Płatny dostęp do Facebooka na terenie Wielkiej Brytanii już niedługo może stać się faktem
To już kolejny kraj, w którym Meta ma problem z kwestią śledzenia użytkowników w należącym do niej Facebooku. Skutkiem zamieszania z batalią sądową może być bowiem wprowadzenie płatnej wersji serwisu.
Pozew, o którym mowa, został wniesiony przez jedną z użytkowniczek Facebooka. Tanya O'Carroll stwierdziła, że nie odpowiadają jej reklamy zgodne z jej zainteresowaniami i znalazła poparcie w biurze Information Commissioner's Office, które zajmuje się w UK kwestiami prywatności. ICO uznało, że targetowane reklamy Facebooka wypełniają definicję marketingu bezpośredniego, a Meta zgodziła się nie wykorzystywać danych osobowych pozywającej w konstruowaniu reklam. Tym samym jednak pojawił się inny problem: biznesowych podstaw działania serwisu.
Jak nie reklamy, to portfel
Odcięcie od targetowanych reklam oznacza dla Mety spadek przychodów – w końcu to właśnie przede wszystkim reklamy utrzymują Facebooka, odpowiadając za aż 96% przychodów. Jako że wspomniana użytkowniczka nie zechciała zaprzestać korzystania z usług Mety, a brak zgodny na wykorzystywanie danych nie mógł oznaczać wykluczenia z serwisu, to firma zaczęła się zastanawiać nad wprowadzeniem innego rozwiązania.
Daleko szukać jednak nie musiała: taka opcja już bowiem funkcjonuje w na terenie Unii Europejskiej, w tym i w Polsce. Żeby za darmo korzystać z usług firmy Meta, musimy wyrazić zgodę na wykorzystywanie naszych danych osobowych i śledzenie nas na każdym niemal kroku w sieci lub… po prostu zapłacić. Abonament na Starym Kontynencie kosztuje 6 euro miesięcznie (Facebook jednak tak czy inaczej wyświetla wówczas ogólne, nietargetowane reklamy, opłata ta nie oznacza, że znikają one zupełnie) – jeśli więc Meta utrzymałaby tę samą wysokość daniny, to poddani brytyjskiego króla musieliby się pogodzić z wysupłaniem ok. 5 funtów.
Jak się okazuje, konsultacje z regulatorem w Wielkiej Brytanii już trwają. Co jednak ciekawe, ICO również w tej kwestii ma wątpliwości: zgoda na śledzenie, kiedy alternatywą jest comiesięczna opłata, może nie być tak do końca dobrowolnie udzielona. A taki jest właśnie warunek nadzorcy. Meta jednak odbija piłeczkę i sygnalizuje, że nie można od niej oczekiwać świadczenia usług za darmo – a do tego właśnie de facto sprowadza się korzystanie z serwisu bez możliwości śledzenia poczynań użytkowników celem późniejszej monetyzacji. Czy strony znajdą porozumienie? Zapewne tak, choć na ten moment nie wiadomo, jak będzie ono wyglądało.