TechnologieSocial media na cenzurowanym

    Social media na cenzurowanym

    Co nam robią media społecznościowe i dlaczego to nic fajnego?

    Social media na cenzurowanym

    – Jak mogliśmy na to pozwolić, aby Instagram i TikTok stały się tak dużą częścią życia tylu nastolatków? – pyta na łamach „The New Yorkera” Jonathan Haidt, amerykański psycholog społeczny z Uniwersytetu w Nowym Jorku. Od kilku lat profesor Haidt zbiera akademickie badania na temat związku między zdrowiem psychicznym nastolatków a mediami społecznościowymi. – Coś strasznego przydarzyło się pokoleniu Z, czyli osobom urodzonym po 1996 roku – twierdzi naukowiec. Jego zdaniem wskaźniki depresji i lęków wśród nastolatków zawsze rosły i spadały, jednak w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat zaszła znacząca i trwała zmiana samopoczucia młodych osób. Niestety, nie na lepsze. Haidt wielokrotnie publicznie podkreślał największy paradoks cyfrowego świata: media społecznościowe, które z założenia miały nam poprawiać nastrój i umożliwiać rozwijanie kontaktów społecznych, są pierwszym podejrzanym o wzrost liczby osób chorujących na depresję.

    Pogarszamy samopoczucie i co z tego

    Trudno nie zauważyć fali krytyki platform społecznościowych, która w ostatnim czasie przetoczyła się przez media, zarówno klasyczne jak i internetowe. Wszystko zaczęło się w połowie września od cyklu artykułów dziennika „The Wall Street Journal”, wskazujących, że Facebook prowadził od trzech lata wewnętrzne badania nad wpływem Instagrama (którego jest właścicielem) na samopoczucie najmłodszych użytkowników platformy. Na slajdach firmowej prezentacji z 2019 r., do których dotarli dziennikarze amerykańskiego dziennika, widoczny był napis: „Pogarszamy problemy z wizerunkiem ciała jednej na trzy nastolatek”. W kolejnym dokumencie, datowanym na marzec 2020 r., pojawiła się informacja: „Trzydzieści dwa procent nastolatek czujących się źle ze swoim ciałem, przyznało, że pod wpływem Instagrama czują się gorzej”. Badania pokazują jednoznacznie, że nastolatki obwiniają platformę do udostępniania zdjęć również o nasilenie lęków i depresji. Trudno powiedzieć, co jest bardziej przerażające w całej tej aferze – treść kolejnej prezentacji, z której wynika, że wśród nastolatków, którzy zgłaszali myśli samobójcze, 13 procent brytyjskich użytkowników i sześć procent użytkowników ze Stanów Zjednoczonych chciało popełnić samobójstwo na oczach instagramowej rodziny, czy też fakt, że właściciele platformy dokładnie wiedzieli, jak szkodliwa jest ich aplikacja, ale problem zatajali lub bagatelizowali. [

    Obraz

    Właściwie można by zapytać: o co tyle hałasu? Badania prowadzone w zaciszu facebookowego imperium nie pokazały nic nowego. Podobnych badań jest cała masa i są one wykonywane już od wielu lat. Już w 2016 r. zespół ekonomistów z Uniwersytetu w Sheffield, wykazał, że im więcej czasu dzieci spędzają na Facebooku, Snapchacie, WhatsAppie i Instagramie, tym mniej cieszą się życiem: pobytem w szkole, rodzinami i swoim wyglądem. Nie są to różnice kosmetyczne – spędzanie zaledwie godziny dziennie na portalach społecznościowych zmniejsza prawdopodobieństwo całkowitego zadowolenia dziecka ze swojego życia o około 14 proc.

