InternetWięcej niż Netflix

    Więcej niż Netflix

    Dziś możemy wprost przebierać w ofertach serwisów z wideo na życzenie. Abonament płacony zagranicznym dostawcom obejmuje spolszczone filmy i seriale, a wiele rodzimych produkcji da się obejrzeć za darmo. Czy którąś usługę VoD można jednak nazwać najlepszą?

    Więcej niż Netflix

    W naszym zestawieniu przyjrzeliśmy się dziesięciu usługodawcom z liczącej się w Polsce czołówki. W zbiorczej tabeli porównaliśmy oferty poszczególnych serwisów, ale i opisaliśmy każdy z nich w osobnej ramce, bo wszystkie firmy mogą pochwalić się unikatowymi cechami.

    Dziesięciu wspaniałych

    Chociaż brakuje u nas np. Hulu, a i powstające platformy w rodzaju serwisu VoD Disneya zapewne dotrą do Polski z opóźnieniem, naszym krajem zainteresowało się kilku międzynarodowych graczy. Netflix, HBO Go i Showmax są dobrze znane, za to nie każdy wie, że mimo interfejsu po angielsku imponującą bazę spolszczonych filmów i seriali ma także Amazon Prime Video – to wstęp do oficjalnego na debiutu nad Wisłą, który może mieć miejsce jeszcze w tym roku. To rzecz jasna nie jedyne zagraniczne źródło filmów i seriali – sekcje z wideo mają też chociażby Sklep Play i iTunes.

    Polskę reprezentują serwisy z bibliotekami największych nadawców telewizyjnych – TVP, TVN i Polsatu, należący do Onetu VoD.pl. Ponadto uwzględniliśmy serwis, do którego kilkakrotnie zapraszaliśmy naszych czytelników – włoskie Chili. W nim zamiast uiszczania abonamentu płaci się za kupno lub wypożyczenie poszczególnych filmów i seriali. Osobne opłaty za dostęp do poszczególnych treści występują zresztą także w polskich serwisach. Zagraniczni usługodawcy, o których piszemy, stawiają na model „płać stałą stawkę co miesiąc, oglądaj wszystko, co mamy”. Z drugiej strony krajowe strony udostępniają dużo materiałów bez opłat (z reklamami), a serwisy zagraniczne pozwalają tylko wykorzystać darmowy okres próbny.

    Kto co ma?

    W większości przypadków wybór serwisu VoD zależy od tego, co chcemy oglądać. Usługodawcy robią wszystko, by mieć w portfolio maksimum tytułów na wyłączność. Najbardziej „ekskluzywny” pod tym względem jest Netflix, którego tegoroczny budżet na produkcje z kategorii Originals wynosi astronomiczne 8 miliardów dolarów. Z drugiej strony przebojów takich jak „Gra o tron” i „Westworld” nie uświadczymy poza HBO Go, a przegapione odcinki polskich telenowel czekają tylko w lokalnych źródłach. Oferta serwisów zmienia się z miesiąca na miesiąc – np. w lutym Showmax usunął blisko dwieście tytułów.

    Usługodawcy nie informują też o dokładnej liczbie pozycji w swoich bazach. By ułatwić podjęcie wyboru, w każdym opisie charakteryzujemy ofertę nadawcy, a w tabeli informujemy, jaką część najpopularniejszych filmów i seriali na świecie można znaleźć w danym repozytorium (ramka „Gdzie po przeboje?”).

