Czy ceny elektroniki w Polsce wzrosną? Jak decyzja administracji Trumpa odbije się na naszym kraju?
Zdaniem ekspertów, nasza gospodarka może umiarkowanie ucierpieć w wyniku ceł nałożonych na całą Unię Europejską przez Donalda Trumpa, niemniej drastyczny wzrost cen ani znaczne zahamowanie rozwoju wystąpić nie powinny.
Na ten moment jest wciąż zbyt wcześnie, aby dokładnie określić skalę problemu, jakiego przysporzyły nałożone na UE przez Stany Zjednoczone cła w wysokości 25% na część towarów i 20% na pozostałe. Analitycy zdają się zgodni co do tego, że czeka nas spowolnienie wzrostu gospodarczego, acz nie będzie ono tak ogromne, jak niektórzy sugerują.
Jak Polska wyjdzie na cłach Trumpa?
Wedle doniesień serwisu Business Insider, który z kolei powołuje się na dane dostarczone przez Europejski Bank Centralny, strefa euro może zaliczyć spadek wzrostu gospodarczego o ok. 0,3 punktu procentowego w pierwszym roku obowiązywania nowych ceł nakładanych na towary importowane z terenów Unii. Dodatkowo, jeśli państwa członkowskie okażą się zgodne co do wprowadzenia ceł odwetowych na USA, powinniśmy się liczyć z dodatkowym spadkiem rzędu mniej więcej 0,5 punktu procentowego.
Mimo że w ubiegłym roku Stany Zjednoczone okazały się największym rynkiem eksportowym dla towarów produkowanych na obszarze UE, tak wymiana handlowa pomiędzy Polską a Stanami jest względnie niewielka. USA są odbiorcą jedynie 3% rodzimego eksportu, w związku z czym większość branż w naszym kraju nawet przesadnie nie odczuje nałożonych przez Donalda Trumpa ceł.
Wedle wyliczeń Credit Agricole, którymi francuski bank podzielił się z redakcją portalu Rzeczpospolita, najbardziej ucierpią przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją metali, w dalszej kolejności zaś firmy skupione na wytwarzaniu chemikaliów, pojazdów samochodowych (a dokładniej ich części), wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych, urządzeń elektrycznych oraz wszelkiej maści maszyn.
Powyższe dane tyczą się jednak towarów, a sprawa wygląda zupełnie inaczej w kontekście eksportu usług. Wielu specjalistów z naszego kraju współpracuje bowiem z firmami zza oceanu, a robią to nie tylko fachowcy od szeroko rozumianego IT, ale również przedstawiciele sektora badawczo-rozwojowego. Na razie Trump i spółka zdecydowali się nie nakładać na nich dodatkowych danin, niemniej, jeśli wojna handlowa rozgorzeje na dobre, mogą zmienić co do tego zdanie.
W skrócie – w Polsce raczej nie zaobserwujemy znacznego wzrostu cen elektroniki, w tym smartfonów i komputerów, czego nie można powiedzieć o Stanach Zjednoczonych Ameryki. Lokalne firmy analityczne wskazują na to, że koszt iPhone'ów na terenie wspomnianego państwa może wzrosnąć nawet o 40%, aczkolwiek informacja ta została podana jeszcze przed nałożeniem kolejnej partii ceł na Chiny, skąd importowane są telefony sygnowane logiem nadgryzionego jabłka.
Stany Zjednoczone nałożyły cła w wysokości 25% na pochodzące z państw członkowskich Unii Europejskiej samochody, stal i aluminiom. Reszta towarów doczekała się "tylko" 20-procentowej daniny. Oczywiście UE nie jest wyjątkiem, a kraje z całego świata doczekały się ceł na towary eksportowane do Stanów Zjednoczonych. Najbardziej ucierpiały Chiny, w przypadku których stawka wyniosła już łącznie 104%. Działania USA dotkliwie odczuły również Japonia (24%), Indie (26%) oraz Tajwan (32%), na którym znajdują się jedne z największych fabryk półprzewodników na świecie. Ba, w wyniku pomysłu Trumpa teoretycznie ucierpiały nawet pingwiny zamieszkujące bezludne wyspy Heard i McDonald.