AktualnościAmerykanie zapłacą więcej za iPhone'y? Wzrost cen może sięgnąć nawet 40%

Amerykanie zapłacą więcej za iPhone'y? Wzrost cen może sięgnąć nawet 40%

Jak to zwykle bywa z nakładaniem nowych podatków, ceł i danin, producenci mają zamiar przerzucić dodatkowe koszty na konsumentów – a to poskutkuje zauważalnym wzrostem cen.

Apple
Apple
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Donald Trump nakłada cła na lewo i prawo, nie oszczędzając nawet pingwinów zamieszkujących wyspy Heard i McDonald, a Amerykanie zastanawiają się nad tym, jak dotkliwie odbije się na nich decyzja prezydenta. Jako że z jakiegoś powodu dla obywateli Stanów Zjednoczonych nowy iPhone zdaje się być dobrem podstawowym, analitycy postanowili na jego przykładzie zobrazować, jak już wkrótce mogą wzrosnąć ceny.

Wszystko drożeje, iPhone'y też

Biorąc pod uwagę dwa czynniki: wysokość ceł nałożonych na Chiny oraz fakt, że znaczna część produkcji sprzętu Apple odbywa się właśnie w tym kraju, ceny iPhone'ów mogą wzrosnąć pomiędzy 30 a 40%, oczywiście o ile firma zdecyduje się przerzucić nadmiarowe koszty na konsumentów (co też prawie na pewno zrobi, przynajmniej częściowo).

Informacja ta nie została zbyt dobrze przyjęta na giełdzie, co poskutkowało spadkiem akcji giganta z Cupertino o ok. 9% w przeciągu minionych 5 dni. Obecnie za jedną akcję Apple musimy zapłacić 784,90 zł, z kolei jeszcze 10 marca ich wartość wynosiła 893,70 zł.

Akcje Apple [stan na dzień 04.04.2025 r.]
Akcje Apple [stan na dzień 04.04.2025 r.]© Podsumowanie rynków Google

Redakcja Reuters, powołująca się na analityków z Rosenblatt Securities, przedstawiła dane, wedle których cena najtańszych modeli iPhone'a 16, w Stanach kosztujących 799 dolarów, może wzrosnąć do 1142 dolarów. Analogiczna sytuacja tyczy się wycenionego na 1599 dolarów iPhone'a 16 Pro Max z dużym wyświetlaczem i 1 TB pamięci. Jeśli Apple obarczy nabywców kosztami wygenerowanymi przez cła, za smartfon ten trzeba będzie wysupłać nawet 2300 dolarów, a więc 43% więcej.

Do tej pory Apple udało się wychodzić obronną ręką z podobnych sytuacji, niemniej tym razem firma pod wodzą Tima Cooka nie mogła pochwalić się przychylnością amerykańskiego rządu. Administracja Trumpa chce za pomocą ceł wymusić przeniesienie produkcji do USA lub pobliskich krajów, niemniej, przynajmniej na ten moment, analitycy nie zostawiają suchej nitki na pomyśle głowy państwa zza oceanu:

Cała ta sprawa z chińskimi taryfami celnymi rozgrywa się teraz zupełnie wbrew naszym oczekiwaniom, a amerykańska ikona Apple nie została potraktowana jak złote dziecko, tak, jak miało to miejsce ostatnio.

Barton CrockettAnalityk z Rosenblatt Securities

Wielu specjalistów uważa, że Apple ma twardy orzech do zgryzienia, a przerzucenie całości nowych kosztów na użytkowników końcowych może okazać się równoznaczne ze spektakularnym strzałem w stopę. Wedle Angelo Zino, analityka kapitałowego z CFRA Research, korporacja prawdopodobnie nie da rady obarczyć konsumentów więcej niż 10 procentami opłat wygenerowanych przez cła. Co więcej, podwyżka cen iPhone'ów raczej nie będzie miała miejsce przed jesiennym debiutem smartfonów z serii 17.

Swego czasu gigant z Cupertino podjął decyzję o dywersyfikacji miejsc produkcji, a część procesów odbywa się w Indiach i Wietnamie. Problem w tym, że i te państwa nie zostały oszczędzone przez Donalda Trumpa, co ponownie stawia Apple w niefortunnej sytuacji. Na ten moment nie wiadomo nic o planach przedsiębiorstwa do przeniesienia się w całości na amerykańską ziemię.

Źródło artykułu:Reuters

Wybrane dla Ciebie