AktualnościKolejny demaskator oskarża Facebooka

    Kolejny demaskator oskarża Facebooka

    Pojawiły się nowe zarzuty dotyczące sposobu prowadzenia działalności przez platformę społecznościową.

    Kolejny demaskator oskarża Facebooka
    Źródło zdjęć: © Pixabay

    Słomiany ogień

    Dziennik „The Washington Post" poinformował o pojawieniu się kolejnego sygnalisty, który utrzymuje, że Facebook przedkłada zyski nad zwalczanie toksycznych treści i dezinformacji w portalu, a jednocześnie twierdzi, że pozbywa się takich materiałów.

    Z wcześniejszych zeznań byłej pracownicy serwisu, Frances Haugen, wynikało, iż administratorzy sieci społecznościowej świadomie tolerują napastliwe wpisy,. Obraźliwe treści bardziej angażują użytkowników, a to przekłada się wprost na zyski.

    Tym razem informator gazety (również były pracownik Facebooka) chce zachować anonimowość. Demaskator twierdzi, że słyszał od Tuckera Boundsa, członka zespołu ds. komunikacji platformy sugestię, aby wygaszać dyskusje związane z ewentualnym wpływem Rosji na amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku. Jednym z narzędzi służących do tego był podobno Facebook.

    Bounds miał oświadzyć, że wszystkie kontrowersje związane z Facebookiem wywołają tylko „słomiany ogień" (w oryginale: „a flash in the pan"). Niektórzy się zdenerwują, ale w ciągu kilku tygodni wszyscy przejdą nad sprawą do porządku dziennego, a Facebook będzie spokojnie zarabiał pieniądze.

    Postawa taka, według informatora, była przykładem powszechnego podejścia firmy do wątpliwych treści w portalu. Demaskator złoży ł takie zeznania będąc świadomym kar grożących w przypadku krzywoprzysięstwa.

    Sam Tucker Bounds zaprzecza doniesieniom „The Washington Post" i mówi, że powoływanie się na rzekomą wypowiedź sprzed czterech lat, na podstawie zeznań osoby anonimowej, jest z jego punktu widzenia tylko pustym oskarżeniem.

    Podobnie uważa rzeczniczka Facebooka, Erin McPike: „To jest poniżej poziomu ‘Washington Post', który wcześniej zaciekle rywalizował z ‘New York Timesem' o liczbę źródeł potwierdzających pojedyncze anegdoty na temat zawiłych historii. Posługiwanie się jednym źródłem (...) bez żadnego widocznego potwierdzenia stanowi niebezpieczny precedens".

    Wybrane dla Ciebie