HardwareTest płyt głównych dla Intela

    Test płyt głównych dla Intela

    Topowe modele urządzeń zawsze znajdują swoich nabywców, ale to konstrukcje z niższych półek dominują w ogólnej sprzedaży. Przygotowaliśmy więc test płyt głównych zbudowanych na bazie chipsetów H310 i B360, które stanowią bazę dla 8. generacji intelowskich procesorów Core.

    Test płyt głównych dla Intela

    Karuzela z premierami kolejnych CPU giganta z Santa Clara kręciła się na tyle szybko, że sam Intel nie był na bieżąco z ofertą układów obsługujących rodzinę Coffee Lake. Początkowo klienci nie mieli wyboru, co powodowało, że jeśli ktoś potrzebował kupić komputer do prac biurowych, mniej wymagającej rozrywki lub po prostu nie należał do grona entuzjastów najnowszych technologii, był skazany albo na czekanie, albo na głębsze sięgnięcie do portfela. Dlatego z radością przyjęto chipsety z linii B, H i Q, które stanowią bazę do budowy tańszych płyt głównych.

    Układy te rzecz jasna są słabsze niż flagowy Z370 (z jednym wyjątkiem, o którym piszemy dalej), ale jeśli tylko nie potrzebujemy wyciskać siódmych potów z procesora i pamięci, to z wielu propozycji na pewno wybierzemy odpowiednią „podstawkę”. Skoro już odwołaliśmy się do podkręcania, to wyjaśnijmy, że ta czynność wymaga chipsetu oznaczonego symbolem Z. Jeśli więc w gnieździe LGA 1151 znajdzie się chip z literą K w nazwie, tudzież zainstalowane kości pamięci będą miały profil XMP, to mimo obecności w BIOS-ach (a właściwie UEFI) płyt głównych funkcji służących do zwiększania taktowania CPU i RAM-u, nie przyniesie to efektu zwiększenia wydajności. Jasne więc powinno być to, że do tańszych płyt dobieramy takież podzespoły.

    Budżet nade wszystko

    Podział rynku na segmenty ma swoje źródło w kosztach: chipset o mniejszych możliwościach to mniejszy wydatek, który niejako wymusza oszczędności w budowie i wyposażeniu „podstawek”. Zamieszczona u dołu strony tabela przedstawia najważniejsze cechy układów sterujących przeznaczonych dla rodziny Coffee Lake. H370 i Q370 tylko w niewielkim stopniu odbiegają od Z370 i dlatego też nie ma aż tak wielu bazujących na nich modeli płyt głównych. Popularność osiągnął B360, który wydaje się być swego rodzaju optimum. Obsługuje on bowiem tyle samo dysków SATA III (6 portów) i jedynie o dwa mniej gniazda USB (12 zamiast 14). Co prawda nie zbudujemy na takiej płycie sprzętowej macierzy typu RAID, ale za to możemy wykorzystać pamięć Intel Optane czy zainstalować dwa dyski M.2 (o ile oczywiście producent płyty głównej zdecyduje się zamontować odpowiednie złącza). Przy okazji wyjaśnijmy wspomniany wcześniej wyjątek dotyczący Z370: otóż w przeciwieństwie do młodszych kuzynów nie obsługuje on USB 3.1 Gen2.

    Obraz

    Chipset H310 jest z kolei przeznaczony do budżetowych komputerów, których sercem będą procesory linii i3, Pentium lub Celeron. Tylko dwa gniazda pamięci RAM (bez obaw – działają w trybie dwukanałowym), jedynie cztery porty SATA i maksimum 10 gniazd USB – to najkrótsza charakterystyka drugiego pod względem popularności taniego układu sterującego Intela. Mimo możliwości zwiększenia potencjału płyty zewnętrznymi układami SATA czy USB raczej nie ma się co spodziewać, że razem z tańszym modelem dostaniemy taki prezent. Jasno więc widać, że wybór konkretnej „podstawki” nie może odbyć się w ciemno i koniecznie trzeba go poprzedzić szczerą odpowiedzią na pytanie, czego tak naprawdę potrzebujemy w nowym komputerze.

