HardwareJagiełło kupuje SSD

    Jagiełło kupuje SSD

    Tytuł artykułu i ilustracja obok jasno wskazują, co autor ma na myśli. Jednak jest w tym drugie dno, bowiem celem naszego testu dysków o pojemności 120128 GB jest pokazanie, że warto podjąć wysiłek modernizacji paroletniego komputera stacjonarnego czy laptopa.

    Jagiełło kupuje SSD

    Zadanie to jest tym łatwiejsze, że ceny nośników półprzewodnikowych spadły tak bardzo – i ten proces wciąż trwa – że teraz można się zastanawiać, kiedy nadejdzie chwila, w której za jeden gigabajt modelu półprzewodnikowego zapłacimy 50 groszy lub mniej. Wniosek jest taki, że argument ekonomiczny przeciwko zakupowi SSD ma coraz mniejsze znaczenie i pozostaje kwestia przekonania się do tej technologii. Rzecz jasna nie dotyczy to modeli o większych pojemnościach – na tym polu dyski magnetyczne nadal mają przewagę – ale tych SSD, które pomieszczą system operacyjny i najważniejsze aplikacje.

    Lepsze wrogiem dobrego

    Jaki więc jest dobry powód, aby zamienić aktualnie używanego klasycznego „twardziela” na wersję półprzewodnikową? Przecież HDD działa prawidłowo i pojawienie się SSD tego nie zmieni. To prawda, ale… doświadczenie z modernizacji przeciętnych czy wręcz mniej wydajnych komputerów jasno pokazuje, że to nie wymiana procesora czy rozbudowa pamięci powodują największe zaskoczenie u właścicieli, a właśnie zmiana dysku. Przy czym dzieje się to – i to jest rzecz charakterystyczna – praktycznie od czasu, gdy pecety przestały być egzotyką i na dobre zagościły w naszych domach. Niegdyś zmiana technologii wykonania pamięci masowej, zastosowanie nowego pomysłu na przyspieszenie dostępu do danych czy wykorzystanie większej prędkości obrotowej powodowały, że kilkuletnia maszyna łapała drugi oddech – niekiedy w efektowny sposób.

    I tak samo jest dziś, choć dotarliśmy już do granicy przepustowości interfejsu SATA. Niby nic wielkiego: wymieniamy jeden dysk SATA III na drugi, też SATA III. A jednak różnica jest zauważalna i nie chodzi tu o to, że komputer szybciej uruchamia się (patrz koniec artykułu), co chyba nikomu nie przeszkadza. Okazuje się bowiem, że to tzw. doświadczenie użytkownika jest po prostu lepsze. Te same komponenty, ten sam system operacyjny (dosłownie, bo sklonowany), a praca komputera okazuje się płynniejsza i przyjemniejsza dla osoby siedzącej przed ekranem. Co ważne, efekt ten będzie odczuwalny także wtedy, gdy pecet obsługuje jedynie interfejs SATA II, a na pewno wciąż w użytku jest niejeden taki sprzęt.

    Podsumowanie testu

    Rzut oka na tabelę na kolejnych stronach pozwala na stwierdzenie, że testowane dyski nie są czempionami. To prawda, ale nie wolno zapomnieć o tym, że wydajność nośników SSD do pewnego stopnia rośnie wraz ze wzrostem pojemności, a tu mamy do czynienia z jednymi z najmniejszych obecnie sprzedawanych modeli. Należy raczej oceniać wzajemną relację tych urządzeń, a nie tylko wyniki w skali bezwzględnej. Zaskoczeniem jest to, że wśród tych pięciu tanich nośników znalazł się jeden, którego pamięci wykonane są w technologii MLC – tak przynajmniej deklaruje producent, nie podając przy tym parametru TBW i udzielając jedynie dwuletniej gwarancji (reszta urządzeń jest chroniona przez trzy lata). Niestety, żaden program diagnostyczny nie jest w stanie potwierdzić, czy rzeczywiście w Intenso 128 GB mamy do czynienia z kośćmi MLC, czy też jest to wykorzystanie dwuznaczności tego skrótu (co prawda Samsung też opisuje dyski TLC jako MLC, ale z dopiskiem 3-bit, co nie może pozostawiać wątpliwości co do rzeczywistej budowy takiego SSD). I, jeśli deklaracja ta jest prawdziwa, to część wyników testu nie zachęca do kupna tego modelu.

    Syntetycznym okiem

    Sprawdziany syntetyczne generalnie wypadły dobrze, a w przypadku Plextora S3 nawet bardzo dobrze, gdyż w ciągłym odczycie w programie CrystalDiskMark osiągnął wynik rekordowy wśród przetestowanych przez nas modeli z interfejsem SATA. Mniej różowo jest przy zapisie ciągłym, bo fason do końca utrzymał jedynie SSD ADATA SU650, a wartości do przyjęcia bez zgrzytania zębami widnieją przy urządzeniach wyprodukowanych przez Silicon Power i Patriot. Z kolei w teście z próbkami 4K rekord in minus dla parametru IOPS w odczycie zaliczyła ADATA. W konkurencji 4K zresztą odczyt to pięta achillesowa Silicon Powera i Plextora, Intenso trzyma się średniej, a niewiele do rekordu brakuje Patriotowi. Zapis wygląda już znacznie lepiej, bo oprócz A55, który odstaje o ok. 20 proc. od przeciętnej, reszta konkurentów radzi sobie dobrze. Na plus wypadły także oceny punktowe w PCMarku 8, ale jeśli spojrzymy na parametr przepustowości, to rozrzut jest duży: od zawstydzających 85 MB/s modelu A55 po 205 MB/s Plextora. Akceptowalnie wypadła ADATA, a dwa pozostałe dyski są niestety wyraźnie poniżej średniej dla modeli z interfejsem SATA. Z tego wszystkiego można wysnuć taki wniosek, że obraz po testach syntetycznych i symulowanych praktycznych jest niejednoznaczny i na podstawie tylko tych danych trudno wskazać, które urządzenie jest lepsze.

    Praktyka górą

    Końcowe uszeregowanie w naszym zestawieniu jest w głównej mierze pochodną wyników sprawdzianów rzeczywistych czynności – wszak pochodzi z nich aż 56 proc. oceny całkowitej. I tu zaakcentowane są nie tyle silne, co raczej słabe strony testowanych SSD. Patrząc na tabelę od lewej, zobaczymy, że zielony kolor ustępuje żółtemu, a na koniec dominuje czerwień. Zresztą wszystkie (z wyjątkiem jednego) tak oznaczone pola mieszczą najniższą możliwą ocenę – we wstępie podsumowania wyjaśniliśmy źródło tej sytuacji. Najlepiej wypadło kopiowanie małych plików: większych różnic między poszczególnymi modelami nie ma (maks. 12 proc.), bo tu mniej ważne są szybkości pamięci i kontrolerów, a istotniejsze czynności logiczne, które musi wykonać Windows.

    Obraz

    W pozostałych scenariuszach jest inaczej, bo jeśli przyjmiemy najkrótszy czas za punkt odniesienia, to najsłabsze pomiary znacznie od niego odbiegają. Kopiowanie jest dłuższe o dwie trzecie do nawet prawie trzykrotności podstawy, zaś różnice w przypadku obciążenia mieszanego przekraczają dwukrotność. Co więcej, żaden z dysków nie jest bezdyskusyjnie lepszy niż pozostałe i nawet zwycięski model SU650 w aż trzech sprawdzianach zanotował najgorsze wyniki, choć dotyczy to testów po zapełnieniu 80 proc. nominalnej pojemności. W takiej sytuacji modele Intenso, Patriot i Plextor nie zwolniły tempa, a nawet osiągnęły minimalnie lepsze czasy.

    Procedura testowa

    Procedura testowa obejmuje testy wykonywane ze pomocą specjalistycznego oprogramowania oraz sprawdziany praktyczne. W pierwszej kolejności mierzyliśmy maksymalne transfery. W tym celu korzystaliśmy z programu CrystalDiskMark z próbką danych ustawioną na 4 GiB. Rejestrowaliśmy wyniki zarówno dla dużych plików (oznaczonych jako sequential), jak i małych (4K). Przy tym pod uwagę braliśmy wyłącznie te, które zostały osiągnięte przy jednoczesnym odczycie lub zapisie pojedynczego pliku.

    Drugim narzędziem pomiarowym był AS SSD. Sprawdzaliśmy tu czas dostępu (osobno dla odczytu, osobno dla zapisu) oraz maksymalną liczbę operacji wejścia/wyjścia (IOPS). Uruchamialiśmy też pakiet PCMark 08, który symuluje pracę aplikacji w rzeczywistych warunkach. Do zestawienia trafiły dwa wyniki syntetyczne (Storage Score 2.0 wyrażony w punktach oraz Storage 2.0 Bandwidth – MB/s) oraz czasy ukończenia poszczególnych testów (wybraliśmy World of Warcraft i Battlefield 3 oraz Adobe Photoshop (test w wersji heavy v2), Adobe After Effects, Microsoft Word, Excel Powerpoint).

