Uśmiercanie gier wideo pod lupą polityków. Sprawie przyjrzy się Parlament Wielkiej Brytanii
W brytyjskim parlamencie rozgorzała debata na temat tego, czy twórcy gier komputerowych powinni mieć możliwość dogodnego wyłączania swoich tytułów w wybranym przez siebie terminie. Dyskusja dotyczy płatnych produkcji, kosztujących nierzadko setki złotych, które przepadają wraz z zamknięciem serwerów.
Brytyjczycy ewidentnie zainspirowali się europejską inicjatywą obywatelską w postaci akcji Stop Killing Games i postanowili zwrócić uwagę swoich polityków na ten coraz powszechniejszy problem. Do ichniego parlamentu wpłynęła cyfrowa petycja prosząca o wprowadzeniu przepisu, który powstrzymałby producentów gier wideo przed permanentnym wyłączaniem sprzedawanych produkcji. Pomysł ten przyciągnął uwagę kilku parlamentarzystów, którzy, ze względu na swoje zamiłowanie do spędzania wolnego czasu przed ekranem komputera lub konsoli, postawili sobie za punkt honoru przekonanie kolegów po fachu do podjęcia zdecydowanych działań w tym temacie.
Brytyjski parlament będzie walczył z uśmiercaniem gier wideo
Wedle doniesień portalu Notebook Check, napomknięta w poprzednim akapicie e-petycja o numerze 702074 wywołała niemałe zamieszanie wśród parlamentarzystów. Rzeczony dokument został zatytułowany "Prohibit publishers irrevocably disabling video games they have already sold" (pol. "Zakazanie wydawcom nieodwracalnego wyłączania gier wideo, które już sprzedali") i dotyczy dokładnie tego, na co wskazuje jego nazwa – uśmiercania gier, a raczej ukrócenia tego procederu. Autorom petycji zależy na tym, aby prawodawcy zaadresowali ten problem i podjęli walkę z coraz powszechniejszą praktyką wyłączenia gier typu live service.
Dotycząca tego zagadnienia debata miała miejsce 3 listopada w Westminster Hall, a w jej toku wypowiedział się m.in. Ben Goldsborough będący posłem z South Norfolk. Już na wstępie zaznaczył on, że sam jest graczem i spędził wiele godzin przy tytułach z serii Oddworld, Cities: Skylines i Victoria. Goldsborough pochwalił się znajomością tematu i za jego sprawą pozostali członkowie rozmowy dowiedzieli się o ogromnym znaczeniu, jakie ma branża gier wideo dla Wielkiej Brytanii. Mężczyzna wyjaśnił także, dlaczego produkcje typu live service są niezwykle problematyczne.
Produkcje takie, wymagające do działania połączenia z serwerem, mogą stać się niegrywalne w wyniku jednej decyzji ze strony producenta lub wydawcy. Wystarczy wyciągnąć wtyczkę z gniazdka, aby odebrać możliwość zabawy nawet setkom tysięcy osób. Najwięcej sporów w tym kontekście dotyczy praw własności do danej gry, a większość developerów i sklep z cyfrowymi kopiami obstaje przy tym, że decydując się na zakup, nabywa się nie sam tytuł, a raczej licencję na jego uruchomienie na naszej maszynie. Zagadnienie to zostało dość dobitnie wyjaśnione przez innego z parlamentarzystów, Warindera Jussa. Jak powiedział:
Nie akceptujemy wyłączania naszych telefonów komórkowych za każdym razem, gdy firma wprowadza nowy model i chce, abyśmy go kupili. Dlaczego więc mielibyśmy pozwolić, aby gry warte tysiące funtów stały się niegrywalne tylko dlatego, że pojawiły się nowe gry?
Co ciekawe, sztandarowym przykładem niechlubnej praktyki wyłączania serwerów gier i grabieży pieniędzy użytkowników stał się Concord. Mimo że odpowiedzialne za wydanie tego hero shootera Sony samo wyszło z inicjatywą zwrotu pieniędzy nabywcom produkcji, jej ukatrupienie po zaledwie kilkunastu dniach obecności na rynku przeszło już do legendy i pozostawiło trwałą skazę na wizerunku firmy.
Jakub Dmuchowski, redaktor pcformat.pl