Twitter ma dość powyborczych postów Donalda Trumpa
Portal zastosował ograniczenia wobec ustępującego prezydenta.
Nieprzypadkowy błąd?
Wygląda na to, że Twitter ma już dość kontrowersyjnych postów Donalda Trumpa dotyczących przegranych przez niego wyborów w USA. Ustępujący wkrótce prezydent wciąż nie odpuszcza i przekonuje we wpisach, że w rzeczywistości to on wygrał w głosowaniu.
Niektórzy użytkownicy portalu raportowali w sobotę, że nie ma możliwości polubienia, odpowiadania lub przekazywania dalej publikowanych przez Trumpa postów z etykietami sugerującymi kontrowersyjne treści. Cytaty z wpisów wklejane do własnych wiadomości powodowały z kolei ich nieobecność na liście wyszukiwania, nie działało również kopiowanie adresów URL.
Nowe ograniczenia
Okazało się jednak, że taki stan rzeczy nie dotyczy wszystkich użytkowników. Niektórzy w ogóle nie odczuli tych ograniczeń. Spowodowało to wątpliwości, które portal postanowił rozwiać w komunikacie. Oficjalne stanowisko firmy jest takie, że pewne ograniczenia rzeczywiście zostały wprowadzone, ale wiele z opisanych kłopotów (m.in. polubienia czy kopiowanie adresów) wynika z pomyłki. Problem ma zostać naprawiony, firma podkreśla jednak, że etykiety dotyczące kontrowersyjnych treści i ograniczenia ich zasięgu zostaną utrzymane.
Tweety przedwcześnie informujące o zwycięstwie mają zachować etykietę o wprowadzających w błąd informacjach, a treści namawiające do ingerowania w wyniki wyborów dalej będą usuwane. Serwis zamierza ponadto ograniczać zasięg postów z wspomnianą etykietą, jeżeli autorem jest polityk o ponad 100 tysiącach obserwujących.
Nerwy wiszące na włosku
Choć portal częściowo przyznaje się do błędu, Twitter zdaje się mieć już serdecznie dość powyborczej aktywności Donalda Trumpa. Jeden z ostatnich wpisów ustępującego prezydenta ma treść „najbardziej skorumpowane wybory w historii USA”. Choć serwis tłumaczy się błędami, trudno nie odnieść wrażenia, że jeżeli prezydent nie zmieni retoryki, wkrótce jego działalność może spotkać się z bardziej stanowczą reakcją. Ochrona konta przed blokadami, wynikająca ze stanowiska, niedługo się skończy i serwis będzie mógł traktować Trumpa równie surowo, jak zwykłych użytkowników.