    LED nasz powszedni

    Przekornie zacznijmy więc analizę od kwestii estetycznych. Nie przypadkiem pecet jest nazywany blaszakiem, przecież od zawsze był „pakowany” do metalowej skrzynki, której bliżej nieokreślony kolor oscylował między beżem a szarością. Co odważniejsi proponowali czarne obudowy, ale tak naprawdę dopiero pojawienie się przeszklonych bocznych ścian spowodowało, że część klientów zaczęła wymagać czegoś więcej niż zielonego lub brązowawego laminatu płyty głównej. Mamy więc dziś w pewnym sensie rewię mody uzupełnioną popularnymi od jakiegoś czasu diodami LED. Oświetlenie to charakteryzuje się różnym stopniem intensywności – często też można podłączyć zewnętrzne paski LED-owe. Trzeba obiektywnie przyznać, że niektóre modele płyt prezentują się bardzo ładnie, więc zwolennicy estetyki w stylu „art electrique” na pewno znajdą coś dla siebie.

    Zdecydowanie słabiej dopieszczeni są zwolennicy formatu ATX. Modele płyt głównych z chipsetem H310 w naturalny sposób w przytłaczającej większości mają format micro ATX (wszak trafiają do prostszych maszyn), ale także urządzenia bazujące na B360 są znacznie popularniejsze w tym mniejszym wymiarze. Nie ma się temu co dziwić, ponieważ praktycznie jedyną instalowaną kartą PCI Express jest karta grafiki, a zmieszczą się przecież nawet modele trzyslotowe. Konstrukcje z SLI czy CrossFire na rynku masowym nie mają żadnego znaczenia, a zainstalowanie – dajmy na to – karty dźwiękowej na PCIe nie nastręcza żadnych problemów. Nieco więcej poszukiwań potrzeba, gdy chcielibyśmy dołożyć np. przejściówkę dla dysków w formacie M.2 – nie znajdziemy bowiem zbyt dużo płyt micro ATX z drugim złączem PCIe x16.

    Tak czy owak SSD

    W temacie pamięci masowych można toczyć spór o to, jakie dyski i w jakiej liczbie instalować, ale wszyscy zgodnym chórem powinniśmy głosić tezę, że system operacyjny i podstawowe aplikacje powinny mieścić się na dysku półprzewodnikowym. Druga sugestia jest taka, żeby wykroić z budżetu parę złotych na nośnik w formacie M.2, obsługujący protokół NVMe: tak będzie i wydajniej, i wygodniej (nie ma przecież kabla). Dlatego polecamy wybierać te płyty główne, które mają wbudowane przynajmniej jedno złącze M.2 (dwa też nie są rzadkością) działające w trybie PCIe x4.

    Problemu nie ma też z podłączaniem dysków zewnętrznych przez USB, bowiem zawsze będziemy mieć do dyspozycji co najmniej dwa gniazda USB 3.1 Gen1, a często USB 3.1 Gen2 (raczej tylko w modelach z B360). Niestety, obecność złącza typu C to wciąż nie jest normą i na to przy wyborze płyty warto zwrócić uwagę. Często zachwytu też nie wzbudza liczba portów USB wyprowadzonych na tylny panel. Jeśli założymy, że dwa z nich tracimy od razu na podłączenie klawiaturę i myszkę, to w niektórych modelach zostaną tylko dwa wolne gniazda. Koniecznie więc trzeba sprawdzić w dokumentacji, ile portów umieszczono na samej płycie (aby można było skorzystać z gniazd USB na przednim panelu obudowy lub śledziu z tyłu komutera).

    Stałe menu

    Na pewno zawsze na płycie jest karta dźwiękowa. Instalowane układy audio są lepsze (ALC 1220 i ALC 1150) w droższych konstrukcjach i gorsze (ALC 892 i ALC 887) w tych oszczędniej skrojonych. Nie znajdziemy modelu np. z chipsetem H310 i układem ALC 1150, ponieważ zwyczajnie się to producentowi nie opłaca. Nie oznacza to, że jakość dźwięku jest zła. Po pierwsze, nawet te kodeki z niższej półki mają przyzwoite parametry. Po drugie, w przypadku sfery audio mamy jeszcze jeden element w układance, czyli słuchawki lub głośniki. Jeśli ktoś szuka lepszych doznań, to może dokupić czy to wewnętrzną (na złączu PCIe), czy to zewnętrzną (na USB) kartę dźwiękową.