    Warunki techniczne

    Wszystkie serwisy, o których piszemy, mają swoje aplikacje mobilne, przynajmniej w wersjach na Androida – i każdy taki program również poddaliśmy ocenie. Z obecnością na pozostałych platformach, w tym Android TV, bywa różnie. Pod tym względem najlepiej mają najwięksi – takiego np. Netfliksa uruchomimy na smartfonie, tablecie i większości telewizorów smart, ale też poprzez Chromecast i Apple TV, za pośrednictwem konsol do gier PlayStation 3 i 4 oraz Xbox 360 i One, a także części odtwarzaczy Blu-ray. W przypadku pozostałych usługodawców warto sprawdzić, czy nasz odbiornik nie będzie robił problemów – tym bardziej, że np. polscy dostawcy często nie informują wprost, które telewizory i systemy są kompatybilne. Warto też wziąć pod uwagę, że nie wszystkie serwisy sprostają wymaganiom posiadaczy ekranów o wysokiej rozdzielczości – o ile rzeczony Netflix pozwoli posiadaczom najdroższego abonamentu oglądać wiele materiałów w 4K i w trybie HDR, o tyle u reszty dostawców maksymalna rozdzielczość zwykle kończy się na Full HD.

    Wybrana jakość obrazu wpływa na ilość przesyłanych danych, co ma znaczenie szczególnie dla osób, które np. umilają sobie drogę do pracy serialem oglądanym na telefonie. Sprawdziliśmy więc, jak w poszczególnych serwisach wygląda możliwość ręcznej modyfikacji parametrów strumienia wideo. Informujemy też o innych pomocnych podczas oglądania dodatkach, np. podglądzie kadru podczas przewijania i możliwościach w zakresie wyświetlania napisów. Z drugiej strony – czy brak takowych powstrzyma nas przed obejrzeniem ulubionej serii?

    Gdzie po przeboje?

    W naszej tabeli znajdują się pozycje „Najlepsze filmy” i „Najlepsze seriale”. By porównać ofertę serwisów, sprawdziliśmy, które tytuły są najlepiej oceniane przez widzów w Polsce i na świecie, a potem zweryfikowaliśmy ich dostępność w każdej usłudze. Listę utworzyły pozycje, które 14 lipca znajdowały się na 25 najwyższych lokatach odpowiednich rankingów serwisów Filmweb.pl oraz IMDB.com. Widząc wyraźne niedobory produkcji krajowych (polskim rodzynkiem był „Pianista”!), uzupełniliśmy ją o topowe dziesięć filmów i dziesięć seriali z Polski wg Filmwebu. Po usunięciu zdublowanych pozycji w puli znalazło się 49 seriali i 42 filmy. Zestawienie nie jest idealne, bo np. materiały od HBO są też w bazach Ipli i Playera, a Chili ma dużo filmów, ale za każdy płaci się osobno.

    Obraz

    Netflix

    Obraz

    Serwis firmy, która wyrosła z podupadającej sieci wypożyczalni filmów, jest dziś w zasadzie utożsamiany z rynkiem VoD. Efekty widzimy, polecając strumieniowane produkcje w dziale Aktualności – Netflix jako jedyny serwis w każdym miesiącu ma wręcz nadmiar całkowicie nowych, niedostępnych gdzie indziej tytułów. Wprawdzie nadal najlepiej kojarzy się z „House of Cards” i „Stranger Things”, ale nie ma tygodnia bez nowych seriali, filmów z gwiazdorską obsadą i, co wielu widzów pomija, rzetelnie przygotowanych filmów dokumentalnych. Fabularne wysiłki Netfliksa w ostatnich miesiącach wypadają różnie, czego dowiódł chociażby kiepsko zagrany „Altered Carbon”, ale w zalewie nowości także spoza USA nie brakuje perełek, np. „Dark”.

    Pozycja giganta sprawia, że producenci sprzętu nie wyobrażają sobie sprzedawania urządzeń bez obsługi Netfliksa. O kompatybilność więc łatwo, usługodawca opracował nawet specjalny standard zgodności, przyznawany modelom spełniającym wymogi, takie jak natychmiastowy „rozruch” i obecność „netfliksowego” przycisku na pilocie. Aplikacje Netfliksa należą do najbardziej dopracowanych i po części stanowią wzór, jeśli chodzi o zestaw funkcji – obsługują więc podgląd kadru przy przewijaniu i pomijanie czołówek, synchronizują przebieg seansu między urządzeniami i umożliwiają pobieranie wideo na później. Brakuje za to ręcznego wyboru jakości. Może też irytować niewygodny w obsłudze katalog nagrań – bez zalogowania niewidoczny, a po wejściu do serwisu poszatkowany na kategorie bazujące na podobieństwie między tytułami i upodobaniach. Cóż, taki skutek uboczny posiadania wielkiej, „inteligentnie” filtrowanej bazy.

