Test monitora Philips 241B8Q
Każdy kolejny monitor biurowy wyceniony w przystępny sposób musi cieszyć. Philips 241B8Q zmiany w postrzeganiu tzw. „budżetówki” potwierdza. Nowoczesna, bezramkowa konstrukcja oraz naprawdę dobrej jakości plastik to zaskoczenia tym większe, że obudowa w większości powstała z… odpadków. Biorąc pod uwagę powolne zasypywanie świata plastikiem, to świetny pomysł, który miejmy nadzieję przyjmie się także wśród pozostałych producentów.
Do tego dochodzą świetne przejścia gradientowe i kąty widzenia, a jedyną rysą na nieskazitelnym wizerunku panelu jest kontrast – tylko przeciętny – oraz jasność minimalna. Choć 61 nitów nie jest wynikiem dyskwalifikującym podczas pracy po ciemku, to chciałoby się ściemnić ekran bardziej, by nie męczyć wzroku. To jednak drobnostki, bo 241B8Q to monitor nie tylko dla tych, którzy liczą się z naszą planetą. Z czystym sumieniem można polecić go bowiem każdemu, kto szuka taniego ekranu do pracy. Lepszego ze świecą szukać.
