Test niedrogich smartfonów
Flagowce szokują możliwościami i ceną. Prawda jest jednak taka, że wcale nie trzeba wydawać fortuny, by mieć świetny telefon. Sprawdzamy, co na przełomie 2017 i 2018 roku można kupić za kwotę do 1000 zł.
Cechy telefonów do 1000 zł
- pamięć 16–64 GB
- zwykle 3 GB RAM-u, w wyjątkowych przypadkach 4 GB
- ekran na ogół Full HD
- Android 7
- hybrydowe gniazdo SIM
- między innymi czytnik linii papilarnych
Bylibyśmy hipokrytami, gdybyśmy twierdzili, że nie patrzymy z pożądaniem na telefony z najwyższej półki. Każda ich premiera jest powodem, by po raz kolejny zerknąć na nowe technologie i oryginalne wzornictwo. Równocześnie jednak trudno nie odnieść wrażenia, że tempo rozwoju smartfonów ostatnimi czasy spadło. Wiadomo, że telefony są coraz szybsze, pod obudową skrywają coraz więcej gigabajtów pamięci, a ekrany pęcznieją od gęsto upakowanych pikseli i mają coraz większą przekątną. Prawdziwych nowinek i unikatowych cech projektowych jest jednak mało. A co chyba ważniejsze – wszystko to, co jeszcze rok, dwa temu wprawiało w zachwyt, dziś trafiło do telefonów ze średniej półki i stało się normą. Obecnie, wydając do 1000 zł, można kupić urządzenie, które z powodzeniem sprawdzi się we wszystkich typowych zastosowaniach, a użytkownik nie będzie odczuwał dotkliwych braków związanych z oszczędnościami.
Komputer w kieszeni
Ci, którzy przygodę z kom puterami rozpoczynali w latach dziewięćdziesiątych, pewnie już uświadomili sobie, że współczesne telefony pamięcią i mocą obliczeniową wielokrotnie przewyższają ich pierwsze pecety. Co nawet bardziej szokujące – to samo mogą powiedzieć ci, którzy jeszcze parę lat temu kupowali budżetowe laptopy. Typowy smartfon kosztujący do tysiąca zł ma co najmniej 2 GB RAM-u, wielordzeniowy procesor o częstotliwości sięga jącej 2 GHz i do 64 GB flasha na dane w najlepszych modelach. Oczywiście to inna niż w przypadku pecetów architektura. Fakty jednak są takie, że postęp technologiczny pozwala każdemu z nas nosić w kieszeni naszpikowane sensorami urzą dzenie, które możliwościami przypomina tricodery z uniwersum „Star Treka”. Te podręczne uniwersalne skanery po raz pierwszy pojawiły się w popularnym serialu SF pod koniec lat sześćdziesiątych. Wystarczyło pół wieku, by rzeczywistość niemal dogoniła fikcję.
Czytniki linii papilarnych w telefonach do 1000 zł to już standard. Na ogół skanery te są umieszczone na tylnej ścianie i pozwalają jednym muśnięciem odblokować ekran urządzenia. To ich podstawowa funkcja, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystywać czytniki również w zewnętrznych aplikacjach. Świetnym przykładem są apki bankowe. Niektóre z nich umożliwiają wyświetlenie salda lub dostęp do konta właśnie po autoryzacji za pomocą odcisku palca.
Przykład skanera linii pa pilarnych jest oczywiście naj bardziej wyrazisty. Oprócz niego telefony mają również wiele innych czujników i bardzo często są one wykorzystywane w kreatywny sposób przez twórców aplikacji. Warto w tym miejscu wspomnieć np. o żyroskopie i kompasie, które umożliwiają wyświetlanie mapy nocnego nieba w czasie rzeczywistym z uwzględnieniem pozycji telefonu, czy systemie GPS, który pomoże na drodze. Pewnego rodzaju egzotyką jest miernik pola magnetycznego, który dzięki odpowiednim aplikacjom przekształca smartfon w wykrywacz metalu, oczywiście o umiarkowanej czułości. Jeszcze do niedawna tańsze urządzenia były pozbawione wielu udo godnień tego rodzaju – te czasy jednak minęły i dziś nawet telefonem kosztującym kilkaset złotych można z powodzeniem posiłkować się podczas wędrówek w górach lub oświetlać sobie drogę. Porównanie z technologiami rodem ze „Star Treka” jest więc jak najbardziej na miejscu.
