Rosja straciła Tu‑22M3: horrendalnie drogi bombowiec rozbił się na Syberii. Co wiemy o tej konstrukcji?
To świetna wiadomość dla Ukrainy – aczkolwiek tym razem to broniące się przed agresorem państwo nie przyłożyło ręki do katastrofy tej wyjątkowo cennej maszyny.
Tu-22M jest bombowcem średniego lub dalekiego zasięgu, którego zadaniem jest atakowanie infrastruktury naziemnej na wrogim terenie. W kontekście wojny w Ukrainie zaś jest to maszyna, która znajduje zastosowanie w atakach Rosji z wykorzystywaniem pocisków manewrujących. Już to wystarczy, żeby się cieszyć – a jeśli dodamy do tego fakt, że szacunkowy koszt każdego współczesnego egzemplarza wynosi ok. 300 mln dolarów, to dopiero mamy pełny obraz straty, jaką poniosła armia Putina.
Droga zabawka odziedziczona po ZSRR
Cechą charakterystyczną tego bombowca jest zmienna geometria jego skrzydeł. W zależności od fazy lotu mogą się one składać lub rozkładać w zakresie od 20 do 65 stopni, co pozwala z jednej strony na swobodny start, z drugiej zaś na lot z ponaddźwiękową prędkością sięgającą do 1,8 tys. km/h lub nawet większą – w przypadku najnowszej wersji bombowca z oznaczeniem M3 wynosi ona 2,2 tys. km/s. Bombowiec może przenosić do ok. 24 ton uzbrojenia, możliwość zatankowania ponad 50 ton paliwa z kolei przekłada się na bardzo duży zasięg. Tu-22M3 bez uzupełniania baków pokonuje ok. 7000 km, co – mówiąc nawiasem – pozwala tej maszynie teoretycznie przeprowadzać również ataki nuklearne na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Nie jest to jednak nowa konstrukcja. Samolot pamięta czasy ZSRR, gdyż powstał w latach 70. ubiegłego tysiąclecia, będąc przy tym następcą Tu-22. Z biegiem lat konstrukcja ulegała kolejnym modernizacjom. Najnowsza wersja, wspomniany już Tu-22M3 pojawił się w ostatnich latach, otrzymując niedawno m.in. zdolność do obsługi największych pocisków manewrujących.
Katastrofa w Syberii
Na temat utraty bombowca, jaka miała miejsce w okolicach Irkucka, wiadomo w istocie niewiele. Samolot miał się rozbić w nocy i w zdarzeniu – pomimo że czteroosobowej załodze udało się katapultować – zginąć miał jeden z pilotów, drugi zaś pozostaje zaginiony. Nieliczne dostępne materiały sugerują, że katastrofa miała miejsce w pobliżu lotniska.
To duża strata dla sił zbrojnych Rosji. Pomimo że do tej pory wyprodukowano ok. 500 sztuk tych samolotów w różnych wersjach, to najnowszych ich egzemplarzy jest najpewniej stosunkowo niewiele. Co więcej, Rosja – co wiadomo nie od dziś – ma spore problemy z utrzymaniem zdolności operacyjnych tych samolotów. Niektóre z nich padły również ofiarą ukraińskich ataków – czy to z wykorzystaniem dronów, jak to się stało m.in. latem zeszłego roku, czy to w wyniku zestrzelenia. Nieoficjalne doniesienia mówią również o stratach będących następstwem ognia sojuszniczego.