    Zintegrowana – akurat z procesorami – jest również karta graficzna, ale złącza wideo wyprowadzone są na tylnym panelu płyty głównej. Na ogół znajdziemy tam gniazda DVI lub HDMI, którym czasem towarzyszą DisplayPort albo analogowy port VGA. I właściwie już więcej urządzeń na „podstawce” nie znajdziemy. Czasem trafi się wbudowany układ TPM (służy do szyfrowania i przechowywania kluczy kryptograficznych), ale częściej będą jedynie piny do podłączenia zewnętrznego modułu, a czasem nawet i takiej możliwości nie będzie. Uważnie trzeba też przyglądać się liczbie gniazd do podpięcia wentylatorów. Nierzadko będą tylko dwa: jedno dla zestawu chłodzącego procesor, drugie dla „śmigła” przewietrzającego obudowę.

    Co się nie chce integrować

    Innych „fruktów” raczej nie ma co szukać. Elementy diagnostyczne – o ile są – sprowadzają się do diod LED informujących o prawidłowości pracy podstawowych komponentów komputera i trzeba przyznać, że w pececie, który nie jest podkręcany, to zazwyczaj wystarcza. Podobnie ma się sprawa z konstrukcją sekcji zasilania procesora. Jak wiadomo, im bardziej rozbudowana jest ta część, tym lepsza jakość napięcia. Tymczasem bardzo często mamy do czynienia z układami okrojonymi do minimum, ale sprawdzającymi się w praktyce. Jeśli producent płyty zamontował w tym miejscu radiatory, to możemy uznać, że jest naprawdę nieźle. Podkreślmy to wyraźnie: na bazie tych płyt nie buduje się peceta z górnej półki i nie należy oczekiwać, że taka konstrukcja zniesie ciągłe obciążenie na 100 proc. Niemniej interwałowa praca procesora czy jego krótkotrwałe maksymalne wykorzystanie wydajności nie stanowią problemu dla modeli z chipsetami B360 i H310.

    Zapraszamy teraz do lektury dalszych części artykułu. Są w nim rezultaty testu oraz ogólne i szczegółowe wnioski po bliższym zapoznaniu się z siedmioma modelami płyt głównych kilku producentów obecnych na naszym rynku.

    Obraz
    Obraz

    Podsumowanie testu

    Do naszego testu trafiło siedem modeli płyt głównych, z czego cztery bazowały na chipsecie Intel B360, a pozostałe – Intel H310. Znając potencjał obu tych układów sterujących, można było właściwie w ciemno obstawiać, że to ten lepszy będzie górą, czego potwierdzenie mamy w tabeli. Tak się złożyło, że w laboratorium znalazły się urządzenia w cenach od 250 do aż 555 zł, przy czym linia podziału droższe/tańsze przebiega – co też nie zaskakuje – między modelami ATX a micro ATX. Warto dodać, że często rozmiary płyt odbiegają od standardu 305x244 mm i 244x244 mm (tylko MSI B360M Pro-VDH i Asus ROG Strix B360-F Gaming spełniają wymogi w 100 proc.). Skutkuje to tym, że nie tylko może być trudno zainstalować „podstawkę”, której część otworów montażowych nie pasuje do miejsc mocowania w obudowie, ale płyta będzie się uginała podczas instalowania osprzętu i kabli.

    Bez szaleństw i braw

    Druga obserwacja dotyczy faktu, że chipset H310 to rzeczywiście produkt budżetowy tak pod względem samych jego możliwości, jak też wyposażenia płyt z H310 na pokładzie. Na wiele nie pozwalają tylko dwa gniazda pamięci (obsadzimy w nich maksymalnie 32 GB) i magistrala PCI Express w wersji 2.0 (dlatego maksymalny transfer dysków M.2 to tylko 10 Gb/s; złącze x16, do którego może trafić karta graficzna, działa już jako PCIe 3.0, gdyż jest obsługiwane przez procesor). Za tym idzie skromne wyposażenie: 4 porty SATA, 2–3 złącza wentylatorów, brak gniazd USB typu C czy radiatorów na sekcji zasilania, a niekiedy nieobecność slotu M.2 (Biostar H310MHD PRO). Nie zaskakuje brak oświetlenia LED, ale trudno wytłumaczyć nieobecność 8-pinowego gniazda zasilającego procesor (wspomniany model Biostara i Asusa PRIME H310M-D), które zastąpiono 4-pinowym złączem. Z pewnością projektanci policzyli, że w ten sposób uda się odpowiednio zasilić CPU, ale raczej nie pochylili się nad kwestią trwałości mocowania w takim gnieździe standardowego 8-pinowego kabla – ta sztuka się udaje, ale nie ma gwarancji, że wtyczka nie poluzuje się mimo obecności zaczepu. Jest też i pozytywne zaskoczenie: Biostar w obie swoje płyty wbudował moduł szyfrujący TPM. Koszt zakupu zewnętrznego układu TPM (do podłączenia do pinów na płycie) zależy od producenta i waha się od 20 do 60 zł, warto więc docenić, że znalazł się on w sprzęcie kosztującym 250 zł.