    Następnie przeprowadzaliśmy testy kopiowania oraz jednoczesnego rozpakowywania archiwum 7z i powielania katalogu. Pliki źródłowe były umieszczone na testowanym dysku. Mierzyliśmy trzy czasy kopiowania: jednego dużego pliku (11,3 GB), średnich plików (3,4 tys. plików o łącznej pojemności 11,6 GB) i małych plików (13 004 pliki i 1256 katalogów o sumarycznej objętości 3,16 GB, w tym ok. 5000 plików nie większych niż 10 KB i ok. 850 większych niż 0,5 MB). Ostatnim sprawdzianem było równoczesne rozpakowywanie pliku o objętości 11,3 GB i kopiowanie małych plików. Wymienione cztery testy powtarzaliśmy po zapełnieniu nośnika do 80 proc. jego objętości. Każdy sprawdzian odbył się trzy razy (w tabeli jest średnia arytmetyczna), przy czym jeśli pojawiały się różnice czasowe znacznie odbiegające od innych wyników, to test był ponawiany.

    1. miejsce - ADATA SU650 120 GB

    Obraz

    Specyfikacja tego dysku – czterokanałowy kontroler, cache SLC i pamięć NAND 3D TLC – prowokowała do stwierdzenia, że ten SSD może okazać się najlepszy w stawce. Z kolei limit TBW (70 TB) i długość gwarancji (trzy lata) reprezentują standardowe parametry modeli w tym przedziale pojemności. W sumie: produkt wygląda na kompletny. I w obu rodzajach testów SU650 osiągnął najlepsze wyniki punktowe w całej stawce, stając niekiedy jak równy z równym z dyskami o większej pojemności. Ale ten obraz nie jest namalowany jedynie w pastelowych barwach, bo produkt firmy ADATA prezentuje się zawstydzająco słabo po 80-procentowym zapełnieniu danymi. Nie tylko dlatego, że kopiowanie potrafi zająć wtedy nawet trzy razy więcej czasu w porównaniu z pracą przy niewielkiej ilości zapisanych informacji, ale także w konfrontacji z innymi modelami SATA.

    Plusy
    • cena i gwarancja
    • b. dobra wydajność przy niezapełnionym dysku
    • rozsądny limit TBW
    Minusy
    • bardzo kiepskie osiągi po zapełnieniu dysku

    2. miejsce - SP A55 M.2 2280 SATA III 128 GB

    Obraz

    Jedyny w zestawieniu dysk z interfejsem SATA, ale ze złączem M.2. Dotychczasowe doświadczenia z takimi modelami nie napawały specjalnym optymizmem, a chłód we wstępnej ocenie potęgował dwukanałowy kontroler. Po stronie pozytywów zapisujemy z kolei pamięć NAND 3D TLC i cache SLC. Potwierdzenie obaw nadeszło w trakcie testów syntetycznych – tu produkt Silicon Power w paru miejscach szoruje po dnie. Ale testy praktyczne zafundowały radykalny zwrot akcji: ich rezultaty co prawda nie biją rekordów, ale prezentują bardzo solidny i równy poziom. Zapełnienie dysku danymi pogarsza wydajność, ale w stopniu akceptowalnym (jedynie kopiowanie średnich plików trwa wyraźnie dłużej, bo czas ten wydłuża się o połowę). Miło więc widzieć A55 na drugim miejscu naszego zestawienia.

    Plusy
    • dobra wydajność w testach praktycznych
    • długość gwarancji w tej klasie dysków
    Minusy
    • słabe wyniki w testach syntetycznych

