DuckDuckGo zgłasza zastrzeżenia
Operator wyszukiwarki podważa sens prowadzenia aukcji wyłaniającej zamienniki Google'a.
To tylko na pokaz
Wyszukiwarka DuckDuckGo należy do przegranych w ostatniej aukcji mającej wyłonić alternatywy sieciowego szperacza firmy Google. Będzie ona proponowana jako zamiennik tylko użytkownikom Androida w Bułgarii, Chorwacji, Islandii i Liechtensteinie.
Trójka do wyboru
Licytacja jest prowadzona wskutek orzeczenia antymonopolowego Unii Europejskiej z 2018 r. Stwierdzono wówczas, że Google łączy z systemem Android przeglądarkę Chrome i własną wyszukiwarkę. Na koncern nałożono karę w wysokości 4,3 miliarda euro oraz nakazano mu wskazywać w każdym kraju alternatywne wyszukiwarki w momencie, gdy użytkownik nowego smartfona z Androidem konfiguruje go po raz pierwszy.
Zamienniki są wyłaniane podczas aukcji; Google prezentuje po trzy szperacze należące tych operatorów, którzy są skłonni zapłacić za to najwięcej. Ostatnią licytację wygrały info.com (w 31 krajach Europy), PrivacyWall (w 22 krajach), GMX (w 16 krajach), Bing (w 13 krajach) i Yandex (w 8 krajach).
Bez aukcji byłoby tak samo
Przedstawiciele DuckDuckGo twierdzą, że model aukcji jest wadliwy i należy go zmienić. Ponieważ sami starają się zapewnić użytkownikom jak największe poczucie prywatności, nie są w stanie wyłożyć takich sum jak konkurenci, którzy maksymalizują zyski przetwarzając dane osobowe internautów korzystających z wyszukiwarek.
We oficjalnym blogu DuckDuckGo napisano, że aukcje zachęcają operatorów wyszukiwarek do pomijania zagadnień związanych z prywatnością, zwiększania liczby reklam i powstrzymywania się od przekazywania darowizn na cele społeczne. Zdobyte lub zaoszczędzone w ten sposób pieniądze są wykorzystywane w czasie licytacji. Unijny środek antymonopolowy służy w istocie wzmocnieniu dominacji Google'a wśród wyszukiwarek mobilnych poprzez eliminowanie alternatywnych narzędzi chroniących prywatność. Pozostają tylko ci operatorzy, którzy czerpią większość zysków z przetwarzania danych osobowych.