    Powyższe skłania do stwierdzenia, że płyty główne z H310 powinny stanowić bazę dla komputerów, które po złożeniu mają po prostu pracować przy nieobciążających zadaniach. Maszyna do prac biurowych (gotowa do szyfrowania) czy pecet do surfowania w sieci i niewymagającej cyfrowej rozrywki (np. tylko Asus PRIME ma cyfrowe złącze S/PDIF) mogą być miejscami, w których najprostszy chipset Intela będzie wystarczający.

    Apetyt na szczyt

    Jeśli jednak nie zadowala nas minimum, to trzeba szukać „podstawek” zbudowanych z użyciem układu B360. W tych konstrukcjach kompromisów jest znacznie mniej, o ile w ogóle jakieś są. Poczynając od pamięci (obsługa 4 gniazd, w sumie 64 GB), przez magistralę PCI Express w wersji 3.0, 6 portów SATA, możliwość instalacji pamięci Intel Optane po gniazda USB typu C w wersji 3.1 Gen2 (Asus ROG Strix B360-F Gaming, Biostar Racing B360GT5S), 7 złączy wentylatorów (Asus ROG Strix B360-F Gaming), dual BIOS (Gigabyte B360 Aorus Gaming 3 WiFi i Biostar Racing B360GT5S), radiatory na złączach M.2 (wszystkie modele ATX) czy oświetlenie LED (też urządzenia ATX) i kartę Wi-Fi (Gigabyte). To krótkie wyliczenie pokazuje, że spektrum wyposażenia jest bardzo szerokie i bez większych kłopotów można dobrać płytę główną właściwą do potrzeb.

    Jak zawsze jednak czyhają też i pułapki. Jeśli na płycie są dwa złącza M.2, to tylko jedno może pracować w trybie x4 (czyli osiągnąć teoretyczny transfer 32 Gb/s) – drugie będzie działało co najwyżej z prędkością x2 (16 Gb/s). Poza tym obsadzenie dwóch gniazd M.2 może spowodować, że nie będzie funkcjonował któryś port SATA lub gniazdo PCIe x1, co trzeba uwzględnić planując obłożenie dyskami. Trzeba też powiedzieć o przypadku płyty Gigabyte’a: jedno złącze M.2 jest w niej bowiem okupowana przez kartę Wi-Fi. To daje asumpt do rozważań, czy warto wybrać tak wyposażony model, czy też raczej postawić na kartę bezprzewodową na USB. Powiedzmy przy okazji o klasycznych sieciówkach. Wszystkie płyty są wyposażone w układy gigabitowe, których producentami są albo Intel, albo Realtek. Ta druga firma jest też monopolistą w kwestii zintegrowanych kart dźwiękowych: najpopularniejszy jest kodek ALC887 (cztery płyty), a pozostałe (ALC892, ALC1150 i ALC1220) mają po jednym reprezentancie.

    Ani Afryka, ani Syberia

    Dobre wyposażenie to podstawa (dlatego też w naszym teście ma wagę aż 80 proc.), ale to jednak nie wszystko. Rozpatrując funkcje płyty, zazwyczaj zaczyna się od podkręcania. Niestety, chętni na taką zabawę muszą obejść się smakiem. Mimo obecności w BIOS-ach funkcji służących do zwiększania taktowania procesora i pamięci, ten zabieg się nie uda. I CPU, i RAM wrócą do ustawień nominalnych. (w przypadku pamięci będą to częstotliwości 2666 i 2400 MHz odpowiednio dla procesorów z linii i5/i7 oraz i3). Są jedynie dwa pola, na których można zmieniać parametry pracy tych elementów. Pierwsze to możliwość ustalania timingów pamięci (niekiedy bardzo detaliczne), drugie to zmiana napięć zasilających, co można wykorzystać do tego, by obniżyć pobór mocy a przez to temperaturę podzespołów.