    Amazon Prime Video

    Obraz

    Podstawy angielskiego wystarczą, by docenić bogactwo bazy filmowej od giganta sprzedaży – większość pozycji została przetłumaczona, choć zdarzają się wyjątki (np. „Jack Ryan”) lub tytuły, których w Polsce oglądać nie można (trzeci sezon serialu „Mr Robot”, zarezerwowany u nas dla Canal+). Serwisem warto zainteresować się szczególnie ze względu na oryginalne materiały Amazonu, np. świetnego „Człowieka z wysokiego zamku” czy następcę „Top Gear” w postaci „The Grand Tour”. Poza tym w bazie filmowej można znaleźć mnóstwo światowej klasyki, ale i sycące oko materiały 4K HDR.

    Usługa Amazonu działa na wielu urządzeniach, w tym mniej popularnych, np. tabletach Fire i konsoli Nvidia Shield, za to o dziwo oficjalnie nie współpracuje z Chromecastem. W wersjach desktopowej i mobilnych można znaleźć zestaw udogodnień w rodzaju podglądu kadru podczas przewijania, ale zdecydowanie najciekawszy jest tzw. X-ray. Podczas oglądania można włączyć pomocną nakładkę, w której na bieżąco pojawiają się profile aktorów, którzy pojawiają się w kadrze, informacje o granych właśnie utworach muzycznych, a nawet ciekawostki z planu oglądanej produkcji.

    Showmax

    Obraz

    Od półtora roku alternatywę dla Netfliksa, HBO Go i Amazon Prime Video stanowi serwis z korzeniami w RPA. Mimo egzotycznego pochodzenia usługodawca szybko wgryzł się w polski rynek, nawiązując współpracę z rodzimymi twórcami – to na Showmaksie z wyprzedzeniem debiutują odcinki „Ucha prezesa”, tam pojawiła się ekranizacja internetowej historii o ojcu wędkarzu. Z Showmaksem przyjaźni się też Patryk Vega, który przygotował dla serwisu m.in. seriale „Botoks” i „Kobiety mafii”. Serwisowi udało się ustrzelić też kilka cennych produkcji z Zachodu, np. „Opowieść podręcznej”. Niestety na tle światowej konkurencji oferta jest ograniczona.

    Dobrze wypada za to techniczna strona serwisu: oglądając w przeglądarce, możemy ograniczyć limit przesyłanych danych, w locie włączyć lektora lub zmienić napisy, przewijać w obie strony po 15 sekund. Mobilna apka nie pozwala zmieniać jakości podczas oglądania, za to nie ma problemu z pobraniem materiałów do użytku offline po wcześniejszym określeniu ich jakości.

    HBO Go

    Obraz

    Przez długi czas serwis amerykańskiego wydawcy istniał w Polsce tylko jako dodatkowy pakiet np. w sieciach kablowych. Od marca HBO Go można również abonować. Na rzecz skorzystania z usługi przemawiają własne produkcje, przede wszystkim „Gra o tron” i „Westworld”, ale też klasyka, m.in. „Rodzina Soprano”. HBO ma w portfolio i inne serie z dobrą obsadą, m.in. „Tabu” dla miłośników Toma Hardy’ego i „Ostre przedmioty” z Amy Adams. Kolejne odcinki pojawiają się zwykle tydzień po tygodniu. W serwisie czeka też wiele głośnych filmów, ich baza zmienia się co miesiąc. W ramach dodatkowo płatnego pakietu materiały z HBO Go można oglądać też w Ipli i Playerze.