    3. miejsce - Plextor Plextor S3 128 GB

    Obraz

    Seria S3 wśród półprzewodnikowych dysków Plextora ma pełnić rolę produktów budżetowych. I rzeczywiście kupujący nie są narażeni na drenaż kieszeni, ale też klient dostaje mniej za te same pieniądze. Przede wszystkim pamięci to zwykłe NAND TLC, czyli bez korzyści wynikających ze stosowania technologii 3D. Limit TBW wynosi 35 TB, czyli o połowę mniej niż przeciętnie. I jako pozytyw jawi się 256-megabajtowy bufor DRAM DDR3. Plextor S3 wypada dość dobrze w testach syntetycznych i bardzo dobrze w symulacjach działania rzeczywistych aplikacji realizowanych za pomocą PCMarka 08. Niestety, praktycznie wszystkie testy kopiowania wypadają słabo – dysk ratuje się jedynie przy małych plikach, ale w podsumowaniu napisaliśmy, dlaczego tak się dzieje. I jeśli mamy w tej sytuacji znaleźć pozytyw, to niewątpliwie jest nim fakt, że zapełnienie nośnika nie wpływa na jego wydajność.

    Plusy
    • atrakcyjna cena
    • długość gwarancji w tej klasie dysków
    Minusy
    • słabe wyniki testów praktycznych
    • mały limit TBW

    4. miejsce - Patriot Burst 120 GB

    Obraz

    Ten dysk nie mógł wygrać, bo został zbudowany na bazie zwykłych pamięci NAND TLC, a wsparcie kontrolera stanowi jedynie 32-megabajtowy bufor DRAM SDR. Niemniej w testach syntetycznych Patriot Burst wypadł bardzo dobrze. Pomiar IOPS w przypadku odczytu próbek 4K dał rezultaty, które sytuują ten SSD wśród najlepszych modeli SATA, a także są lepsze niż osiągi połowy urządzeń korzystających z protokołu NVMe. Przy zapisie próbek 4K nie ma już tak spektakularnych efektów, ale jest solidna średnia. Przy sprawdzianach kopiowania nie było niestety miłego zaskoczenia. I właściwie należy napisać to samo, co przy Plextorze: w miarę dobrze prezentuje się jedynie powielanie małych plików, a 80-procentowe zapełnienie dysku zmienia rezultaty w minimalnym stopniu. I to właśnie obok limitu TBW i trzyletniej gwarancji stanowi o zaletach tego modelu.

    Plusy
    • atrakcyjna cena
    • rozsądny limit TBW
    • długość gwarancji w tej klasie dysków
    Minusy
    • słabe wyniki testów

    Oprogramowanie do klonowania

    Większość wytwórców dysków SSD ma darmową aplikację ułatwiającą przesiadkę z klasycznego dysku talerzowego na nośnik półprzewodnikowy. Wśród nich znajdują się: ADATA (Acronis True Image), Crucial (Acronis True Image), GOODRAM (OPTIMUM SSD Tool), Intel (Data Migration Software), Kingston (Acronis True Image), Samsung (Data Migration Software for Consumer), Silicon Power (Echo 3 System Cloning Software), Transcend (SSD Scope). Jak widać często spotykana jest specjalnie spreparowana wersja programu firmy Acronis (www.acronis.com), co specjalnie nie dziwi, gdyż producent ten od dawna specjalizuje się w przygotowywaniu narzędzi do obsługi danych. Niestety, za korzystanie z tego oprogramowania z dowolnym dyskiem trzeba zapłacić więcej niż za dysk, bo jest to kwota 50 dolarów. Identyczną sumę – tyle że w euro – musimy wyłożyć za aplikacje dwóch innych popularnych firm: Paragon Hard Disk Manager (www.paragon-software.com) i O&O DiskImage (www.oo-software.com). Dlatego też poniżej zamieszczamy listę darmowego oprogramowania do klonowania. EaseUS Todo Backup Free (www.easeus.com) AOMEI Partition Assistant Standard Edition (www.aomeitech.com) MiniTool Partition Wizard (www.partitionwizard.com) Macrium Reflect Free Edition (www.macrium.com) Clonezilla (www.clonezilla.org) DriveImage XML (www.runtime.org)

    Instalacja nowego dysku i przeniesienie WindowsA

    Obraz

    Jeśli nowy dysk posłuży do instalacji Windowsa od zera, to nie ma tu nic do skomentowania: cały proces wygląda bowiem identycznie niezależnie od typu nośnika. Inaczej jest w sytuacji, gdy na zakupionym SSD chcemy powielić istniejący system. Przede wszystkim będzie potrzebne specjalne oprogramowanie, ale zanim je uruchomimy, musimy przygotować się od strony sprzętowej.