    Kwestia utrzymywania odpowiedniego reżimu termicznego jest bardzo ważna, wszak w niekorzystnych warunkach łatwo doprowadzić do zjawiska throttlingu, czyli zmniejszania taktowania rdzeni procesora, żeby spowodować spadek temperatury układu. Za chłodzenie elementów na płycie odpowiadają radiatory – zawsze odpowiedni kawałek aluminium znajdziemy na chipsecie, ale już sekcja zasilania w tańszych konstrukcjach pozostaje bez takiej ochrony. Poza tym, rzecz jasna, mamy do dyspozycji wentylatory, których pracą możemy precyzyjnie sterować z poziomu BIOS-u lub Windows. Trzeba przyznać, że odpowiednie funkcje są dopracowane i korzystanie z nich należy do przyjemności. Inne cechy UEFI ułatwiające korzystanie z niego, to tworzenie profili, które następnie można przywołać w kilka sekund (tylko Biostar tego nie zaimplementował). Wygodzie służą też mechanizmy wybierania najczęściej używanych funkcji i zapisywania ich jako zakładek. Cennym dodatkiem jest też wyszukiwanie w BIOS-ie, którym dysponują oba modele Asusa i MSI B360M PRO-VDH.

    Kwestia utrzymywania odpowiedniego reżimu termicznego jest bardzo ważna, wszak w niekorzystnych warunkach łatwo doprowadzić do zjawiska throttlingu, czyli zmniejszania taktowania rdzeni procesora, żeby spowodować spadek temperatury układu. Za chłodzenie elementów na płycie odpowiadają radiatory – zawsze odpowiedni kawałek aluminium znajdziemy na chipsecie, ale już sekcja zasilania w tańszych konstrukcjach pozostaje bez takiej ochrony. Poza tym, rzecz jasna, mamy do dyspozycji wentylatory, których pracą możemy precyzyjnie sterować z poziomu BIOS-u lub Windows. Trzeba przyznać, że odpowiednie funkcje są dopracowane i korzystanie z nich należy do przyjemności. Inne cechy UEFI ułatwiające korzystanie z niego, to tworzenie profili, które następnie można przywołać w kilka sekund (tylko Biostar tego nie zaimplementował). Wygodzie służą też mechanizmy wybierania najczęściej używanych funkcji i zapisywania ich jako zakładek. Cennym dodatkiem jest też wyszukiwanie w BIOS-ie, którym dysponują oba modele Asusa i MSI B360M PRO-VDH.

    Nasz test uzupełniliśmy prostymi pomiarami. Pierwsze sprawdziany dotyczyły poboru mocy w spoczynku i pod pełnym obciążeniem. Drugą próbą była rejestracja czasu uruchamiania komputera włączanego „od zera” (tzw. zimny start) oraz restartu z poziomu Windowsa. Jak można zobaczyć w tabeli, różnice w czasach oczywiście są, ale w praktyce to, czy ekran logowania pojawi się po 11 czy 15 sekundach nie ma znaczenia. Ciekawsze są wyniki zużycia energii. Otóż przy wyświetlaniu pulpitu najmniejszym apetytem wykazały się modele z H310, przy czym różnica względna najlepszy/najgorszy sięgnęła prawie jednej trzeciej (co jednak przekłada się ledwie na 8 watów). Za to podczas obciążenia palma pierwszeństwa przypadła bogato wyposażonej konstrukcji Gigabyte’a, a jedną z najbardziej prądożernych okazała się płyta Biostara z H310. Trudno tu sformułować jakąkolwiek prawidłowość, po prostu bez pomiaru nie da się przewidzieć poboru mocy.

    Jak więc wybrać odpowiednią dla siebie płytę główną? Jak stwierdziliśmy już wcześniej, trzeba dokładnie przeanalizować swoje potrzeby, a następnie wyniki tego rozważania skonfrontować z wynikami naszego testu.

