AktualnościGoogle bez Chrome'a? Ten proces może zmienić internet

Google bez Chrome'a? Ten proces może zmienić internet

Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych pragnie dowieść, że Google jest monopolistą. Korporacja twierdzi, że żaden z niej monopolista, acz przyznaje, że posiada całkiem spory udział w rynku wyszukiwania w sieci. Ostateczne słowo w tej kwestii będzie jednak należało do sędziego.

Google
Google
Źródło zdjęć: © Pexels | AS Photography

Toczące się obecnie przeciw Google postępowanie antymonopolowe jest jednym z największych tego typu procesów w przeciągu ostatnich lat, a jego wynik może zaważyć nie tylko na przyszłości giganta z Mountain View, ale i wielu innych korporacji, które przyjmują niemałe kwoty od rzeczonego przedsiębiorstwa za promowanie jego usług. Jeśli Departamentowi Sprawiedliwości USA (DOJ) uda się dopiąć swego, Google może zostać zmuszone do sprzedaży przeglądarki Chrome i, co więcej, prawdopodobnie przestanie być domyślną wyszukiwarką na wielu urządzeniach.

Google kontra rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki

Jak donosi redakcja Reuters, amerykańscy prokuratorzy porównali pozew przeciw gigantowi technologicznemu do tych, które w przeszłości poskutkowały rozpadem molochów pokroju Standard Oil i AT&T. Doigrała się branża telekomunikacyjna, odczuwalny cios otrzymał sektor paliwowy, wychodzi więc na to, że przyszła pora i na Big Tech.

Prawnik reprezentujący Departament Sprawiedliwości, David Dahlquist, chce, aby omawiana sprawa nie tylko wymusiła zmianę postępowania na tytułowym przedsiębiorstwie, ale również uczyniła z niego przykład i symbol tego, co dzieje się z firmami, które decydują się złamać prawo antymonopolowe.

Czas powiedzieć firmie Google i wszystkim innym monopolistom, którzy słuchają, że łamanie prawa antymonopolowego wiąże się z konsekwencjami. Środek zaradczy tego sądu powinien wybiegać w przyszłość i nie ignorować tego, co jest na horyzoncie.

David DahlquistPrawnik reprezentujący Departament Sprawiedliwości

Amerykański Departament Sprawiedliwości, wspierany przez rzeszę prokuratorów generalnych, zwrócił uwagę na to, że posiadany przez Google monopol na wyszukiwanie w sieci daje korporacji przewagę również w innych sektorach, wliczając w to ten związany ze sztuczną inteligencją.

Monopol za morze pieniędzy

Zwrócono przy tym uwagę na fakt, że gigant z Mountain View nie stroni od rozdawania pokaźnych ilości gotówki firmom, które są skłonne dostarczyć produkowane przez siebie smartfony i tablety od razu z zainstalowanymi aplikacjami Google na pokładzie. Tak m.in. było w przypadku Samsunga, który otrzymuje każdego miesiąca przelew od amerykańskiej firmy w zamian za umieszczenie asystenta AI Gemini na swoim sprzęcie. Mimo że dokładna kwota, jaką Koreańczycy regularnie otrzymują od swoich kolegów zza oceanu, nie jest znana, w trakcie procesu została określona mianem "olbrzymiej".

Oczywiście w toku postępowania szansę na przedstawienie własnej opinii otrzymało również Google, a wypowiadający się w imieniu przedsiębiorstwa prawnik John Schmidtlein stwierdził, że zaproponowane przez DOJ posunięcia zostały żywcem zaczerpnięte z "listy życzeń konkurentów chcących skorzystać z niezwykłych innowacji opracowanych przez Google". Schmidtlein podkreślił przy tym, że i pozostałe firmy z sektora AI chciałby, korzystając z sytuacji, uszczknąć co nieco dla siebie i "otrzymać jałmużnę" od korporacji posądzonej o zabiegi monopolowe.

Prezent dla Chin i rozpad Google'a

Nie zabrakło także wspomnienia o tym, że wymuszenie zmian na Google mogłoby sprawić, że "amerykańska innowacyjność zatrzymałaby się w krytycznym momencie", co jest nawiązaniem do rosnącej pozycji Chin na arenie międzynarodowej, szczególnie pod kątem technologii i sztucznej inteligencji.

Mimo że wyrok w sprawie wciąż nie zapadł, gigant z Mountain View już ogłosił, że ma zamiar złożyć apelację. Nie ma więc wątpliwości co do tego, że Google nie oczekuje wyjścia bez szwanku z zaistniałej sytuacji.

W przypadku wygranej Departamentu Sprawiedliwości regulatorzy będą oczekiwali zakończenia wykupywania przez Google statusu domyślnej wyszukiwarki u producentów smartfonów, w grę wchodzi również sprzedaż przeglądarki Chrome, a nawet systemu operacyjnego Android. Wspomniano również o tym, że firma musiałaby licencjonować wyniki wyszukiwania swoim konkurentom. Przedsiębiorstwo z kolei przekonuje, że wprowadzenie tych planów w życie sprawiłoby, że sprzęt elektroniczny znacznie by podrożał, a dalsze funkcjonowanie firm pokroju Mozilli stanęłoby pod znakiem zapytania.

Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl

Źródło artykułu:Reuters

Wybrane dla Ciebie