Gdzie te oszczędności?
Zachwyty zachwytami, równocześnie jednak trzeba jednak zauważyć, że ograniczenia finansowe przekładają się także – mimo wszystko – na braki w specyfikacji technicznej i pominięcie niektórych mechanizmów. Za tysiąc zł z nielicznymi wyjątkami nie uda się kupić telefonu wyposażonego w 64 GB pamięci flash. Podobne ograniczenia dotyczą ekranu. Rozdzielczość QHD to również wyższa półka cenowa, podobnie zresztą jak najlepsze technologie wyświetlania z OLED na czele. Cierpi też wygoda użytkowania, bo żadnego przetestowanego przez nas telefonów nie da się naładować bezprzewodowo.
Niektóre technologie zaimplementowano wybiórczo. Dobrym przykładem jest nowoczesne gniazdo USB typu C. To wciąż nowinka, która dopiero zaczyna się pojawiać i nawet w najlepszych telefonach w cenie do tysiąca zł występuje rzadko. A szkoda, jest to port o zdecydowanie wyższej trwałości niż microUSB, co przekłada się również na jakość i odporność na uszkodzenia wtyczek i gniazd. Póki co akcesoria korzystające z tego standardu są droższe, naszym zdaniem jednak obecność tego typu portu jest zaletą urządzenia – tym bardziej, że ze względu na symetryczną budowę USB-C jest po prostu wygodniejsze w obsłudze.
Na kolejnych stronach przetestowaliśmy dziesięć urządzeń, które kosztują od 659 do 999 zł. Wierzymy, że każdy czytelnik znajdzie wśród nich telefon, który sprosta oczekiwaniom. Tym bardziej, że wśród przetestowanych urządzeń znalazły się nie tylko smartfony nawiązujące stylistyką do najdroższych i najbardziej ekskluzywnych modeli, ale i takie, które może i wyglądają mniej atrakcyjnie, ale w zamian cechuje je nadzwyczajna trwałość obudowy.
Czy 16 GB wewnętrznej pamięci to problem?
Tak, ale nie tak wielki, jak w przypadku starszych wersji Androida. Wszystko za sprawą funkcji, która pojawiła się w szóstej edycji tego systemu. Chodzi o możliwość traktowania karty microSD jako pamięci wewnętrznej. W starszych urządzeniach, korzystających jeszcze z Androida do wersji 5 włącznie, karta mogła być wykorzystywana jedynie jako magazyn na dane, czyli w praktyce było możliwe tylko zapisywanie zdjęć, filmów lub muzyki. Dane aplikacji (z nielicznymi wyjątkami) musiały być przechowywane na pamięci wewnętrznej, co szybko prowadziło do zapychania się telefonu.
Problem ten został rozwiązany w Androidzie 6 i jego następcach. Umożliwiono w nich używanie kart microSD w roli – jak określają to twórcy Androida – pamięci wewnętrznej. Funkcja działa w różny sposób w zależności od producenta telefonu. Pojemność karty może być po prostu dodawana do ogólnej pojemności pamięci flash telefonu albo po włożeniu karta i pamięć flash pozostaną niezależnie, za to będziemy mogli wybrać nową domyślną lokalizację dla zapisywania danych aplikacji. Po pobraniu z sieci oprogramowanie będzie wówczas instalowane na microSD, odciążając tym samym flasha telefonu.
Niezależnie od tego, jak telefon wykorzystuje dodatkowe gigabajty, cały czas jest ograniczany wydajnością karty. Warto więc, rozszerzając magazyn danych, zainwestować w szybką kartę pamięci, która została oznaczona klasą A1. Jest to standard, który stworzono specjalnie z myślą o smartfonach. Opisuje on pamięci gwarantujące zapis na poziomie 10 MB/s oraz minimalną liczbę 1500 operacji wejścia-wyjścia na sekundę w przypadku odczytu oraz 500 podczas zapisu. Polecamy np. karty SanDisk lub GoodRam.
Podsumowanie testu
Przetestowaliśmy łącznie dziesięć smartfonów w cenach od 659 do 1000 zł. Znalazły się wśród nich zarówno tańsze, odchudzone modele flagowców, co jest powszechną praktyką producentów, jak i modele, które nie mają droższych odpowiedników. Sprawdziliśmy również urządzenia opracowane z myślą o intensywnym użytkowaniu i zabezpieczone przed upadkiem, działaniem wody i kurzu.