    1. Gigabyte B360 Aorus Gaming 3 WiFi

    Obraz

    Zwycięska płyta uplasowała się na drugim miejscu pod względem opłacalności, mimo że jej cena wcale nie jest taka niska. Oznacza to, że za każdą złotówkę dostajemy naprawdę dużo, a wyposażenie jest rzeczywiście „na bogato”. Ten model Gigabyte’a ma praktycznie wszystko – czasem w dużej liczbie – co powinno mieć nowoczesne urządzenie tego typu ze średniej półki. Jeśli już w tym zakresie coś wytykać, to fakt, że port USB typu C mógłby być standardu USB 3.1 Gen2 a nie Gen1. Takie smaczki jak dual BIOS, cztery gniazda do podłączenia taśm LED (wspomagane bardzo dobrym oprogramowaniem sterującym) czy dołączona karta Wi-Fi czynią Aorusa jeszcze bardziej atrakcyjnym. Pozytywnym zaskoczeniem jest też bardzo niski pobór mocy. Po stronie wad trzeba zapisać spowodowane gabarytami nieco mniejszym niż standardowy ATX uginanie się płyty podczas montażu oraz niewygodną instalację komponentów z powodu rozmiarów radiatorów.

    PLUSY:

    • bardzo dobre wyposa-żenie, m.in: Wi-Fi, dual BIOS, 4 gniazda LED
    • niski pobór mocy

    MINUSY:

    • węższa niż typowy ATX
    • częściowo niewygodny montaż
    • w pewnym sensie cena

    2. miejsce - Asus ROG Strix B360-F Gaming

    Obraz

    Od początku było jasne, że ten Asus będzie walczył o podium. Na tej płycie znajdziemy bowiem wszystko, co potrzebne do budowy nowoczesnego peceta. Modelowy tylny panel z zainstalowaną na stałe maskownicą, który ma m.in. sześć portów USB typu A i jeden typu C (USB 3.1 Gen2). Najlepsza w stawce karta dźwiękowa – producent użył kodeka ALC1220 wzbogaconego o układ DAC i wzmacniacz słuchawkowy. Aż siedem gniazd wentylatorów zadowoli każdego amatora chłodu w obudowie, po macoszemu potraktowano jednak oświetlenie diodami LED – jest jedno gniazdo na dodatkową taśmę. Zaskakuje to o tyle, że Asus stawia na personalizację, udostępniając gotowe projekty niektórych elementów do wydruku 3D. To jednak drobiazg, bowiem największą wadą B360-F Gaming jest wysoka cena – za taką samą kwotę można kupić nieźle wyposażoną płytę z chipsetem Z370.

    PLUSY:

    • bardzo dobre wyposażenie
    • personalizacja za pomocą druku 3D

    MINUSY:

    • niewygodny montaż z powodu dużych radiatorów
    • cena!

    4. miejsce -

    Obraz

    To, że najbardziej opłacalna jest płyta w formacie micro ATX, nie zaskakuje, bo jak wspomnieliśmy w podsumowaniu takie modele są tańsze niż ich więksi kuzyni. Zaskoczeniem jest jednak to, że pierwsze miejsce w tej kategorii zajęło urządzenie zbudowane na chipsecie B360. Ten model MSI to średniak: wyposażenie jest przeciętne, nie ma podświetlenia i innych dodatków (choć jest port do podłączenia śledzia z Thunderboltem), ale jeśli się chwilę nad tym zastanowić, to po prostu dostajemy tyle, na ile pozwala niska cena. Na pewno potencjał komputera bazującego na B360M PRO-VDH będzie wyższy niż gdyby użyć urządzenia z chipsetem H310. Na plus trzeba zapisać komplet gniazd pamięci i sześć portów SATA – niekoniecznie jest to standard w urządzeniach micro ATX – oraz wzmocnione gniazdo PCI Express x16. Płyta wykazała się również bardzo małym apetytem na energię. Detalami, których zabrakło, są radiatory chłodzące sekcję zasilania procesora.

    PLUSY:

    • mały format a sporo złącz
    • cena
    • niski pobór mocy

    MINUSY:

    • brak radiatorów na sekcji zasilania
    • brak dodatków (tylko diody diagnostyczne)

    Wybrane dla Ciebie