Test gry Just Cause 4
W swym ogólnym zarysie Just Cause 4 nie jest odkrywcze. Oto bowiem mamy wyspiarskie państwo Solís, nad którym władzę sprawuje dyktator i podlegli mu ludzie. Naszym zadaniem jest walczyć z siłami rządowymi, a tym samym osłabiać watażkę i systematycznie przekazywać kontrolę nad odbitymi sektorami w ręce powstańczej armii – aż do całkowitego przejęcia władzy. Jak widać, oryginalności tu niewiele. Nie przeszkadza to jednak w świetnej zabawie.
Tak naprawdę jednak podejmowanie strategicznych decyzji to tylko ułamek całej gry – najwięcej czasu i tak spędzimy, walcząc z rządowymi oddziałami. I w tym zakresie Just Cause 4 rzeczywiście błyszczy. Twórcy dali nam do dyspozycji nie tylko wyjątkowo bogaty arsenał i wybór pojazdów militarnych, ale i dodatkowo gadżet na lewym przedramieniu. To zakończona hakiem linka z wciągarką, która początkowo pomaga nam w przemieszczaniu się i wspinaczce. Szybko jednak okazuje się, że możemy ją uzupełnić o moduły znacząco zwiększające możliwości tego jakże pomocnego narzędzia.
Największym minusem z kolei jest powtarzalność misji, które prowadzą do odbijania terenów opanowanych przez władze Solís. Jak na dłoni widać, że twórcy opracowali sobie kilka schematów, wokół których kręci się zabawa. To jednak nie jest tak obszerna część gry i świetnie równoważą ją zadania z głównej linii fabularnej, w ramach których możemy np. skorzystać z efektów kontrolowania pogody na wyspie i za pomocą tornada zniszczyć centrum miasta.
Pod względem technicznym tytuł robi wrażenie przede wszystkim otwartą strukturą świata i grafiką. Ta ostatnia potrafi zachwycić – ma jednak i słabsze strony. Przeciętnie wypadają animacje ludzi, zdarzają się też różnego rodzaju usterki związane z działaniem fizyki. W ogólnym rozrachunku to jednak nie przeszkadza. Jeśli ktoś lubi gry, w których premiuje się wolność działania, a nie narrację, to Just Cause 4 przypadnie mu do gustu.