Wydajność lub wytrzymałość
Jak nietrudno zgadnąć, najwydajniejsze urządzenia to te, które zbliżają się do górnego progu cenowego, jaki założyliśmy. Zarówno P10 Lite, jak i Zenfone 3 jeszcze niedawno kosztowały nieco ponad 1000 zł. Obniżka cen – tak naturalna dla dynamicznego rynku telefonów komórkowych – pozwoliła im jednak znaleźć się w teście. Łatwo zauważyć, że wraz ze spadkiem ceny zmniejsza się również wydajność smartfonów. Okazuje się, że oszczędność wynosząca 100 zł może przełożyć się na istotną z punktu widzenia użytkownika zmianę parametrów urządzenia. Przede wszystkim jest to odczuwalne, gdy popatrzymy na pojemność pamięci flash. Różnica pomiędzy najlepszym a najgorszym urządzeniem w naszych testach wynosi aż 48 GB! O ile niedogodność tę można stosunkowo łatwo ominąć (szerzej piszemy o tym na drugiej stronie naszego testu), o tyle nic nie poradzimy na ogólny spadek wydajności, który widać jak na dłoni (patrz tabela).
Z drugiej jednak strony dla wielu osób perspektywa wydania na telefon ok. 300 zł więcej może być nie do zaakceptowania. Dlatego wierzymy, że nawet telefony sklasyfikowane przez nas na dalszych pozycjach znajdą swych nabywców, szczególnie gdy ktoś szuka urządzeń, które sprostają np. trudom pracy w miejscach, gdzie sprzęt jest bardziej narażony na uszkodzenia. Z tego względu zdecydowaliśmy się wydzielić w tabeli testowej dwa smartfony szczególnie chroniące elektronikę wewnątrz obudów. Widać, że aparaty te odstają pod względem wydajności od pozostałych ośmiu przetestowanych modeli. Ci, którzy lubią wzmocnione konstrukcje, będą jednak kierować się nieco innymi kryteriami niż typowy użytkownik.
A może leciwe flagowce?
Nowe telefony kuszą gwarancją i aktualnymi wersjami oprogramowania. Ale jest też inne wyjście. Równie dobrze możemy zdecydować się na zakup starszego modelu – nowego lub używanego. Najatrakcyjniejsze wydaje się szukanie starszych generacji flagowców. Producenci troszczą się o nie nieco bardziej niż o średnią półkę, zapewniając na ogół dłuższą pomoc techniczną. Z tego względu mamy większe szanse, że kupimy telefon, który ma najnowszą wersję systemu operacyjnego oraz możliwie najbardziej aktualną łatkę zabezpieczeń.
Ciekawym przykładem jest Huawei Honor 8. Telefon ten w chwili powstawania artykułu można było kupić za ok. 1200–1300 zł. Mowa o nowym egzemplarzu na gwarancji producenta. Używane kosztowały 800–900 zł – jak najbardziej więc mogą stawać w szranki z przetestowanymi przez nas smartfonami.
Kupując używany telefon, warto jednak pamiętać o kilku kwestiach. Zużycie baterii może przełożyć się na jej mniejszą żywotność w porównaniu z nowym egzemplarzem. W kwestii wydajności telefon wciąż jednak może okazać się niedościgniony. Wspomniany Honor 8 dla przykładu jest lepszy od wszystkich nowych smartfonów, które wzięły udział w naszym teście. Niestety jest on również obarczony istotnymi z punktu widzenia bezpieczeństwa wadami. Omawiany model za nic w świecie nie chciał się zaktualizować – ostatnia poprawka bezpieczeństwa pochodzi z 1 czerwca 2016 roku, Android zaś jest w wersji 6.0. To niepokojąca sytuacja. Tym bardziej, że firma oficjalnie opracowała odpowiednie uaktualnienia i teoretycznie Androida w wersji 7 można byłoby pobrać. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by wymusić aktualizację, stosując zewnętrzne oprogramowanie. To jednak sytuacja niedopuszczalna, gdyż z wielkim prawdopodobieństwem można stwierdzić, że typowy użytkownik nie będzie sobie tym zaprzątał głowy. Pozostanie więc z niezabezpieczonym systemem.
