Adobe pozywa badacza za link do 27-letniego programu
Długi opór
Adobe wzorem wielu firm nie lubi, gdy powstają pirackie kopie ich programów. Tym razem jednak spółka sięgnęła w swojej walce wyjątkowo daleko, bo do opublikowanego w 2016 roku wpisu na Twitterze. Post sprzed 5 lat, opublikowany przez Mikko Hermanni Hyppönena, fińskiego eksperta do spraw cyberbezpieczeństwa, zawierał link do programu Acrobat Reader w wersji dla systemu MS-DOS.
Post długimi latami wisiał na Twitterze i nikogo nie niepokoił, wypłynął jednak ponownie za sprawą udostępnienia go przez konto, które obsługiwał bot. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że tym razem... nowa kopia wpisu została usunięta z tytułu złamania praw autorskich. Zablokowano również konto, z którego został udostępniony.
Błąd czy celowe działanie?
Początkowo mogło wydawać się, że to pomyłka, bo oryginalny wpis i konto pierwotnego autora wpisu nie zniknęły z systemu. Chwilę później Hyppönen poinformował jednak o wysłanym do niego DMCA (specjalne pismo wysyłane w przypadku złamania praw autorskich), które otrzymał od firmy Incopro. To spółka wynajmowana przez Adobe do obsługi roszczeń wynikających z tytułu piractwa. I to pomimo faktu, że link udostępniony przez badacza prowadził do źródła, które pozwalało pobrać licencjonowaną wersję programu sprzed 27 lat.
Przypadkowa ofiara czystki
Sprawa może być pomyłką, bo podobne zawiadomienia zostały w ostatnim czasie wysłane również do osób, które rzeczywiście udostępniały linki do pirackiego oprogramowania Adobe. Prawdopodobnie więc Incopro po prostu nieco się pospieszyło i nie zweryfikowało dokładnie każdego postu. Hyppönen zapowiedział już, że w razie konieczności będzie bronić swoich racji.
Niezależnie od tego, jak sprawa się skończy, morał z niej może być tylko jeden. Trzeba naprawdę uważać, co publicznie, zwłaszcza pod własnym nazwiskiem, udostępniamy w internnecie. Czasami prawdziwe problemy zaczynają się, gdy sami o zamieszczonym w sieci poście już nawet nie pamiętamy.
fot. Twitter