    HBO Go rozczarowuje użytkowników Android TV – serwis wciąż nie działa na tej platformie. Irytuje również, że ani serwis w przeglądarce, ani apka nie pozwalają na ręczną zmianę jakości obrazu. Nie ma też możliwości pobrania wideo do użytku offline. Serwis ma za to strefę z materiałami dla dzieci i mechanizmy kontroli rodzicielskiej – da się ustawić dopuszczalną kategorię wiekową filmów.

    Chili

    Obraz

    Więcej niż raz zachęcaliśmy naszych czytelników do korzystania z tej usługi, dodając do magazynu kody umożliwiające wypożyczanie filmów z wyodrębnionego katalogu. Znajdujące się w nim filmy były zwykle nieco starsze albo nie tak ochoczo nagradzane, jednak Chili często ma w bazie także blockbustery sprzed kilku miesięcy, np. „Czarną panterę”, „Tomb Raider” czy „Ready player one”. Usługodawca nie proponuje abonamentu ani materiałów wolnych od opłat, za to udostępnia wideo na zasadzie odrębnych płatności – film można albo kupić (zawsze), albo wypożyczyć na dwa dni (często). W serwisie znajdziemy też garść popularnych seriali, m.in. „House of Cards” i „Mentalistę”, a w lipcu Chili rozpoczęło także sprzedaż popkulturowych gadżetów. Choć więc „Sherlocka” czy „Dragon Ball Z” tu nie obejrzymy, tematyczny plakat albo kubek kupić się da.

    VoD.pl

    Obraz

    Serwis należący do Onetu to największy dostawca wideo na życzenie w Polsce, jeśli chodzi o liczbę odwiedzających. Baza produkcji „własnych” obejmuje m.in. odcinki porannego internetowego programu Jarosława Kuźniara „Onet rano”. Poza tym czekają tu produkcje youtuberów, np. serie „Polimaty” i „Matura to bzdura”, a także katalog bezpłatnych filmów – raczej starszych lub chłodno przyjętych. Z drugiej strony za opłatą można wypożyczyć wiele nowych, głośnych filmów, także polskich, np. „Gotowi na wszystko” i „Cicha noc”. VoD.pl pozwala też oglądać część seriali i filmów, które pochodzą z serwisów Player i Ipla – jeśli mamy w nich konto i jesteśmy zalogowani, próba otwarcia materiału z zewnętrznej usługi po prostu nas tam przeniesie.

    Treści z Playera i Ipli nie ma w aplikacji mobilnej. Tej zresztą brakuje wielu przydatnych funkcji – nie zapamiętuje, co oglądaliśmy, nie pozwala pobierać materiałów, nie proponuje nam nowych filmów na podstawie upodobań. Możemy zmienić jakość obrazu, ale na tym koniec – jeśli film ma wersje z lektorem i napisami, istnieją one w bazie jako odrębne pozycje. Cóż, desktopowa wersja serwisu nawet na zmianę rozdzielczości nie pozwala – skąd więc ta wielka popularność?

    Ipla

    Obraz

    Polsatowski serwis umożliwia oglądanie bogactwa kanałów na żywo – od Superstacji, przez Cartoon Network, po Animal Planet. Ma też rozwiniętą sekcję z wideo na życzenie, chociaż spora część aktualnie promowanych w niej pozycji pochodzi z repozytorium HBO Go – po wykupieniu odpowiedniego pakietu w jednym serwisie można naprzemiennie oglądać „Chłopaków do wzięcia” oraz „Grę o tron”. Zestawów kanałów i bloków tematycznych Ipla ma ponad dziesięć, w tym najtańszy, likwidujący reklamy towarzyszące produkcjom udostępnianym bez opłat. Jego zakup należy poważnie rozważyć, bo Ipla przoduje, jeśli chodzi o irytowanie reklamami. Pojedynczy blok może trwać np. trzy minuty, ale nie ma możliwości wyciszenia karty i np. przewijania w tym czasie Facebooka – karta przeglądarki z Iplą musi być aktywna, by reklama się odtwarzała. Ba, serwis w ogóle nie zechce współpracować, jeśli mamy włączonego AdBlocka. Średnio przyjazna jest nawet wyszukiwarka serwisu – niezależnie od frazy zasypuje bardzo luźno związanymi z nią wynikami.

