Sztuczna inteligencja ma potencjał, aby "zniszczyć kulturę produkcji treści Japonii i jej ekosystem". Kontrowersje wokół OpenAI i Sory 2
Japońskie Stowarzyszenie Nadawców Komercyjnych wydało oświadczenie w sprawie rosnącej popularności generatywnych modeli sztucznej inteligencji, ze szczególnym naciskiem na Sorę 2 ze stajni OpenAI. Instytucja uważa, iż technologia ta może stanowić poważne zagrożenie dla rodzimej branży kreatywnej i liczy na to, że uda się zredukować negatywny wpływ wywierany przez AI.
To, że sztuczna inteligencja ma w poważaniu prawa autorskie, żadną tajemnicą nie jest. Nie oznacza to przy tym, że nikt nie ma zamiaru nic z tym fantem zrobić. Dla przykładu, twórcy Midjourney, popularnego modelu sztucznej inteligencji służącego do generowania grafik, zostali pozwani już dwukrotnie: raz przez Disney’a, a raz przez Warner Bros. Discovery. Mimo że OpenAI postanowiło, że nie powieli błędów swojego konkurenta, to przedsiębiorstwo dowodzone przez Sama Altmana dla wielu osób i tak jest synonimem braku poszanowania dla cudzej własności intelektualnej. Co prawda start-up obiecał, że nieco ograniczy swoje nowe narzędzie, Sorę 2, i uniemożliwi wykonywane z jego pomocą deep fake’ów oraz materiałów przedstawiających znane osoby, aczkolwiek Japończycy uznali to zapewnienie za niezbyt przekonujące.
Czy sztuczna inteligencja stanowi zagrożenie dla japońskiej branży kreatywnej?
Wedle doniesień portalu IGN, Stowarzyszenie Nadawców Komercyjnych z Japonii wydało 26 listopada oświadczenie związane bezpośrednio z generatywną sztuczną inteligencją i Sorą 2 ze stajni OpenAI. Najwięcej zastrzeżeń instytucja ma co do nagminnego łamania praw autorskich przez tego typu narzędzia. Stowarzyszenie jest zdania, iż AI ma negatywny wpływ nie tylko na japońską branżę kreatywną, ale i cały ekosystem tego państwa. Jako dowód przytoczono stwierdzenie, że z pomocą Sory wygenerowano "treści wideo, które są identyczne lub bardzo podobne do anime i innych treści należących do członków Japońskiego Stowarzyszenia Nadawców Komercyjnych".
Japończycy zbywają przy tym argument, iż OpenAI udostępniło możliwość wycofania zgody na wykorzystanie chronionych treści przez Sorę, twierdząc, że w żadnym stopniu nie wyklucza to piractwa. W skrócie – nie chcą oni, aby start-up najpierw przywłaszczał sobie cudze materiały, a później łaskawie pozwalał wykluczyć je z dalszego obiegu.
Nie jest to przy tym pierwszy raz, kiedy doszło do podobnych kontrowersji z udziałem produktu OpenAI. W przeszłości ChatGPT "zasłynął" za sprawą swojej funkcji generowania obrazów, za sprawą której Internet został zalany kalkami grafik utrzymanych w stylistyce Studia Ghibli.
Japońskie Stowarzyszenie Nadawców Komercyjnych nalega, aby producenci modeli sztucznej inteligencji zaprzestali szkolenia swoich modeli na treściach chronionych prawami autorskimi. Co więcej, chce ono, aby firmy takie powstrzymały swoich użytkowników przed tworzeniem materiałów przedstawiających sylwetki lub obiekty do złudzenia przypominające te będące zastrzeżonymi znakami towarowymi. Pytaniem pozostaje, czy zrzeszenie ma na tyle dużą siłę przebicia, aby przemówić do rozsądku gigantom technologicznym zza oceanu, jako że wszystko wskazuje na to, iż to oni stanowią zarzewie problemu.
Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl