniej. W międzyczasie sam ChatGPT zaliczył wzrost rzędu 212%. Oznacza to, że coraz więcej osób zwraca się do sztucznej inteligencji z prośbą o przedstawienie najnowszych wieści, a prawdziwy przełom w tej kwestii można było zaobserwować w grudniu 2024 roku.
Raport sporządzony przez specjalistów z Similarweb wskazuje na to, że ChatGPT najczęściej otrzymuje zapytania z zakresu inwestycji, finansów, sportu, pogody, ekonomii i polityki.
Ta ostatnia zaś prężnie zyskuje na znaczeniu, jako że coraz więcej internautów zaczyna traktować wspomnianego czatbota jako rzetelne źródło informacji w tym kontekście.
Jak już zostało wspomniane, opracowane przez OpenAI narzędzie z każdym miesiącem odsyła coraz większą grupę swoich użytkowników do oryginalnych źródeł powielanych przez siebie wiadomości. Najwięcej łączy prowadzi na stronę Reuters, acz popularnością cieszą się także New York Post, Business Insider, Guardian, Wall Street Journal, People, Forbes i New York Times – prawdziwi giganci branży informacyjnej.
To za mało
Wszystko wskazuje jednak na to, że na chwilę obecną działania takie nie są w stanie nawet częściowo zanegować negatywnego wpływu generatywnej sztucznej inteligencji na wspomniane serwisy. Odkąd Google wprowadziło swoje Podsumowanie od AI, liczba wyszukiwań, które nie poskutkowały kliknięciem żadnego z wyników, wzrosła z 56% do 69%
W skrócie – dostawcy treści w Internecie zostali postawieni w trudnej sytuacji. Istotne jest jednak to, że jeśli oni upadną, to pociągną za sobą narzędzia pokroju ChatGPT, a internet zmieni się bezpowrotnie – w końcu skądś muszą brać informacje, a pracownicy OpenAI raczej nie zostaną oddelegowani do pisania newsów na temat ostatnich wydarzeń w kraju i na świecie.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl