AktualnościAfera z Signalem: Biały Dom obwinia… firmę Apple

Afera z Signalem: Biały Dom obwinia… firmę Apple

Wyniki wewnętrznego śledztwa Białego Domu na temat skandalu z Signalem wskazują na to, że osoba, która dodała dziennikarza do grupy polityków planujących atak na Jemen, nie była bezpośrednio winna. Zamiast tego sprawcą zamieszania jest rzekomo technologia firmy Apple.

Signal
Signal
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Adobe Stock

Nie pierwszy to i nie ostatni przypadek, że winni politycy nie poniosą kary. Zwłaszcza już, że amerykańska administracja znalazła świetnego kozła ofiarnego: to firma Apple, której oprogramowanie do iPhone’a według śledztwa przeprowadzonego w Białym Domu skojarzyła numer dziennikarza z innym postawionym wysoko urzędnikiem.

Skandaliczna pomyłka

Według informacji uzyskanych przez serwis The Guardian obecna administracja USA winę za skandal z Signalem zrzuca na iPhone’a i jego rzekomo wadliwe oprogramowanie. Ciąg niefortunnych – i jak zaznacza dziennik – mało prawdopodobnych zdarzeń doprowadził do tego, że numer redaktora naczelnego The Atlantic znalazł się w kontaktach Waltza przez przypadek.

Miało to związek ze wcześniejszym materiałem, nad którym The Atlantic pracowało podczas kampanii prezydenckiej. Tekst ten dotyczył stosunku Trumpa do rannych żołnierzy i redaktor naczelny serwisu Jeffey Goldberg wysłał w tej sprawie maila do rzecznika obecnego prezydenta. W wiadomości, która została przez wspomnianego przedstawiciela prasowego skopiowana i przesłana dalej do Waltza, znalazł się numer telefonu. W ten sposób miało dojść do skojarzenia numeru dziennikarza z rzecznikiem prasowym, błąd ten zaś nie został zauważony – aż do momentu wybuchu afery i faktu uzyskania przez dziennikarza dostępu do grupy na Signalu. Tam, w towarzystwie najwyżej postawionych amerykańskich urzędników, mógł śledzić przygotowania do ataku amerykańskich sił zbrojnych na Huti.

Bez konsekwencji

Afera oczywiście odbiła się bardzo szerokim echem na świecie – jednak sprawca całego zamieszania, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz, nie poniósł żadnych konsekwencji. Według doniesień dziennika prezydent Trump postanowił po prostu nie dawać satysfakcji serwisowi The Atlantic. Co ciekawe, przy tej okazji słowem nie wspomniano o ostatnich doniesieniach na temat korzystania przez tę samą osobą i jego asystentów z poczty Gmail. Najwyraźniej na tle zamieszania z Signalem była to drobnostka, o której nie warto wspominać.

Grzegorz Karaś, dziennikarz pcformat.pl

Wybrane dla Ciebie