AktualnościReklamy w ChatGPT stały się faktem. Nawet 200 dolarów miesięcznie za plan Pro nie chroni przed natrętnymi treściami

Reklamy w ChatGPT stały się faktem. Nawet 200 dolarów miesięcznie za plan Pro nie chroni przed natrętnymi treściami

OpenAI rozpoczęło szeroko zakrojony program testowania reklam w swoim czatbocie, a stwierdzenie, że jego użytkownicy są z tego faktu raczej średnio zadowoleni, to spore niedopowiedzenie. Największy problem polega na tym, że uciążliwe treści promocyjne wyświetlane są wszystkim – nawet tym osobom, które wykładają 200 dolarów miesięcznie w ramach abonamentu Pro.

ChatGPT
ChatGPT
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Adobe Stock

Reklamy w ChacieGPT nie są niczym nowym, a o ich wdrożeniu OpenAI przebąkiwało już wielokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy. Wygląda na to, że przedsiębiorstwo ruszyło z testami tego kontrowersyjnego rozwiązania, czym wywołało spore oburzenie wśród najbardziej oddanych fanów. Jak się bowiem okazało, na chwilę obecną nie ma sposobu na ukrycie się przed natarczywymi materiałami – nawet wyceniona na 200 dolarów miesięcznie subskrypcja Pro nie powstrzymuje ich wyświetlania w generowanych odpowiedziach.

ChatGPT zaczął wyświetlać reklamy

Jak już zostało wspomniane, reklamy w ChatGPT nie zostały jeszcze wprowadzone na pełną skalę. Aktualnie wyświetlają się one wąskiemu gronu użytkowników, aczkolwiek niewykluczone, że w najbliższej przyszłości wątpliwą przyjemność zapoznania się z nimi będą miały wszystkie osoby korzystające z narzędzia. Problem w tym, że nawet subskrybenci jednego z płatnych planów premium (a te do najtańszych nie należą) są zmuszeni do oglądania treści promocyjnych.

Swoim niezadowoleniem postanowili podzielić się w sieci, tym samym prowokując dyskusję na temat słuszności takiego rozwiązania.

Daniel McAuley z OpenAI podkreślił, iż konkretny przypadek zamieszczony powyżej nie jest reklamą (jako że pozbawiony został komponentu finansowego). Jak napisał mężczyzna, "to tylko sugestia zainstalowania aplikacji Peloton", niemniej "brak odniesienia do faktów sprawia, że ​​jest to nieprzyjemne i mylące doświadczenie". W swoim poście McAuley przekazał, że zatrudniające go przedsiębiorstwo pracuje nad zmianami w UX mającymi wyeliminować podobne nieścisłości w przyszłości.

Reasumując – ChatGPT co prawda wyświetla losowo łącza do pobrania aplikacji zupełnie niezwiązanych z tematem rozmowy prowadzonej ze sztuczną inteligencją, niemniej nie jest to reklama, jako że OpenAI na tym procederze nie zarabia. Szkopuł w tym, że najważniejsza część argumentu jest dla przeciętnego użytkownika zupełnie nieistotna – niechciana treść to niechciana treść, niezależnie od tego, czy ktoś wziął pieniądze za jej publikację, czy też wpuścił ją w obieg z czystej dobroci serca.

Nie zmienia to jednak faktu, że reklamy w ChacieGPT potrzebne są z jednego prostego powodu, a jest nim utrzymanie odpowiedzialnej za narzędzie firmy przy życiu. OpenAI porównywane jest do studni bez dna, co jest argumentowane tym, iż wydatki przedsiębiorstwa znacznie przekraczają jego zyski. Wedle bieżących (i zarazem niezwykle optymistycznych) szacunków, Sam Altman i spółka zaczną na siebie zarabiać dopiero za kilka najbliższych lat, a samo przetrwanie do tego czasu może okazać się zadaniem wymagającym nie tylko silnej woli, ale także pokaźnych zastrzyków gotówki.

Jak słusznie zwrócił uwagę użytkownik Reddita kryjący się za pseudonimem Creasing Unicorn, "w tej chwili Chat GPT musi zwiększyć swoje przychody około 9-krotnie, aby osiągnąć próg rentowności. Może istnieć tylko dzięki firmom inwestującym miliardy w tę technologię". Oczywiście wkroczenie na rynek reklamy cyfrowej może pomóc odciążyć finansowo OpenAI, a zarazem podkopać nieco pozycję Google. Pytaniem pozostaje jednak, czy użytkownicy płacący 200 dolarów miesięcznie powinni być zmuszani do oglądania materiałów marketingowych.

Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl

Wybrane dla Ciebie