Trochę wstyd: Chiny pożyczają próbki z Księżyca amerykańskim uniwersytetom
Dwa amerykańskie uniwersytety zgłosiły się do Chin, by te pożyczyły im próbki uzyskane przez lądownik w ramach misji Chang’e-5.
Przyznacie sami – wygląda to dziwnie: amerykańskie placówki badawcze uśmiechają się do Chin, by te pożyczyły im próbki z Księżyca. USA – jak powszechnie wiadomo – są w dalszym ciągu jedynym krajem, który wysłał ludzi na powierzchnię naszego naturalnego satelity. Poniekąd więc takie działanie uniwersytetów kładzie się cieniem na prestiżu ich macierzystego kraju.
Próbki z Księżyca dla uczelni spoza Chin
Ogółem Chiny zatwierdziły wypożyczenie fragmentów próbek z misji Chang’e-5 siedmiu uniwersytetom z sześciu krajów – w tym dwóm instytucjom ze Stanów Zjednoczonych. Decyzję tę ogłoszono podczas obchodów 10. Chińskiego Dnia Kosmosu w Szanghaju.
CNSA dokonała przeglądu wniosków zgodnie z zasadami zarządzania próbkami i współpracy. Uczelnie otrzymają próbki w celu prowadzenia badań naukowych, co przyczyni się do pogłębienia wiedzy o Księżycu i wspierania globalnej współpracy w eksploracji kosmosu.
Wydarzenie, podczas którego podpisano umowy o wypożyczeniu próbek, odbyło się 24 kwietnia w Szanghaju w ramach konferencji z okazji Chińskiego Dnia Kosmosu. Niewielkie ilości materii z Księżyca trafią do USA, Japonii, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Pakistanu. Wśród amerykańskich beneficjentów znalazły się Brown University oraz Stony Brook University. Dodatkowego smaczku całej sprawie nadaje fakt, żę obydwie te instytucje są… finansowane przez NASA.
Próbki z misji Chang’e-5 w służbie nauki
Decyzja o udostępnieniu księżycowych próbek pojawia się w kontekście trwających napięć handlowych między USA a Chinami oraz ograniczeń dotyczących współpracy obu krajów w sektorze kosmicznym.
Misja Chang’e-5, która w 2020 roku dostarczyła na Ziemię próbki z powierzchni Księżyca, była pierwszym takim przedsięwzięciem od blisko 45 lat. W ostatnich latach Chiny aktywnie rozwijają swoją dyplomację kosmiczną, poszukując nowych partnerstw na arenie międzynarodowej, a według Chińczyków aktualne udostępnienie fragmentów materiału naukowego ma właśnie zacieśnić współpracę międzynarodową w badaniach kosmicznych. O kwestiach związanych z prestiżem nikt oczywiście głośno nie wspomina. Trudno jednak nie zauważyć, że w obecnym klimacie politycznym jest to po prostu prztyczek w nos amerykańskiej administracji.
Grzegorz Karaś, dziennikarz pcformat.pl