    Obraz

    Instagram, czyli witaj w raju

    We wszystkich tego rodzaju rankingach pokazujących negatywny wpływ na zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie młodych osób prym wiodą Instagram i Snapchat, czyli platformy, w których użytkownicy publikują wyretuszowane zdjęcia swoich najładniejszych posiłków, ubrań, samochodów i wakacji. Oba serwisy są bardzo skoncentrowane na wizerunku i wydaje się, że to właśnie ogromna liczba porównań społecznych, którą fundują swoim sympatykom (ze swoimi mechanizmami polubień, obserwujących, udostępniających, etc.) jest odpowiedzialna za poczucie nieadekwatności, lęku czy niepokoju użytkowników. To w gruncie rzeczy dość oczywista zależność społeczna – kiedy patrzymy na fotki prezentujące kolejne idealne wakacje naszych idealnych znajomych, możemy łatwo dojść do przekonania, że wszyscy mają lepiej niż my. A stąd już tylko krok do pogorszenia samopoczucia.

    Wpływ mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne młodych osób. Kolorem zielonym oznaczono wpływ pozytywny, czerwonym – negatywny
    Wpływ mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne młodych osób. Kolorem zielonym oznaczono wpływ pozytywny, czerwonym – negatywny

    Skłonność do depresji i stanów lękowych po codziennej (i coraz większej) dawce pobytu na platformach społecznościowych dotyka nie tylko najbardziej na to narażone (bo pozbawione mechanizmów obronnych) – dzieci i nastolatki, ale też osoby dorosłe. „Journal of Social and Clinical Psychology” opublikował wyniki bardzo ciekawego eksperymentu przeprowadzonego przez badaczy Uniwersytetu w Pennsylwanii. Podzielili oni ponad 140 studentów na dwie grupy. Pierwsza miała regularnie korzystać z trzech najpopularniejszych platform – Facebooka, Snapchata i Instagrama – tak jak i tak miała to w zwyczaju. Zadaniem drugiej było ograniczanie czasu spędzanego w ten sposób czasu do 10 minut dziennie na dany portal (łącznie 30 minut). Przed i po trwającym trzy tygodnie eksperymencie zbadano poziom psychicznego samopoczucia wszystkich studentów. Osoby, które zdecydowały się na częściowy detoks, czuły się szczęśliwsze i mniej samotne niż poprzednio, zgłaszały też mniej stanów depresyjnych i niższy poziom lęku. Okazało się, że abstynencja leczy również od FOMO (z ang. fear of missing out – red.), czyli związanego z uzależnieniem od internetu lękiem przed tym, że coś nas ominie.

    Latający rekin i inne atrakcje

    Jakby tego wszystkiego było mało, w ostatnich latach mamy do czynienia z kolejnym, dość zaskakującym efektem przylepiania się do serwisów społecznościowych na wiele godzin dziennie. W czerwcu 2019 roku dr Kirsten Müller-Vahl, psychiatra z Hanoweru, zaczęła obserwować dziwne zjawisko. Oddział z osobami cierpiącymi na zespół Tourette’a został dosłownie zalany pacjentami z objawami, których nie potrafiła wyjaśnić. Dziesiątki nastolatków, u których nigdy wcześniej nie zdiagnozowano tego zaburzenia nagle zaczęły cierpieć na charakterystyczne dla niego tiki. Choć mimowolne ruchy ciała i okrzyki, towarzyszące zespołowi Tourette’a, są zwykle unikalne dla każdej osoby, tym razem wszyscy pacjenci cierpieli na dokładnie te same tiki: wykrzykiwali frazy: „latający rekin”, „jesteś brzydki” lub „heil Hitler”. Lekarka odkryła, że nowi pacjenci naśladują młodego Niemca Jana Zimmermana, który od dwóch lat prowadzi niezwykle popularny kanał na YouTubie (dwa miliony subskrybentów), gdzie dzieli się tym, jak radzi sobie z chorobą Tourette’a.

    Stella arbeitet mit Tourette im Rettungsdienst (Teil 1) | Zeig dein Gesicht

    Dramatyczny wzrost liczby młodych pacjentów szukających pomocy w leczeniu tików zaobserwowali również lekarze w Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Większość młodych osób, zgłaszających się do szpitali, przyznała, że oglądała treści influencerów TikToka cierpiących na zespół Tourette’a, którzy filmują samych siebie mimowolnie przeklinających, bijących się, klaszczących itp. Nagrania z oznaczeniem #tourettes obejrzano ponad pięć miliardów razy. Jak twierdzi Caroline Olvera z Rush University Medical Center w Chicago, tiki są wyjątkowym schorzeniem neurologicznym, ponieważ są łatwo wywoływane pod wpływem sugestii. Zdaniem naukowców mamy tu do czynienia z masową chorobą socjogenną, która polega na spontanicznym rozprzestrzenianiu się zachowań i emocji w grupie.

    A na deser śmierć z uduszenia

    Czy łatkę „choroby socjogennej” możemy nadać również słynnym wyzwaniom TikToka, takim jak Milk Crate Challenge (wspinanie się po skrzynkach po napojach w efekcie którego, dochodzi do upadków kończących się zwichnięciami barku czy urazie rdzenia kręgowego), „Wyzwanie łamacza czaszek” (Skullbreaker Challenge), polegającym na podcinaniu nóg podskakującej osobie, tak by poleciała bezwładnie na plecy i uderzyła głową o podłoże, które doprowadziło w samych tylko Stanach Zjednoczonych do ponad 100 przypadków poważnych obrażeń głowy? Wyzwanie Blackout, w którym uczestnik zaciska sobie pasek wokół szyi, starając się jak najdłużej wytrzymać bez dopływu powietrza, a potem umieszcza nagranie w sieci, powiązano ze zgonami kilkorga dzieci, w tym dziesięcioletniej dziewczynki z Włoch.

    Tak, to już zdecydowanie nie jest zabawne. Menu negatywnego wpływu na zdrowie mentalne i fizyczne platform społecznościowych staje się z biegiem czasu coraz bogatsze. Lęk i depresja to zaledwie przystawka. Zanim przejdziemy to dania głównego możemy złamać żebra lub kręgosłup. A co powiecie – tak na deser – na śmierć z uduszenia? Sarkazm sarkazmem, ale naprawdę nie jest łatwo znaleźć powody, dla których lekarze, rodzice, psycholodzy, politycy i organizacje społeczne mieliby nie bić na alarm w sprawie toksycznego wpływu social mediów na nasze zdrowie. Wręcz przeciwnie – należałoby raczej zapytać – dlaczego nikt z tym jeszcze nic nie zrobił? Dlaczego żadna platforma nie wprowadziła ostrzeżeń w stylu: nadmierne użytkowanie grozi śmiercią lub kalectwem? Albo nie dołączyła do swojego regulaminu listy skutków ubocznych na podobieństwo większości środków medycznych? Pytam całkiem na serio.

    #LessFacebook

    Oczywiście musimy pamiętać, że nic nie jest czarne albo białe, a platformy społecznościowe zdecydowanie nie są samym złem. Przedstawiciele platform też mają swoją rację, gdy argumentują – jak Karina Newton, szefowa PR-u Instagrama – że „Takie problemy jak negatywne porównania społeczne i niepokój istnieją na świecie, więc będą również istnieć w mediach społecznościowych”. Trudno jednoznacznie rozsądzić, w ilu przypadkach obniżony nastrój był wynikiem „przesiadywania” w social mediach, czy też raczej spędziliśmy tam tak wiele czasu właśnie dlatego, że mieliśmy kiepski humor. Każda nowa metoda komunikacji przynosi efekty zarówno pozytywne jak i destrukcyjne, jednak z czasem na ogół udaje się odkryć sposoby na osiągniecie równowagi, która wydaje się kluczem do wszystkiego. Swego czasu, na wczesnych etapach afery Cambridge Analytica, oznaczenie #DeleteFacebook zaczęło zyskiwać szaloną popularność. Rezygnacja z usługi stała się jedyną sensowną odpowiedzią na rosnącą listę oskarżeń, z jakimi borykała się wówczas ta platforma. Być może rozwiązaniem, które przyniesie nam lepsze samopoczucie będzie po prostu #LessFacebook?

    Bibliografia

    Wybrane dla Ciebie