    Najmniej zachodu jest z komputerem stacjonarnym, bo operacja klonowania wymagać będzie jedynie portu SATA i kabelka zasilającego – nawet najskromniej wyposażony pecet spełni te warunki. Zadanie komplikuje się, gdy mowa o laptopie. W tym przypadku możemy mieć do czynienia z trzema scenariuszami. Pierwszy jest taki: notebook ma miejsce na instalację drugiego dysku. Nie zdarza się to aż tak bardzo rzadko, niemniej dotyczy raczej modeli z wyższej półki i w praktyce sprowadza się do schematu z dużego „blaszaka”. Oczywistą zaletą takiej sytuacji jest to, że nadal możemy korzystać ze starego HDD.

    Wyrzucamy DVD

    Identyczną pozytywną cechą charakteryzuje się też drugi wariant, z którym zetkniemy się już znacznie częściej, o ile tylko ekran naszego sprzętu ma przekątną od czternastu cali wzwyż. Pamiętajmy przy tym, że mówimy o starszym sprzęcie, bo chodzi tu o obecność napędu optycznego – element ten obecnie został niemalże całkowicie wyrugowany, w czym na pewno pomogła rosnąca popularność ultrabooków. Otóż czytnik DVD można zastąpić specjalnym adapterem, który umożliwi i zainstalowanie, i podłączenie SSD – wystarczy zainwestować od 20 do 40 złotych w zależności od modelu laptopa. Oczywiście żegnamy się w ten sposób z możliwością np. wypalenia płyty czy obejrzenia filmu z DVD, ale czy czyta te słowa choć jedna osoba, która zrobiła to w ostatnim roku? Jeśli jednak komuś na tym zależy, to bez żadnego problemu można kupić odpowiedni napęd na USB. Poszukiwania ramki trzeba prowadzić wykorzystując frazę „kieszeń na drugi dysk”, „adapter do dysku” lub „ramka na dysk” skojarzoną z nazwą notebooka. Trzeba być tu uważnym o tyle, że – pomijając zawyżanie cen przez niektóre sklepy – ramki występują w różnych wysokościach (9,5 i 12,7 mm) i musimy ustalić, która jest właściwa.

    Z wkrętakiem za pan brat

    Obraz

    Nie ominie nas też doinformowanie się, w jaki sposób rozmontować laptopa, żeby dokonać zamiany napędu DVD na adapter z zainstalowanym dyskiem. Może to wymagać np. nie tylko zdjęcia spodniej pokrywy, ale demontażu klawiatury. Nie ma się jednak czego obawiać (chyba że ktoś naprawdę ma problemy z posługiwaniem się śrubokrętem), bo praktycznie ze stuprocentową pewnością można stwierdzić, że ktoś nagrał odpowiedni film ilustrujący cały proces i podzielił się nim w internecie.

    Taki instruktaż serwisowy przyda się też w trzecim, najmniej korzystnym, wariancie, czyli gdy po prostu musimy zamienić dysk (to samo można uczynić w drugim scenariuszu pozostawiając w spokoju czytnik DVD). Do klonowania będzie nam potrzebny komputer stacjonarny (z wolnym miejscem na podłączenie dwóch dysków SATA) lub adapter SATA ze złączem USB (zwany mostkiem USB do SATA; kosztuje od 30 złotych wzwyż), czy też kieszeń USB na dwuipółcalowy dysk SATA (to wydaje się o tyle interesującym wyjściem, że po wymianie HDD automatycznie może pełnić rolę zewnętrznego magazynu na dane). Przy drugiej i trzeciej opcji zwróćmy uwagę na to, czy wybrane urządzenie obsługuje standard SATA III (inaczej zwany SATA 6 Gb/s), żeby w pełni wykorzystać potencjał dysku.

    Przygotowujemy grunt

    Oprogramowanie, które posłuży nam do przeprowadzenia procesu przeniesienia sytemu operacyjnego z dysku talerzowego na SSD, to EaseUS Todo Backup Free. Aplikacja jest prosta w użyciu i ma polskojęzyczny interfejs. Po pobraniu nieco ponad 90 MB ze strony producenta (patrz ramka „Oprogramowanie do klonowania”) przeprowadzamy standardową instalację (odznaczając po drodze opcję Przyłącz się do Programu Poprawy Doświadczeń Klientów). Zanim jednak zaczniemy klonowanie, trzeba przyjrzeć się rozmiarom partycji i ich zajętości. Nie uda się nam bowiem przeniesienie systemu, jeśli na dysku SSD będzie za mało miejsca. Nie oznacza to jednak, że gdy na HDD jest partycja, której rozmiar przekracza wielkość nośnika półprzewodnikowego, to nie da się jej powielić. To po prostu zależy od jej zajętości i jeśli dane zmieszczą się na SSD to Todo Backup poradzi sobie z takim zadaniem. Niemniej posprzątać nie zaszkodzi – np. rozmiary katalogów z plikami tymczasowymi przeglądarek potrafią naprawdę zaskakiwać, zwłaszcza gdy nie były opróżniane przez dłuższy czas. Nowy dysk wymaga też zainicjowania – w tym celu uruchamiamy Zarządzanie dyskami (np. wpisując w polu Uruchom frazę diskmgmt.msc). Nie robimy tam nic więcej, w szczególności nie zakładamy partycji.