Jak widać, używanie starszych telefonów – nawet tych wydajniejszych – obarczone jest ryzykiem związanym z bezpieczeństwem. Można jednak zyskać na wydajności względem porównywalnych cenowo, nowszych modeli. Decyzję, co kupić, pozostawiamy czytelnikowi.
Na co uważać, kupując używany telefon?
1. Bateria. W używanych telefonach może być wyeksploatowana. Nie byłoby to problemem, gdyby telefony umożliwiały samodzielną wymianę akumulatora. W przypadku, gdy jest ukryta w obudowie i domaga się wymiany, trzeba liczyć się z wizytą w serwisie. Jeśli to możliwe, należy zrobić test ładowania i rozładowania pod obciążeniem, np. za pomocą wybranej gry.
2. Zalanie. Niemal każdy telefon wyposażony jest w naklejki kontrolne, które barwią się np. na różowo przy kontakcie z cieczą. Jeśli bateria jest wyjmowalna, należy ich szukać pod klapką, jeśli nie – niewielkie naklejki ukryte są na ogół w gniazdach telefonu.
3. Legalność. Warto postarać się o sprawdzenie, czy telefon nie jest kradziony. Najprościej można to zrobić dzięki numerowi IMEI. Można poprosić o niego sprzedawcę, ale możemy też posłużyć się kodem *#06# i odczytać go z ekranu telefonu. Następnie trzeba sprawdzić, czy numer ten nie figuruje w internetowych bazach skradzionych telefonów. Jedna znajduje się pod adresem kradzionytelefon.pl. Można też spróbować sprawdzić wspomniany numer na najbliższym komisariacie policji – wiąże się to jednak ze składaniem wyjaśnień i podejrzeniem o paserstwo, gdyby okazało się, że telefon pochodzi z nielegalnego źródła.
4. Ogólny stan techniczny. Czasami wady używanego sprzętu nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Dlatego warto sprawdzić smartfona jednym z programów diagnostycznych, np. Phone Checkiem lub podobnym.
Opisy wybranych smartfonów
1. miejsce - Asus ZenFone 3
Świetny telefon! To tak naprawdę smartfon stojący w rozkroku między średnią a wysoką półką. Świadczy o tym przede wszystkim wyśmienita wydajność, ale i ogólna, wysoka jakość zastosowanych materiałów oraz świetne wykończenie. ZenFone 3 został wyposażony w bardzo dobrej jakości ekran. Zarówno pod względem kontrastu, jak i temperatury barw okazał się najlepszy. Do wad należy zaliczyć stosunkowo długi czas ładowania.
- wysoka wydajność
- dobrej jakości ekran
- bogaty system
- stosunkowo wysoka cena
- długi czas ładowania baterii
4. miejsce - TP-Link Neffos X1 Max
Nie jest to najszybszy telefon w testach, choć pod względem wydajności prezentuje przyzwoity poziom i na pewno nie zawiedzie w żadnych typowych zastosowaniach. Można na nim również z powodzeniem pograć nawet w bardziej zaawansowane tytuły. Atrakcyjna cena sprawia jednak, że Neffos X1 Max jest najbardziej opłacalnym telefonem w testach. Do tego prezentuje się estetycznie, a system, choć raczej skromny, działa bardzo sprawnie.
- bardzo dobrze wyceniony
- responsywny system
- na upartego: taki sobie ekran
- przeciętna wydajność
1. miejsce - myPhone Hammer Energy
Jeden z dwóch przetestowanych przez nas telefonów, które miały pancerne obudowy. Taka konstrukcja sprawia, że Hammer wytrzyma np. trudy pracy w terenie lub na budowie. To telefon przeznaczony dla tych, którzy przede wszystkim cenią odporność sprzętu na uszkodzenia, dopiero na drugim miejscu stawiając ogólną wydajność. Ta ostatnia jest co najwyżej przeciętna. Szkoda również, że użytkownik ma do dyspozycji jedynie 16 GB pamięci flash. Zaletą Hammera jest jednak wydajna bateria. Telefon pod dużym obciążeniem, np. w grach, działa do pięciu godzin. Przeglądanie internetu jest możliwe przez kilkanaście godzin.
- bardzo duża odporność na uszkodzenia
- bardzo dobra bateria
- niska wydajność
- co najwyżej przeciętna ogólna konfiguracja