Technologia czasem płata figle...
Przekonali się o tym widzowie relacji na żywo prowadzonej niedawno przez dziennikarza Justina Hintona.
Niespodziewane opady śniegu w hrabstwie Madison sprowokowały dziennikarza telewizyjnego, Justina Hintona, do wybrania się na miejsce i zrelacjonowania widzom telewizji WLOS ABC 13 aktualnego stanu na drogach.
Reportaż z okolicy prowadzony był na żywo za pośrednictwem Facebooka. Platforma społecznościowa jest coraz częściej wykorzystywana przez dziennikarzy do przekazywania raportów z miejsca zdarzenia w czasie rzeczywistym. Tak było i tym razem. Po włączeniu na smartfonie opcji „transmisja na żywo" Hinton pojawił się na ekranie w ubraniu z nietypowymi dodatkami – hełmem, sztangą czy kapeluszem... Operator poinformował dziennikarza, że na ekranie wyświetlają się jakieś dziwne efekty, ale nie zalecał przerwania transmisji. Justin uznał więc, że pewnie przeszkoda zaraz zniknie i zignorował uwagę operatora.
Jak się później okazało, podczas prowadzonego live'a Justin włączył rotację filtrów. Smartfon nie miał problemów z wykryciem twarzy i ochoczo nakładał coraz to inne dodatki na facjatę dziennikarza. Podobno dziennikarz nie miał pojęcia, że mógł uruchomić taką opcję i dopiero z komentarzy pojawiających się pod nagraniem wywnioskował, że coś jest nie tak. Relacja prowadzona przez niego przykuwała uwagę nie tyle ze względu na niespodziewane opady śniegu, co zabawne urozmaicenie reportażu... Ostatecznie dziennikarz obrócił wszystko w żart, a filmik z filtrami zawędrował aż do NBC.