    Czas na klonowanie

    Obraz

    Mając dograne takie detale możemy zacząć właściwą pracę. Z panelu bocznego wybieramy drugą od dołu ikonę (ze znaczkiem Windows), która odpowiada za klonowanie systemu. Tak naprawdę to nasza rola ogranicza się do wskazania dysku docelowego (wybór żaden, bo przecież mamy jeden). Koniecznie klikamy przycisk Opcje zaawansowane i zaznaczamy pole Optymalizuj dla SSD. Następnie uruchamiamy całą akcję klikając przycisk Kontynuuj, a następnie udajemy się na przerwę na kawę. Najskromniej bowiem licząc proces przenoszenia systemu potrwa co najmniej kilkanaście minut (o ile na dysku był tylko sam Windows), a przeważnie ten proces zajmie odpowiednio więcej czasu. Po zakończeniu klonowania zobaczymy dysk oznaczony literą A:, która kiedyś była zarezerwowana dla dyskietek. Nie ma to jednak teraz znaczenia, gdyż w ostatnim etapie naszej pracy oznaczenie to zmieni się automatycznie.

    Jeśli nasz nowy dysk jest co najmniej takiego samego rozmiaru jak dotychczasowy nośnik, to możemy sklonować cały dysk za pomocą funkcji Klon (trzecia ikona od dołu). Proces nie różni się zasadniczo od tego, co poznaliśmy przy przenoszeniu systemu. Jedynym ograniczeniem jest to, że albo klonujemy cały dysk, albo pojedyncze partycje po kolei – nie da się wybrać więcej niż jednej. Wtedy też, wykorzystując ikonkę Edytuj w obszarze dysku docelowego, dla partycji systemowej musimy zaznaczyć opcję Ustaw jako aktywną – to jeden z warunków koniecznych, żeby Windows mógł się uruchomić z takiego nośnika. W ten też sposób można powielić pozostałe zasoby, ale chyba prościej założyć partycję za pomocą systemowego Zarządzania dyskami i ręcznie skopiować dane.

    Ostatnie takty

    W zależności od tego, z którym wariantem przedstawionym powyżej mieliśmy do czynienia, różnie mogą wyglądać czynności końcowe. Oczywistością jest złożenie laptopa w całość, ale jeśli mamy więcej niż jeden dysk, to trzeba jeszcze zmienić ustawienia w BIOS-ie/UEFI. Cel jest jasny: komputer ma startować z nowego dysku. Naciskamy więc przy starcie klawisz Del/F2/F10 czy inny przypisany do wejścia do BIOS-u i szukamy odpowiedniej opcji w menu. Wyznacznikiem będzie tu nazwa nowego dysku – na pewno gdzieś się pojawi. Szukać trzeba funkcji, która w nazwie będzie miała słowo „boot”.

    Na koniec parę zdań o dokonanej przez autora tego tekstu zamianie w wariancie drugim, czyli instalacji nowego nośnika w miejsce napędu DVD. Obiektem pracy był laptop Asus X53SV z systemem Windows 7. Z dyskiem SSD uruchomienie komputera od zera zabiera teraz ok. 28 s, restart zaś ok. 45 s. Z klasycznym HDD czasy te wynosiły odpowiednio 1 min 45 s i 2 min 40 s. Właściciel komputera jest bardzo zadowolony z płynności pracy maszyny i sam się sobie dziwi, że dał się namówić na zakup SSD dopiero teraz. Zachęcamy więc do podjęcia wysiłku i wzbudzenia w starszym sprzęcie impulsów, które przedłużą im życie bez powodowania dyskomfortu u użytkownika. To będzie dobrze wydana stówka!

    Wybrane dla Ciebie