Jedziesz do USA? Albo pokażesz konta w social mediach, albo pożegnaj się z wizą
Ambasada USA przypomina nam, że przed przyznaniem wizy musimy liczyć się z przeglądem naszych kont w serwisach społecznościowych. Ma to ułatwić procedury weryfikacyjne, jednak opinia publiczna zdaje się co do tego niezbyt przekonana.
Wczoraj, tj. 24 czerwca, Ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie zamieściła na swoich profilach w mediach społecznościowych komunikat uznany przez część osób za kontrowersyjny, a przez część za niezwykle zabawny. Amerykanie przypominają w nim bowiem o obowiązku wyszczególnienia używanych przez siebie w przeciągu ostatnich 5 lat kont w serwisach pokroju Facebooka, Instagrama i X-a oraz podania związanych z nimi nazw użytkownika podczas procesu ubiegania się o wizę – nawet tę nieimigracyjną.
Amerykanie chcą przejrzeć profile w mediach społecznościowych przed wydaniem wizy
Mimo licznych słów krytyki kierowanych w stronę ambasady oraz zrzucanie całej winy na jeden z najnowszych pomysłów Donalda Trumpa, czyli obecnego prezydenta USA, warto podkreślić, że obowiązek ten wszedł w życie w 2019 roku (czyli w zasadzie za poprzedniej kadencji Trumpa).
Jak możemy przeczytać w komunikacie wystosowanym przez Ambasadę Stanów Zjednoczonych w Warszawie:
Ze skutkiem natychmiastowym wszystkie osoby ubiegające się o wizę nieimigracyjną w celu podjęcia nauki w Stanach Zjednoczonych – zarówno w ramach akademickiego programu studiów (wiza F), jak i nieakademickiego kursu kształcenia (wiza M), a także osoby aplikujące o wizę nieimigracyjną w związku z udziałem w zatwierdzonym przez rząd USA programie wymiany akademickiej, naukowej lub kulturalnej (wiza J) – powinny zmienić ustawienia prywatności swoich kont w mediach społecznościowych na publiczne. Ma to na celu ułatwienie procedur weryfikacyjnych niezbędnych do potwierdzenia tożsamości i oceny dopuszczalności wjazdu do Stanów Zjednoczonych zgodnie z przepisami prawa USA. Od 2019 roku Stany Zjednoczone wymagają od osób ubiegających się o wizę – zarówno imigracyjną, jak i nieimigracyjną – podania informacji w formularzach wizowych, które umożliwią zidentyfikowanie ich w mediach społecznościowych. W szczególności konieczne jest wskazanie w formularzu DS-160 nazw użytkownika (tzw. handles) ze wszystkich platform społecznościowych używanych w ciągu ostatnich pięciu lat.
Co najważniejsze – przepis ten dotyczy nie tylko potencjalnych imigrantów zarobkowych, ale także osoby chcące kontynuować swoją ścieżkę naukową na terenie Stanów Zjednoczonych. Ba, nawet osoby biorące udział w programach wymiany akademickiej lub kulturalnej podlegają obowiązkowemu prześwietleniu mediów społecznościowych.
Raczej nie jest zaskoczeniem, że informacja ta, choć niezbyt aktualna, nie spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony naszych rodaków. Podkreślano, że jest to praktyka rodem z sowieckiej Rosji, nie brak również opinii, że jest to próba wprowadzenia cenzury i odsiania tych, których poglądy nie pokrywają się z tymi forsowanymi przez aktualny rząd Stanów Zjednoczonych.
Przypadek Norwega
Warto przy tym nadmienić, że twierdzenia te mogą nie być do końca bezpodstawne, jako że tego samego dnia świat obiegły wieści, że norweskiemu turyście odmówiono wstępu do USA z powodu znalezienia na jego telefonie memów z wiceprezydentem USA, JD Vancem.
Na ten moment zamieszanie wokół decyzji amerykańskiego rządu nie gaśnie, a internauci zastanawiają się, czy na formularzu DS-160 towarzyszącemu wnioskowi o wizę należy wpisywać także numer Gadu-Gadu i nazwę konta na Naszej Klasie.
Jakub Dmuchowski, dziennikarz pcformat.pl