    Zastanawia też apka mobilna, która podczas instalacji prosi m.in. o zezwolenie na zarządzanie połączeniami telefonicznymi, rzekomo w celu wyciszania odtwarzania, gdy telefon zadzwoni. Tyle dobrego, że pozwala pomijać czołówki programów, zapamiętuje postępy w oglądaniu i pozwala pobrać materiały do późniejszego odtworzenia.

    TVP VoD

    Obraz

    Odświeżony serwis publicznego nadawcy z pewnością zanotował wzrost liczby odsłon dzięki mundialowi, chociaż niekoniecznie przełożyło się to na masowe zakładanie nowych kont. Zarówno kanały na żywo („jedynkę”, „dwójkę”, Polonię, Info, stacje regionalne), jak i większość materiałów na życzenie można oglądać bez logowania – i to o dziwo z włączoną wtyczką blokującą reklamy. W archiwum serwisu znajdziemy wiele kultowych polskich seriali (od „Alternatyw 4” po „Pitbulla”), ale też na bieżąco dodawane odcinki aktualnie nadawanych produkcji, np. „Na dobre i na złe”. Katalog obejmuje też spektakle Teatru Telewizji, programy informacyjne i publicystykę – bardzo dużo dobra, jeśli lubi się programy TVP. Kiedy uzyskamy dostęp do strefy Abo – bezpłatny, o ile uiszczamy trzy razy droższy abonament RTV – otworzy to nam dostęp m.in. do dokumentów i filmów fabularnych autorstwa BBC.

    Aplikacja mobilna również działa bez logowania. Niestety nawet po wejściu na konto z aktywnym Abo przed każdym materiałem trzeba obejrzeć do trzech minut reklam – o ile nie jest to program przeznaczony tylko dla abonentów. Niestety apka nie pamięta, w którym momencie przestaliśmy oglądać dany program, ale chociaż wyświetla listę ostatnio oglądanych pozycji – tej nie ma w wersji przeglądarkowej.

    Player

    Obraz

    Pod kilkoma względami przygotowany przez telewizję TVN serwis przypomina Iplę od Polsatu. Też pozwala bezpłatnie oglądać materiały znane z anteny telewizyjnej („Kuba Wojewódzki”, „Iron Majdan” itp.), o ile zgodzimy się na oglądanie reklam – AdBlock nie zadziała, ale przynajmniej można przełączyć się na inną kartę przeglądarki. Player również umożliwia dokupienie pakietu z programami HBO Go – ale także, czego konkurent nie ma, pozwala dopłacić za kanały Canal+, a tym samym np. seriale „Kruk” i „Belfer”. Na swój sposób podobna jest także apka mobilna – tym razem żądanie dziwnych uprawnień dotyczy jednak nagrywania dźwięków i robienia zdjęć. Mniejszy jest za to wybór płatnych kanałów na żywo, chociaż są wśród nich godne uwagi stacje takie jak AMC.

    Wyjątkową cechą Playera jest za to powiązanie ze specyficznym urządzeniem – kostką nazwaną Player+Box. Kosztujący 199 zł dekoder pozwala oglądać wideo na życzenie z serwisu Player (a więc bezpłatne programy TVN-u) oraz, w zależności od pakietu, kanały na żywo oraz treści od HBO i Canal+. Sześcian o krawędzi 8,5 cm pełni też rolę tunera naziemnej telewizji cyfrowej DVB-T, dzięki czemu pozwala oglądać np. Telewizję Polską. A wyłączony służy jako zegarek.

    Wybrane dla Ciebie